Waldemar Kowalewski opuścił wyprawę na K2. "Dostałem spadającym kamieniem w szyję"

Waldemar Kowalewski opuścił wyprawę na K2 organizowanej przez Baska - Alexa Txikona. "Dostałem spadającym kamieniem w szyję. Ponieważ niosłem ciężki plecak z namiotem, w sumie 21 kg, a do celu miałem jeszcze 1,5 h, nie mogłem kontynuować dalej wspinaczki, gdyż czułem ból w lewym ramieniu" - napisał Kowalewski w wiadomości SMS do dziennikarki i podróżniczki Moniki Witkowskiej.
Zobacz wideo

37-letni Bask chce dokonać sztuki, która dotąd nie udała się nikomu - wejść zimą na K2. To ostatni z niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Txikon dokonał już dwóch prób wejścia na ten szczyt, jednak wyprawy w 2013 i 2015 roku były wejściami letnimi. 

W wyprawie udział brało trzech Polaków zaproszonych przez Baska: Paweł Dunaj oraz Marek Klonowski, a także Waldemar Kowalewski. Ten ostatni to doświadczony himalaista, który ma na swoim koncie już 4 ośmiotysięczniki - Mount Everest (2014), Lhotse (2017), Manaslu (2016) i Broad Peak (2017). Dwa ostatnie bez użycia tlenu z butli.

W poniedziałek rano okazało się, że zostało już tylko dwóch Polaków, bo Kowalewski był zmuszony zrezygnować z wyprawy.

- W trzecim dniu akcji, gdy podchodziłem do obozu na 6000 m, na wysokości 5800 m dostałem spadającym kamieniem w szyję. Ponieważ niosłem ciężki plecak z namiotem, w sumie 21 kg, a do celu miałem jeszcze 1,5 h, nie mogłem kontynuować dalej wspinaczki, gdyż czułem ból w lewym ramieniu. Zawróciłem i w ciemnościach na ostrych kamieniach przed ABC [baza wysunięta] przewróciłem się. Ból potęgował się, zdecydowałem się więc pominąć ABC i powrócić do bazy. Lodowiec zawalił się kilkukrotnie i część drogi została zniszczona. Zabłądziłem na lodowcu i dwukrotnie przechodziłem tę samą drogę. Nie miałem GPS i nie mogłem się odnaleźć. Latarka słabła, do tego ciężki plecak, którego nie chciałem zostawić na wypadek przymusowego biwaku. Po kontakcie radiowym z Alex Txikon, poprosiłem go aby wysłał kogoś z bazy naprzeciwko mnie, żebym zobaczył światła czołówek. Wyszli Ignacio de Zuloaga i Felix Criado z którymi się spotkałem. Wzięli mój plecak i razem o północy wróciliśmy do bazy. Ponieważ nie mogę kontynuować akcji górskiej, zdecydowałem jutro o powrocie helikopterem - taką wiadomość SMS od Kowalewskiego otrzymała Monika Witkowska, który opublikowała ją na swoim facebooku.

Polacy swoją wyprawę planują dopiero na przełomie 2019 i 2020 roku. Piotr Tomala, szef Polskiego Himalaizmu Zimowego, zapowiedział, że na ten moment nie rozważa wzmocnienia zespołu wspinaczami z zagranicy. Portal wspinanie.pl informuje, że zaproszenia na wyprawę najprawdopodobniej nie otrzyma Denis Urubko, który był w zespole Krzysztofa Wielickiego podczas wyprawy zimą w 2018 roku. Urubko podczas poprzedniej wyprawy samowolnie rozpoczął wspinaczkę w kierunku szczytu. Nie wziął ze sobą radiotelefonu, przez co przez długi czas nie było z nim żadnej łączności. Potem odmówił rozmowy z Krzysztofem Wielickim, kierownikiem wyprawy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.