Tomasz "Strachu" Oświeciński pokonał Pawła "Popka" Mikołajuwa podczas KSW 41, ale tuż po walce został zaatakowany przez Szpilkę, który niespodziewanie wszedł do klatki. Wcześniej pięściarz potwierdził, że zadebiutuje w tej organizacji.
- To, że Szpila zachował się źle wiemy wszyscy, wie także on sam. Uderzenie siedzącego na krzesełku 45-letniego, wycieńczonego krańcowo walką aktora nie było ani mądre, ani potrzebne, ani – jak sugerują niektórzy – wyreżyserowane.
Jednocześnie Borek pyta na czym budowano nadzieje o wielkiej karierze Szpilki w boksie. - Miało najpierw iskrzyć, a potem sprzedać show. W życiu Szpilki zawsze będzie iskrzyć, bo taki Artur po prostu jest. Ludzie go będą krytykować, a potem przyjdą go obejrzeć. Niektórzy oczywiście z nadzieją, że zobaczą go leżącego na macie. Taki jest ten biznes. Albo poziom mistrzowski albo emocje.Całość w "Przeglądzie Sportowym".