Wyprawa na K2. Janusz Majer: ratownicy z Nanga Parbat przebywają w Skardu. Do bazy wrócą w piątek

Ratownicy, którzy dokonali niemożliwego i sprowadzili z Nanga Parbat Elisabeth Revol nie mogą wrócić do bazy pod K2. Helikoptery nie są w stanie wylecieć ze względu na wiatr. Urubko, Bielecki, Botor i Tomala przebywają w hotelu w Skardu.

W sobotę i niedzielę trwała akcja ratunkowa na Nanga Parbat. Uwięzionych w ścianie góry położonej w Himalajach Zachodnich Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza, żywych starało się ściągnąć czterech Polaków z Zimowej Narodowej Wyprawy na K2. Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala i Jarosław Botor wykazali się heroizmem i w piekielnie trudnych warunkach, w nadludzkim tempie, uratowali francuską wspinaczkę. I choć nie dotarli do „Czapkinsa”, który zaginął w kopule szczytowej Nagiej Góry, przeszli do historii ratownictwa wysokogórskiego. Polscy bohaterowie są na ustach całego świata.

Po zakończonej działalności górskiej himalaiści zostali przetransportowani helikopterami do Skardu, skąd nie mogą wrócić do bazy pod K2.

Paweł Wilk, Sport.pl: Co słychać pod K2?

Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy: Panują złe warunki atmosferyczne, pogoda nie sprzyja działalności górskiej. Chmury są nisko zawieszone, na wysokości bazy wiatr wieje z prędkością ok. 50 km/godz., a wyżej jest jeszcze gorzej. Nie ma możliwości sprowadzenia do bazy czwórki ratowników z Nanga Parbat. Przebywają w hotelu w Skardu. W środę nie będzie lepiej, wypogodzić się ma za dwa lub trzy dni, wtedy chłopcy wrócą do poręczowania i postarają się założyć obóz III.

Przy takiej aurze chłopaki spod K2 mogą jakkolwiek działać?

- Nie ma takiej możliwości. Nie są w stanie wspinać się wyżej. Obecnie są uwięzieni w namiotach, muszą przeczekać załamanie pogody.

Jak się czują bohaterowie z Nanga Parbat?

- Chłopaki mają się dobrze, nie poodmrażali się, także wszystko jest w porządku. Natomiast kontakt z nimi jest utrudniony, mimo że znajdują się w hotelu. W Skardu wyłączany jest prąd, więc nie mogą korzystać z laptopów i telefonów, nawet tych satelitarnych.

Słyszałem opinię, że Denis Urubko doznał odmrożeń. Jak to się ma do pana słów?

- Nic mi o tym nie wiadomo. Być może trochę się wychłodził, ale to lada chwila minie. Z moich informacji wynika, że wszyscy są zdrowi, także warto zdementować te plotki.

 Jak w następnych dniach będzie przebiegać akcja górska?

- Jak tylko pogoda się poprawi, to poszczególne zespoły będą wychodziły w górę, poręczując odcinek między obozem II a III, zdobywając jednocześnie aklimatyzację. Później wspinacze wejdą na Żebro Abruzzi i założą „czwórkę” (7800 m n.p.m. – przyp. red.). Później wyczekiwać będą właściwego okna pogodowego umożliwiającego atak szczytowy.

Czy jest już oficjalne stanowisko w sprawie Tomka Mackiewicza?

- Kiedy Elisabeth Revol go opuszczała, miał poodmrażane stopy, twarz i ślepotę śnieżną. Nie był w stanie chodzić. Choroba wysokościowa postępowała, właściwie nie kontaktował. Tomek prawdopodobnie nie żyje.

***

W historii alpinizmu tylko trzy razy próbowano wejść zimą na K2, czyli drugi najwyższy szczyt świata. Dwie wyprawy organizowane były przez Polaków. Najwyższa osiągnięta wysokość to 7650 m n.p.m. Dokonali tego w 2003 r. Marcin Kaczkan, Denis Urubko i Piotr Morawski. 

W 2018 r. ekspedycja dowodzona przez Krzysztofa Wielickiego (zdobywca wszystkich czternastu ośmiotysięczników) planuje osiągnąć wierzchołek po raz pierwszy w historii o tej porze roku.

W Publio.pl jest dostępna w formie ebooka biografia Wojciecha Kurtyki

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.