UFC 231. Jędrzejczyk z uśmiechem i pizzą po walce z Szewczenko: Nie mogę mieć do siebie zastrzeżeń

- Zrobiłam to, co mogłam najlepiej, dlatego nie mogę mieć do siebie zastrzeżeń. W dywizji muszej czuję się dobrze - mówiła po przegranej z Walentyną Szewczenko Joanna Jędrzejczyk. Polka przyznała też, że znów będzie chciała bić się o pas kategorii słomkowej. Nie sprawiała wrażenia załamanej. Konferencję opuszczała z pudełkiem pizzy.

Chociaż debiut w kategorii muszej (do 56,7) nie zakończył się zdobyciem przez Jędrzejczyk mistrzowskiego pasa, to Polka po przegranej na punkty z Walentyną Szewczenko nie sprawiała wrażenia załamanej. Na konferencji prasowej pytana była m.in. o pozytywy, które może wyciągnąć z porażki i odczucia, które miała w oktagonie.

- Nie czułam, że Walentyna jest najsilniejszą rywalką z jaką walczyłam w trakcie mojej kariery – opisywała Polka. - Oczywiście miała dobre ciosy i skuteczne sprowadzenia. Zabierało to chwilę zanim zdołałam się z parteru podnosić, bo ona walczyła w tej płaszczyźnie bardzo sprytnie i umiejętnie mnie blokowała. Mam jednak mniej ran i zniszczeń niż jej ostatnia rywalka, która otrzymała wtedy wiele ciosów z góry – analizowała „JJ”.

"To kategoria dla mnie"

Podczas walki na pełnym dystansie Jędrzejczyk sprowadzana była do parteru 5 razy. Otrzymała też więcej celniejszych ciosów na głowę. Sama częściej starała się uderzać w korpus rywalki i była aktywniejszą stroną. Jej mobilność i często ponawiane ataki nie przekładały się na rezultaty. - Dobrze czułam się w tej walce. Moje ciało zareagowało bardzo pozytywnie na przejście do tej dywizji. Ona jest dla mnie. W jeszcze lepszej formie mogę tu zrobić więcej – mówiła.

- W starciu z Szewczenko zrobiłam to, co mogłam najlepiej, dlatego nie mogę mieć do siebie zastrzeżeń. Pod tym względem jestem z siebie dumna. Poza tym pobiłam rekord Rondy Rousey, w liczbie walk o tytuł dlatego jestem szczęśliwa – dodawała. Dla Jędrzejczyk pojedynek w Toronto był już 12. walką w UFC, a 9. o tytuł. Wspomniana Amerykanka stoczyła 8 starć o pas.

Rewanż?

Jędrzejczyk odniosła się też, do chęci rewanżu z pochodzącą z Kirgistanu oponentką, z którą niegdyś – również bez powodzenia – rywalizowała w muay thai. - Jest w tej kategorii kilka rywalek, które teraz mogą walczyć z Szewczenko o tytuł. Nie chcę porywać się zatem na zapowiedzi szybkiego rewanżu. Muszę odpocząć i przyjrzeć się tej walce, pogadać z moimi trenerami i Daną Whitem. Zobaczymy co będzie dalej. Siedziałam w Stanach 7 miesięcy, teraz wrócę do domu i spędzę trochę czasu z rodziną – tłumaczyła twierdząc równocześnie, że żadnego scenariusza wykluczyć nie może.

Na razie jednak wydaje się, że Polka będzie chciała zrealizować swój pomysł na odzyskanie pasa w kategorii słomkowej (do 52,2 kg). To w niej dwa razy przegrała z Rose Namajunas. Mistrzyni w najbliższych miesiącach powinna bronić tytułu w starciu z Jessicą Andrade. Polka chciałaby zmierzyć się ze zwycięzcą tej rywalizacji, lub jeśli Rose do niej nie przystąpi, powalczyć o tytuł. - Chce pójść raz jeszcze do kategorii słomkowej, ale bardziej jednorazowo, tylko po to by zdobyć tam pas. Powalczyć z sobą. Wiem, ile to mnie będzie kosztowało zdrowia i jak będzie przed tym broniło się moje ciało, ale ta chęć zmierzenia się o pas jest większa, więc na te szaleństwo się pewnie zdecyduję – potwierdzała dziennikarzom.

Po zakończeniu konferencji Jędrzejczyk w bufecie dla mediów zobaczyła pizze i spytała czy jest dobra. Dostała na wynos kilka kawałków pepperoni i z uśmiechem na ustach opuściła salę. W Kanadzie długo nie zostanie. W Polsce ma pojawić się już w poniedziałek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.