"W dniu dzisiejszym ok. 14 czasu lokalnego podczas podchodzenia do obozu C1 (5900 m) samoistnie spadający kamień uderzył Rafała Fronię w przedramię, powodując złamanie. Po zejściu do bazy i zaopatrzeniu medycznym oczekuje na ewakuacje helikopterem do szpitala w Skardu." - poinformował Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy na K2.
To drugi wypadek w ostatnich dniach. Dwa dni temu również podczas schodzenia do obozu I spadający, podobny wypadek miał Adam Bielecki. Również spadł na niego kamień.
Z poszkodowanym himalaistą kilka godzin po wypadku rozmawiała prezenterka TVP Info, Edyta Lewandowska. - Miała Pani kiedyś złamaną rękę? - odpowiedział na jedno z pierwszych pytań Fronia. - Miałam złamaną nogę, wiem, że boli, ale miałam to złamanie na dole, na poziomie morza, a inaczej się człowiek czuje, wtedy kiedy jest natychmiast zabezpieczony i jedzie do szpitala - odpowiedziała Lewandowska.
Prezenterka zapytała również jak czuje się Fronia. - Do du... Dajcie mi spokój. Mogę się rozłączyć? Czołem, cześć - w taki sposób odpowiedział himalaista.
Według informacji podawanych przez Krzysztofa Wielickiego, Rafał Fronia powinien wrócić do Polski w ciągu kilku najbliższych dni. Na razie z jego przetransportowaniem jest jednak problem. - Są pewne problemy proceduralne związane z gwarancjami - poinformował kierownik wyprawy w rozmowie z TVP Info.
- Oczekiwanie na helikopter może się przedłużyć. Próbujemy z pomocą polskiej ambasady w Pakistanie uruchamiać pewne kontakty. Rzecz polega na tym, że operator nie ruszy, jeśli nie ma gotówki na stole. Oni nie liczą się z gwarancjami. Nie potrafią nawet przeczytać naszych polis ubezpieczeniowych - dodał.
- Rafał mówi, że dobrze się czuje. Dostał tabletki przeciwbólowe i czeka, kiedy rozwiążemy problem jego ewakuacji - zakończył Wielicki.