Oficjalnie: Kowalkiewicz na gali UFC w Gdańsku! Rywalka jest twarda "Z twarzy można jej zrobić pomidorową, a i tak będzie stać"

Na październikowej gali UFC w Polsce będziemy mieć walkę z udziałem polskiej zawodniczki. Największa federacja MMA na świecie potwierdziła występ w Gdańsku Karoliny Kowalkiewicz. - Nalegałam na działaczy UFC i udało się - mówi Sport.pl łodzianka. Jej trenerzy już zwracają uwagę na wytrzymałość rywalki - Jodie Esquibel.

To już pewne. Kowalkiewicz swoją najbliższą walkę stoczy na UFC Fight Night 118, 21 października w Gdańsku. To o czym mówiło się od dłuższego czasu, właśnie potwierdzili przedstawiciele federacji. Dla łodzianki to znakomita wiadomość. Przed polską publicznością będzie miała okazje zaprezentować się po prawie trzech latach przerwy.

Wracając do Trójmiasta...

- Nalegałam na działaczy UFC już od pewnego czasu. Bardzo chciałam walki w Polsce, rzeczywiście dawno tu nie walczyłam. Udało się. Cieszę się podwójnie. Po pierwsze dlatego, że jestem patriotką. Do swoich walk zawsze wychodzę z polską flagą. Teraz będę mogła zawalczyć przed własną publicznością, a to będzie dodatkowa mobilizacja – tłumaczy nam Kowalkiewicz. Zresztą samo Trójmiasto jeśli chodzi o MMA, zapadło jej w pamięć.

- Gdańsk, czy Trójmiasto to dla mnie miejsce szczególne. Tu zaczynałam swoją przygodę z zawodowym MMA, tu zdobyłam pas KSW, to dla mnie też szczęśliwe miejsce – dodaje.

Chociaż Kowalkiewicz liczyła na walkę w ojczyźnie, z jej organizacją były pewne problemy. 

- W terminie polskiej gali, nikt nie chciał ze mną walczyć. Działaczom UFC trudno było znaleźć, zdrową, niekontuzjowaną i mocną rywalkę. Zdecydowano się zatem na zakontraktowanie zawodniczki z Invicty – tłumaczy.

Jutro będzie pomidorowa...

Jodie Esquibel, bo o niej mowa, dla największej, kobiecej federacji walczyła od 2013 roku. Miała tam nawet niedawno bić się o pas wagi słomkowej. W zawodowej karierze wygrała 6 razy, a przegrała dwukrotnie. 

- Znam jej bilans, wiem, że kiedyś była dobrą bokserka. Jeszcze nie oglądałam jej walk, ale już opowiadali mi o niej moi trenerzy. Podkreślają, że jest wszechstronna i niezwykle odporna na ciosy. Można jej z twarzy zrobić pomidorową, a i tak będzie stała – obrazuje Kowalkiewicz.

31-letnia zawodniczka, mówi, że od swojej ostatniej, czerwcowej walki na UFC 212, praktycznie cały czas jest w treningu. Operacja Esquibel zatem trwa. Czy po dobrej, ale przegranej walce o pas z Joanną Jędrzejczyk i niedawnej porażce z Claudią Gadelhą, do kolejnej walki dla UFC, będzie przystępowała z większą presją?

- To nie były porażki. Porażka to by była jakbym siedziała na kanapie z założonymi rękami. Ja cały czas natomiast robię to co kocham. Trenuję i walczę dla UFC. Oczywiście te walki nie poszły tak jak tego chciałam. Po prostu je jednak przegrałam. Przeanalizowałam wyciągnęłam z tego wnioski i tyle. Oczywiście wolałabym mieć, tak jak do niedawna, jedynie zwycięski bilans, ale tego już nie zmienię. Teraz przez to mogę być jedynie bardziej zmobilizowana.

Pojedynek Kowalkiewicz na UFC w Gdańsku, to kolejna walka z udziałem Polaka. Na październikowej gali w oktagonie mamy zobaczyć także Jana Błachowicza, Oskara Piechotę, Damiana Stasiaka, Adama Wieczorka czy Marcina Helda.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.