Mr. Freeze z Mołdawii! Pokonał ultramaraton w najzimniejszym miejscu na naszej planecie. Zrobił to dla chorej dziewczynki

Mołdawianin Dimitrij Wołoszyn przebiegł 50 km w Ojmiakonie w północno-wschodniej Rosji. Temperatura wynosiła poniżej minus 60 stopni Celsjusza. - Nigdy więcej. Dobrze, że mam to za sobą. Coś strasznego! - opowiadał na mecie dygocząc zimna.
Zobacz wideo

Wołoszyn jest najlepszym przykładem na to, że nie ma złej pogody do biegania. To gruboskórny facet z żelaza, Mr. Freeze naszych czasów. Do tego specjalista od biegania w najbardziej ekstremalnych wyścigach na świecie. Na swoim koncie ma starty m.in. w maratonie na Biegunie Północnym czy legendarnym wieloetapowym Maratonie Piasków po marokańskiej Saharze.

Tym razem zdecydował się na najtrudniejsze wyzwanie w swoim życiu. Postanowił przebiec 50 km w najmroźniejszej wiosce na świecie - Ojmiakonie w rosyjskiej Jakucji. Właśnie tam odnotowano najniższą temperaturę powietrza. 26 stycznia 1926 termometry wskazały -71,2 stopni Celsjusza.

Od początku było wiadomo, że jeżeli przeżyje start w lodowej krainie, zapisze się w biegowej historii. Nikt wcześniej nie ukończył ultramaratonu w tak niskiej temperaturze. Gdy pokonywał ostatnie kilometry termometry wskazywały -67 stopni Celsjusza! Jakby tego było mało niemal przez cały czas bardzo mocno wiało, więc temperatura odczuwalna była jeszcze niższa.

 

Wołoszyn nie biegł wyłącznie dla swojej chwały. Swój autorski charytatywny projekt nazwał "Unfrozen". To również tytuł baśni, którą napisał na swojej stronie o chorej na porażenie mózgowe Ewie Piśmieniuk z Kiszyniowa. Właśnie jej zadedykował swój ekstremalny start i ogłosił zbiórkę pieniędzy. W bajce Wołoszyna dziewczynka o bardzo dobrym sercu została zaatakowana przez złego ducha, który pochodził z najzimniejszego miejsca na ziemi i zamroził Ewę. Aby cofnąć zaklęcie i pokonać demona Ulu Tyona, trzeba było spełnić dwa warunki: wysłać posłańca, który o własnych siłach dotrze do mroźnej krainy złego ducha, a następnie liczyć na siłę wielkiej miłości i uruchomić dobre serce ludzi. Mołdawski ultramaratończyk pokonał dystans 50 km w czasie sześciu godzin. Do tej pory zebrał ponad 14 tysięcy złotych.

"Przeraźliwy chłód, jak pobyt na innej planecie"

Jest pierwszym sportowcem, który bez wsparcia lekarzy i ratowników przebiegł taką odległość w tak niskiej temperaturze. Po dotarciu do celu jego organizm był wycieńczony. - To było najtrudniejsze wyzwanie w mojej karierze. Miałem wrażeniem, jakbym przebywał na innej planecie. Czułem przeraźliwy chłód. Ciężko było oddychać - mówił Wołoszyn, którego przez cały dystans asekurowała ekipa jadąca w samochodzie. Na mecie długo dochodził do siebie. - Żaden sprzęt nie jest w stanie całkowicie zabezpieczyć biegacza przed takimi warunkami. Mam nadzieję tylko, że nie odmroziłem sobie twarzy. Biegłem w specjalnej masce, która szybko zatkała się od lodu. Przymarzła mi do twarzy. Cieszę się, że to już za mną. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko.

"Twarda psycha to podstawa"

- Dimitrij to przekozak! Kosmita! Jest po prostu niezniszczalny. Jak jest - 5 czy - 10 stopni, to ludziom nie chce się z psem wyjść na zewnątrz albo wybrać na dłuższy spacer, a on zrobił coś takiego  - zachwyca się osiągnięciem Mołdawianina Piotr Suchenia, zwycięzca grudniowego maratonu na Biegunie Południowym. - Znam się z nim prywatnie. Świetny facet, bardzo sympatyczny i wielki sportowiec. Wielokrotnie startowaliśmy w tych samych zawodach i zawsze dawał z siebie maksa. Jeżeli ma się mocną głowę, to można dokonywać tak wielkich rzeczy. Twarda psychika to w tym przypadku 70 proc. sukcesu. A Dimitrij pokazał kawał wielkiego charakteru.

I dodaje: - Najniższa temperatura, w jakiej do tej pory startowałem, wynosiła - 50 stopni Celsjusza. Było to podczas maratonu na Biegunie Północnym. Płuca w takich temperaturach potrafią się palić. Trzeba oddychać z bardzo dużą częstotliwością. To niezwykle bolesne uczucie, dlatego tym bardziej Dimitrij zasługuje na ogromne słowa uznania.

 

"Treningi? Najlepiej w chłodni. Jak Rocky Balboa"

Czy w tak niskiej temperaturze człowiek jest w stanie przyswajać pokarm? – To bardzo indywidualna sprawa. Podczas maratonu na Biegunie Północnym wsunąłem tylko jeden żel energetyczny, nic nie piłem i to mi wystarczyło na cztery godziny. Żadne gorące kubki nie były potrzebne. Pamiętajmy, że w trakcie biegu organizm generuje ciepło. 

Według Pawła Krochmala, trenera biegowego, w przygotowaniach do tak niezwykłego zadania najważniejsza jest adaptacja do bardzo niskich temperatur. – Do tak nietypowego biegu osobiście zaleciłbym nietypowe przygotowania, czyli np. treningi na bieżni elektrycznej najlepiej w jakiejś chłodni, trochę jak Rocky Balboa. Nie żartuję. Jak najwięcej obcowania w mroźnych warunkach. Kąpiele lodowe też byłyby jak najbardziej wskazane. Ludzki organizm jest w stanie przetrzymać bardzo wiele, ale okres adaptacji w surowych warunkach uważam tutaj za kluczowy – wyjaśnia.

"Trzymam kciuki za kolejnych pozytywnych krejzoli"

Piotr Hercog, jeden z najlepszych ultramaratończyków na świecie, zwycięzca Bajkał Maraton (w Listwiance, 60 km od Irkucka) po zamarzniętym najgłębszym jeziorze na świecie, twierdzi, że granice ludzkich możliwości będą coraz bardziej przekraczane. - Biegowy świat idzie do przodu, nie doszliśmy jeszcze do pełnej optymalizacji treningu - uważa Hercog i zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. – Niektórzy mówią, że jestem wariatem. Często to słyszę, gdy decyduję się na starty w różnych zakątkach świata. Mam trochę inne zdanie. Uważam, że jeżeli ktoś jest dobrze przygotowany do tych ekstremalnych wyzwań, czyli jest wytrenowany, ma zorganizowaną całą logistykę, odpowiedni sprzęt, to ryzyko znacząco spada. Proszę mi wierzyć, że nikt nie igra z losem bardziej niż jest to konieczne. Podsumowując, jeżeli ktoś jest odpowiednio przygotowany i robi to z głową, to chciałbym jak najczęściej słyszeć o takich wyzwaniach. Trzymam kciuki za kolejnych pozytywnych krejzoli.

Copyright © Agora SA