Na początku czerwca Marcin Najman przegrał z Trybsonem na gali FFF już po zaledwie 41 sekundach walki. To była kolejna zawstydzająca porażka Najmana, ale jeśli ktoś śledzi losy pięściarza z Częstochowy, nie może być zdziwiony. Trudno o innego polskiego sportowca, który osiągnął tak niewiele, a ciągle było o nim głośno. I choć El Testosteron zapowiedział już, że zakończył karierę, to kolejny raz zmienił zdanie. I przyjął wyzwanie Bonusa BGC. Pierwszy raz od dawna to Najman był faworytem starcia, bo do tej pory 30-letni raper z Poznania stoczył tylko trzy walki na zasadach MMA. I wszystkie przegrał.
Niespodzianki nie było i na gali FAME MMA 5. Najman szybko sprowadził Bonusa do parteru, gdzie zaczął go obijać. Po chwili sędzia jednak podniósł walkę do stójki, ale Najman trafił czysto Bonusa lewym sierpem, po którym 30-latek znowu padł na matę, a były pięściarz zaczął go okładać tak, że sędzia musiał zakończyć pojedynek już w pierwszej rundzie.
- Niestety nie wyszło. Marcin Najman ma bardzo mocne uderzenie. Dostałem lewego i usiadłem. Dla mnie to wspomnienie na całe życie. Będę mógł powiedzieć synowi, że walczyłem z Marcinem Najmanem - mówił po tym pojedynku Bonus.
Dla Najmana była to piąta walka na zasadach MMA i dopiero druga wygrana. Po ogłoszeniu werdyktu w klatce pojawił się strongman - Piotr Piechowiak, który wyzwał Najmana do walki.