Carlsen to zdecydowanie najpopularniejszy szachista na świecie. Nic dziwnego, bo arcymistrzem został jako 13 latek, a już siedem lat później został najmłodszym w historii liderem światowego rankingu. W 2013 roku zdobył mistrzostwo świata i teraz broni go już po raz trzeci. W Londynie rywalizuje z Fabiano Caruaną, Amerykaninem włoskiego pochodzenia. Obaj są genialnymi szachistami, ale różnią się znacząco.
Caruana podczas gry - w odróżnieniu od Norwega - przypomina nieco komputer. Amerykanin w mgnieniu oka jest w stanie przeanalizować setki wariantów na sekundę i gra niczym komputerowy program. - Codziennie na świecie rozgrywane są setki meczów. Wszystkie są dostępne w internecie i w wielu z nich można znaleźć ciekawe rozwiązania. Nie można tego lekceważyć - mówi Caruana. Natomiast Carlsen woli wybierać zaskakujące rozwiązania, daje się ponieść fantazji i często działa spontanicznie.
- Carlsen jest zawodnikiem, który podchodzi do gry bardzo praktycznie. O ile inni szykują się do partii wiele godzin, wkuwają warianty, powtarzają teorie, tak on stawia bardziej na świeżość. Gra intuicyjnie, unika teorii. Dla niego liczy się prosta pozycja i sama rywalizacja. Caruana opiera swą grę na teorii, przygotowuje dużo wariantów. Stara się wszystko przeliczać, co skutkuje tym, że dość często jak na ten poziom wpada w niedoczasz – mówi arcymistrz Kamil Mitoń, trener Jana Dudy (czołowego polskiego szachisty), cytowany przez TVP Sport.
I dodaje: - Norweg też dobrze kalkuluje, obdarzony większym talentem ma lepsze czucie gry, ale można się spodziewać, że będzie unikał teoretycznych sporów, będzie schodził z tych torów i szukał gry praktycznej. Takiej, gdzie trzeba od samego początku myśleć i grać samemu. Na pewno będzie się starał wybijać rywala z przygotowania przedmeczowego – zauważył.
Obaj znają się doskonale, ale podobno prywatnie nie przepadają za sobą, co tylko dodaje pikanterii temu starciu. Tym bardziej, że szachy w dużej mierze są po prostu bitwą psychologiczną. Przed starciem o mistrzostwo świata w Londynie rozegrali ze sobą w szachach klasycznych wiele spotkań: pięć razy zwyciężył Caruana, Carlsen wygrał dwa razy więcej, a trzynaście partii zakończyło się remisem.
Dlatego to Carlsen był uważany za faworyta tuż przed ich londyńskim starciem. Tymczasem po dziesięciu (z dwunastu) partiach wciąż jest remis.
- Obaj szachiści są niemal na tym samym poziomie, dlatego nawet tak duża liczba remisów nie może nas szokować. Tym bardziej, że w tym pojedynku Carlsen i Caruana nie są skłonni ryzykować i właściwie zdecydowana większość ich ruchów jest stosunkowo bezpieczna - mówi nam Ryszard Królikowski, sędzia szachowy i działacz mazowieckiego związku szachowego.
I dodaje: - To najdłuższa seria remisów w historii, licząc starcia o mistrzostwo świata, które rozpoczeły się od remisu. W latach 80. podczas pierwszego starcia Karpowa z Kasparowem padło aż 17 remisów z rzędu, ale wówczas Karpow na początku rywalizacji wygrał pięć partii. Dlatego później po prostu przyjął taktykę bezpieczną, dążącą do remisów.
Mecz składa się z 12 partii i potrwa przynajmniej do 26 listopada. Jeśli wynik będzie remisowy, to dwa dni później zwycięzcę wyłoni dogrywka w szachach szybkich. W szachach szybkich, czyli takich, gdzie suma czasu do namysłu każdego gracza oraz sześćdziesięciokrotności ewentualnego czasu doliczanego za każde posunięcie wynosi minimum 10 minut, ale jest mniejsza niż godzina (partie z sumą mniejszą niż 10 minut nazywane są błyskawicznymi). Jeśli dojdzie do dogrywki, to faworytem będzie już Carlsen, który jest aktualnym mistrzem świata także w tej kategorii. Wicemistrzem z 2014 roku jest, a jakże inaczej, Caruana.
Pula nagród turnieju wynosi milion euro, a zwycięzca otrzyma 60 procent tej kwoty, powiększonej o wpływy z pay-per-view, tradycyjnych biletów oraz reklam. Takie pieniądze prawdopodobnie większe wrażenie robią na Amerykaninowi, bo Carlsen dorobił się na szachach już co najmniej ośmiu milionów dolarów. Ba, poznał nawet Billa Gates`a. W sumie to nie tylko go poznał, ale i pokonał. By wygrać z jednym z najbogatszych ludzi na ziemi potrzebował tylko dziewięciu ruchów, nad którymi myślał zaledwie 12 sekund.
Stacie Caruany z Carlsenem ma także wymiar symboliczny. Szachy przez wiele lat były domeną Rosjan. Ich dominację, na krótki okres, przerwał w latach 70. Bobby Fisher, który w „meczu stulecia” pokonał radzieckiego arcymistrza Borisa Spasskiego. Wówczas, w trakcie zimnej wojny, Stany Zjednoczone dały pstryczka w nos ZSRR. A właściwie nie dały pstryczka, a wręcz zdzieliły po twarzy Rosjan, bo na Wschodzie porażka Spasskiego została przyjęta niemal jak klęska narodowa.
Później Rosjanie odzyskali dominacje. Przez lata rządzili, m.in Kasparow i Karpow. W 2008 roku najlepszy okazał się Viswanathan Anand, ale w 2013 roku Hindus został zdetronizowany właśnie przez Carlsena. Teraz nie można porównywać pojedynku Norwega z Amerykaninem do ”meczu stulecia”, ale jednak stawka wciąż jest duża. Czy Amerykanie znowu sprawią niespodziankę i pokonają reprezentanta Europy?
José Raúl Capablanca, legendarny kubański szachista, powiedział kiedyś, że "szachy w końcu umrą na remis". Czy pojedynek Carlsena z Caruaną właśnie tego nie potwierdza?