Mike Tyson nie umiał żyć oszczędnie. Mówi się, że przepuścił 400 mln dolarów, choć warto przy tym pamiętać, że w tej sumie mieszczą się też podatki, prowizje menedżerów, trenerów etc. Jednym z najdziwniejszych zakupów słynnego boksera były tygrysy. Kosztowały go 140 tys. dolarów. Drugie tyle musiał co roku wydawać na ich utrzymanie.
Teraz w wywiadzie dla "GQ Sports" przyznał, że jednego z nich musiał sprzedać, bo tygrys zrobił się stary i niebezpieczny. - "Kenya" miała problemy z oczami i głową, jednego dnia odgryzła komuś rękę - przyznał Tyson.
I dodał: - Przez 16 lat byłem nią zauroczony. Trzymałem ją w moim pokoju, spałem z nią. Niestety zrobiła się stara i musiałem się jej pozbyć.
Tyson uchodzi za wielbiciela gołębi i tygrysów. Tych drugich miał nawet siedem w jednym momencie.