- Prywatna pakistańska firma, która może odebrać chłopaków z K2 i polecieć na Nangę po Tomka i Elizabeth zażyczyła sobie 50 tys. dolarów. Jeszcze rano cena wynosiła 10 tys. dol - opowiada Małgorzata Sulikowska, szwagierka Tomasza Mackiewicza.
- Mam nadzieję, że Pakistańczycy pójdą na taki układ i zgodzą się wysłać helikopter nawet jeśli nie zdążymy na czas zebrać tych pieniędzy.
W Islamabadzie jest przed g. 15. Liczy się każda godzina. - A nawet minuty. Tomek nie przeżyje kolejnej nocy na górze. Nie może się ruszać w związku ze ślepotą śnieżną i jest ogromnie wymęczony. Tam jest minus 60 stopni Celsjusza - mówi Sulikowska, która prowadzi zbiórkę pieniędzy na portalu zrzutka.pl. Zebrano już ponad 90 tys. zł.
Szwagierka Mackiewicza dowiedziała się przed chwilą, że na akcję ratunkową zrzucają się również Francuzi. - Ale nie wiem kto to robi, nie wiem też, w jaki sposób te pieniądze zostaną przekazane. Nie współpracujemy z nimi. Ja robię co mogę w naszym kraju, ale dobrze, niech jak najwięcej osób walczy o uratowanie Tomka.