Active Acclimatization Expedition. W lutym rozpocznie się polska wyprawa naukowa w Andy

- Wyjeżdżamy na Atakamę, najbardziej suchą pustynię na świecie, będącą zarazem skupiskiem najwyższych wulkanów, m.in. Ojos del Salado (6893 m n.p.m.), który jest celem wyprawy - mówi w rozmowie ze Sport.pl Karol Hennig - kierownik i pomysłodawca wyprawy.

Paweł Wilk, Sport.pl: Czym jest Active Acclimatization Expedition?

Karol Hennig, kierownik wyprawy: - Jest to wyprawa sprawdzająca możliwości wysiłkowe w górach wysokich. Porównamy różne modele aklimatyzacji. Przede wszystkim chcemy się skupić na ocenie adaptacji organizmu do wysiłku.

Do tej pory powstały standardy dotyczące pokonywania wysokości i spania na konkretnych pułapach nad poziomem morza. Dziś wiemy, że w czasie wypraw wysokogórskich powinno się pokonywać dziennie ok. 300-600 metrów w górę, ale nie wiemy, ile maksymalnie człowiek jest w stanie pokonać w pionie, jeśli w perspektywie ma zejście na dół tego samego dnia.

W czasie wyprawy skupimy się na możliwościach wysiłkowych organizmu. Sprawdzimy, jak aklimatyzujemy się, gdy szybko nabierzemy dużej wysokości i w równie dobrym tempie zejdziemy do bazy.

Dlaczego to sprawdzacie?

- Styl wypraw zmienił się na przestrzeni lat. Obecnie nie ma czasu na trzymiesięczne ekspedycje. Tym bardziej że dzisiejsza fizjologia i medycyna sportowa pozwalają na przystosowanie organizmu do lepszej aklimatyzacji na poziomie morza. Dzięki odpowiedniej diecie, treningowi, namiotom hipoksyjnym jesteśmy w stanie przygotować organizm do wysiłku nawet na nizinach, a co za tym idzie – skrócić wyprawy. Chcemy się dowiedzieć, jak różne modele aklimatyzacji wpłyną na polepszenie parametrów fizycznych u sportowców. Liczymy na to, że wiedza zdobyta w Andach przyda się himalaistom.

Kto weźmie udział w ekspedycji?

- Jedzie Darek Załuski -  zdobywca K2 i Mount Everestu (8848 m n.p.m.), który stworzy film dokumentalny, Marta Naczyk – dietetyk polskiej zimowej wyprawy na K2 2018, Piotr Snopczyński – kierownik bazy tej samej wyprawy, Patryk Krzyżak – uczestnik dwóch wypraw naukowych na Ojos del Salado i rekordzista świata w nurkowaniu na wysokości, dwóch lekarzy kardiologów, lekarz anestezjolog, biochemik odpowiedzialny za badania molekularne na poziomie komórkowym. Poza tym zaprosimy ok. trzydziestu osób, które podzielimy na dwie grupy. Pierwsza będzie się aklimatyzować w sposób standardowy, czyli przez zakładanie obozów, a druga w sposób dynamiczny, czyli wejście i natychmiastowe zejście.

Kiedy wyruszacie?

- 18 lutego. Będziemy działać przez dwadzieścia jeden dni.

Działacie pod patronatem Polskiego Związku Alpinizmu. Polscy wspinacze będą czerpać z waszych doświadczeń w czasie zimowej wyprawy na K2 w sezonie 2019/2020?

-  Tak, PZA wspiera naszą inicjatywę. Zależy im na poszerzaniu horyzontów w zakresie medycyny wysokogórskiej. Choć nie jest to projekt w poświęcony w stu procentach zimowej wyprawie na K2, to nie ukrywam, że chcemy się dzielić wiedzą i wspierać projekt Polski Himalaizm Zimowy.

To przedsięwzięcie naukowe?

- Tak, ale nie zamierzamy na tym poprzestać. Chcemy naukę przełożyć na praktykę.

Gdzie będziecie się wspinać?

- Wyjeżdżamy na Atakamę, najbardziej suchą pustynię na świecie, będącą zarazem skupiskiem najwyższych wulkanów, m.in. Ojos del Salado (6893 m n.p.m.), który jest celem wyprawy. Tutaj przeprowadzimy profesjonalne badania z użyciem nowoczesnego sprzętu. Nie dałoby się go zabrać np. w niektóre partie Himalajów. Nie ma tutaj lodowców ani trudności wspinaczkowych. W zasadzie jest to góra trekkingowa, ale bardzo wysoka, bo mierząca niemal siedem tysięcy metrów. Nie jest to strefa śmierci, ale i tak trzeba z rozwagą podejść do wysokości.

Początek badania nastąpi na 2500 m n.p.m. Pod zbocza szczytu dotrzemy po siedmiu dniach. Baza i laboratorium powstaną na wysokości 5200 m n.p.m.

Wybór szczytu nie był przypadkowy?

- Absolutnie nie. Analizowaliśmy różne góry, braliśmy pod uwagę np. Boliwię, ale tam nie ma tak wysokich gór. Kluczowym czynnikiem była wysokość 6500 m n.p.m., na niej chcemy badać wspinaczy. Na Ojos del Salado znajduje się krater, przy którym będziemy mogli swobodnie rozłożyć się ze sprzętem.

Pod K2 (8611 m n.p.m.) idzie się przez siedem dni. Już sama karawana, ze sprzętem „na plecach”, daje w kość. Wy, na dość łatwą górę, na której nie trzeba się wspinać sensu stricto, część rzeczy wwieziecie samochodami terenowymi, bez wysiłku. Nie uważasz, że wyniki badań będą niemiarodajne pod kątem Himalajów i Karakorum?

- Żeby była jasność – każdego dnia na pustyni Atakama będziemy wykonywać wysiłek. To nie jest tak, że pod szczyt dotrzemy tylko i wyłącznie samochodami i będziemy się obijać. Codziennie przewidujemy wyjścia aklimatyzacyjne. Dodatkowo, na samą górę, wszyscy będą wchodzić, nie wjeżdżać. Terenówkami podróżować będzie sprzęt medyczny i lekarze. Jeśli mowa o transporcie – chcemy również użyć dronów. Będziemy nimi dostarczać do laboratorium próbki krwi z wysokości 6500 m n.p.m.

Słyszałem, że laboratorium ma powstać na wulkanie. Brzmi niewykonalnie.

- Laboratorium zlokalizowane będzie u jego stóp – stąd drony. Co więcej, nie jest to wulkan aktywny. Nie płynie z niego lawa, nie zieje ogniem. Jest to wulkan uśpiony. Wyziewy gazów się zdarzają, ale ostatnia erupcja miała miejsce tysiąc siedemset lat temu i nic nie wskazuje na to, żeby miał się uaktywnić. Na zboczach nic złego nie powinno się zdarzyć, ponieważ nie występują zagrożenia obiektywne. Nie idziemy przez lodowiec i nie będzie lawin, kąt nachylenia stoku sprawia, że nie występują. Jedynym niebezpieczeństwem jest wysokość, zwrócimy na nią szczególną uwagę.

Podchodzenie z kijkami jest czymś innym niż wspinanie się, operowanie czekanem w lodzie czy terenie mikstowym. To inny rodzaj wysiłku.

 - Również temperatura nie będzie taka sama. Zimą aura na ośmiotysięcznikach jest znacznie gorsza niż na Ojos del Salado, ale tam też jest zimno. W kopule szczytowej temperatura może wynieść nawet minus trzydzieści stopni Celsjusza. Odpowiadając na pytanie – wysiłek będzie faktycznie inny. To może mieć znaczenie, ale z punktu widzenia wspinaczki wysokogórskiej najważniejszy jest ruch o charakterze wytrzymałościowym. Wysiłek tlenowy, bo o nim mowa, jest kluczowy, ponieważ w jego trakcie dochodzi do znacznego zużycia tego pierwiastka. Ten aspekt jest najważniejszy w kontekście zdobywania najwyższych gór na świecie. Przyjrzymy się temu. Nasza działalność różni się diametralnie od np. treningu siły, opartym głównie na procesach beztlenowych.

Podobne badania, polegające na pobieraniu krwi od himalaistów, planowałeś wraz z zespołem przeprowadzić w trakcie polskiej zimowej wyprawy na K2 2018. Finalnie się nie udało. Dlaczego?

- Głównie ze względów logistycznych. Ciężko było spiąć w całość nasz plan. Nie służył nam również brak okien pogodowych, przez co działalność górska była wielokrotnie wstrzymana, więc nie było czego badać.

Ojos del Salado będzie substytutem K2?

- Nie da się tego porównać, ale na pewno nie można stwierdzić, że jest to substytut. To innowacyjne i nowoczesne doświadczenie, zaawansowany projekt naukowy na żywym organizmie. Ośmiu naukowców przeanalizuje rozmaite parametry organizmu w sposób interdyscyplinarny. Chcemy krzyżować wiedzę z różnych dziedzin i wyciągnąć nowe wnioski.

Ośmiotysięczniki to emocje, ryzyko, tragedie i wielkie tryumfy. Ludzie chłoną takie informacje. Dlaczego Polacy powinni zainteresować się waszym przedsięwzięciem?

- Przede wszystkim dlatego, że coraz więcej ludzi podróżuje w góry. W Polsce kultura górska jest bardzo rozwinięta. Mam na myśli osoby jeżdżące na trekkingi wysokogórskie, wspinaczkę, narty. Co roku kilkadziesiąt tysięcy Polaków wyjeżdża w Alpy, kilka tysięcy wchodzi na czterotysięczniki, np. Mont Blanc (4810 m n.p.m.). Pozyskaną wiedzą chcemy się dzielić, pragniemy uświadamiać ludzi zastanawiających się, jak należy zadbać o zdrowie przed wyjazdem w góry. Dzięki naszym badaniom każdy zainteresowany dowie się, jak to zrobić najlepiej.  Również lekarze powinni skorzystać z efektów naszej pracy. 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.