Tomasz Mackiewicz w styczniu zdobył z Elisabeth Revol szczyt Nanga Parbat. Niestety, po wejściu na szczyt polski himalaista zaczął mieć problemy ze zdrowiem. Trapiła go choroba wysokościowa i ślepota śnieżna. Francuzka sprowadziła go na wysokość 7250 m, ale nie była w stanie mu dalej pomóc. Pozostawiła go w lodowej jamie i ratowała się sama. Zeszła niżej, skąd zabrała ją ekipa ratunkowa. Ratownicy ze względu na złe warunki pogodowe nie byli w stanie ocalić Mackiewicza.
Na szczyt Nanga Parbat w lipcu wybrała się czeska ekspedycja w składzie Pavel Korinek, Radoslav Groh, Pavel Bem, Tomas Kucera, Pavel Burda, Lukas Dubsky. Zdobyli szczyt 20 lipca.
W obozie bazowym na wysokości 3600 m n.p.m. czeska ekspedycja zobaczyła "pomnik" dla Mackiewicza. - Pakistańczycy zbudowali coś na kształt pomnika dla Tomka - powiedział Burda w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". - Z kamieni. To oczywiście bardzo prowizoryczny monument, ale świadczy o tym, jak ważny dla nich był Mackiewicz.
- Nikt z nas nie znał osobiście Tomka - powiedział Lukas Dubsky. - Jego historia jest jednak wpisana w tę górę już na stałe. Na każdym kroku można to usłyszeć. Albo wręcz zobaczyć.
Czesi w programie "Alarm" w TVP zdradzili, że widzieli namiot, w którym mogło znajdować się ciało Mackiewicza. - Nie robiliśmy zdjęć, ani nic innego. Nikt nas nie miał odwagi, żeby wejść i sprawdzić, czy jest w środku. Może powinniśmy zrobić zdjęcia, ale nikt nie chciał fotografować szczątków. Podszedłem bliżej namiotu. Stałem tam może dwie minuty i myślałem o tym, co wtedy musiało się wydarzyć.
W rozmowie ze "Sportowymi Faktami" ocenili szanse na sprowadzenie ciała Mackiewicza. - To możliwe - powiedział Dubsky, ale dodał: - Bądźmy jednak realistami. Potrzeba byłoby zorganizować profesjonalną wyprawę, z silnymi himalaistami, którzy po dotarciu na taką wysokość mieliby jeszcze siłę sprowadzić ciało niżej. To nie jest takie proste.