Jak w Stanach Zjednoczonych traktuje się czirliderki? Drastyczne doniesienia amerykańskich mediów

- Jak jedna z nas zostanie zgwałcona, to chyba tylko wtedy, coś się dopiero zmieni - mówi anonimowo czirliderka cytowana przez "New York Times". Amerykańska gazeta ujawniła kilka dni temu skandal, jaki miał miejsce w NFL. Czirliderki drużyny Washington Redskins opowiedziały o tym, jak były traktowane. Ich relacja jest wstrząsająca.
Cheerleaderki Dallas Cowboys Cheerleaderki Dallas Cowboys TIM IRELAND/AP

Sztuczny uśmiech

Historia przytoczona przez 'New York Times' opisuje czirliderki klubu Washington Redskins występującego w NFL, czyli największej na świecie zawodowej ligi futbolu amerykańskiego. Każdy wie, że czirliderki to stały element imprez sportowych w Stanach Zjednoczonych. Ba, to także ważna część szeroko pojętej kultury amerykańskiej. Tańczące i wygimnastykowane dziewczyny, często bardzo skąpo ubrane, zachwycają kibiców (a także: sportowców i działaczy) swoim uśmiechem i choreografią. Szkoda tylko, że - przynajmniej według doniesień 'NYT' - ich uśmiech, to często udawane i wymuszane szczęście. A część ich'obowiązków', to dla nich prawdziwy koszmar.

Washington Redskins Washington Redskins Alex Brandon (AP Photo/Alex Brandon)

Opisywana sytuacja miała miejsce w 2013 roku. Czirliderki Washington Redskins wyjechały na Kostarykę, aby brać udział w sesji zdjęciowej. Okazało się, że oprócz pozowania do zdjęć. Mają także kilka innych obowiązków, na które, wcale się nie pisały. Przykład? Po zakończeniu pracy z fotografem sponsorzy wyselekcjonowali niektóre z nich, aby wieczorem były dla bogatych panów 'ekskluzywnymi partnerkami' w nocnym klubie. Ale o tym za chwilę.

O tym za chwilę, bo pierwsze dziwne sygnały zaczęły się wcześniej. Właściwie to od razu. Czirliderkom tuż po przyjeździe zabrano paszporty, podobno ze względów bezpieczeństwa. A podczas sesji kazano im być topless, chociaż zdjęcia użyte do kalendarza klubowego wcale nie pokazywały nagości. Część dziewczyn była całkowicie naga, jedynie pokryta farbą w klubowych barwach. Biorąc pod uwagę dość odizolowane od reszty miasta położenie kurortu, takie 'odważne' pozy nie byłyby raczej dużym problemem dla dziewczyn, gdyby nie fakt, że klub zaprosił - jako widzów sesji - sponsorów klubu, a także kibiców wykupujących loże vipowskie na obiekcie zespołu Redskins.

Po sesji dziewczyny otrzymały propozycję z serii 'tych, nie do odrzucenia'. Przekazała ją dyrektorka zespołu czirliderek, mówiąc swoim podopiecznym, że 'robota niektórych nie dobiegła końca'. - Wracajcie do swoich pokoi i przygotujcie się na wieczór. Chyba wiecie, jak macie być ubrane? - mówiła. Niektóre z czirliderek rozpłakały się.

- Ok, nikt nie przyłożył nam pistoletów do głów, ale musiałyśmy tam iść. Nie pytano i nie proszono nas, tylko powiedziano nam wprost, że nie mamy wyjścia. Pozostałe dziewczyny były zdruzgotane - mówiła anonimowo jedna z czirliderek. W tym miejscu warto dodać, że dziewczyny, oprócz otrzymania pieniędzy za transport, zakwaterowania i pożywienie - nie dostały żadnych innych bonusów za swoją pracę.

Z relacji anonimowych czirliderek wynika, że lubiły swoją pracę, o ile chodziło występy podczas meczów, akcje charytatywne czy specjalne pokazy. Jednak takie wymaganie - jak te z 2013 roku z wyjazdu na Kostarykę - były dla nich niebezpieczne. Przynajmniej ich zdaniem.

Stephanie Jojokian, długoletnia reżyserka i choreografka Washington Redskins, zakwestionowała ich opis podróży na Kostarykę. - Nie zmuszałem nikogo do pójścia na imprezę. Byłam ich 'niedźwiedzią mamą' i zawsze miałam na uwadze ich dobro. To wielka rodzina, i każdy szanuje się nawzajem.To naprawdę przyjazne środowisko dla dziewczyn - uważa Jojokian.

Klub również wydał oświadczenie w sprawie, zapewniając, że: 'każda z czirliderek ma umowę, w której ma zagwarantowane bezpieczeństwo'. Dodano również, że 'praca dziewczyn polega na odwiedzaniu zagranicznych oddziałów klubu i wspieraniu drużyny, z czego fani są dumni'.

- Jak jedna z nas zostanie zgwałcona, to chyba tylko wtedy, coś się dopiero zmieni - odpowiada anonimowo czirliderka.

- Pani Jojokian wydawała się szczególnie skupiona na utrzymywaniu dobrej relacji z biznesmenami, którzy m.in: wspierali jej firmę Capitol Movement - mówi inny anonimowy głos.

Po wyjściu do klubu z biznesmenami, których miały być osobami towarzyszącymi, skąpo ubranymi osobami towarzyszącymi, uciekły z imprezy. W obawie o swoją godność i możliwe kolejne propozycję od pijanych biznesmenów, które również byłyby 'nie do odrzucenia'. Dziewczyny próbowały wrócić do ośrodka, ale zostały zatrzymane przez policję. Ta, wzięła je za prostytutki, a dziewczyny nawet nie mogły się obronić, bo nie miały przecież już paszportów, które zabrał im klub, tuż po przyjeździe.

Część czirliderek po koszmarnym wyjeździe zadecydowała, że nie wróci już do drużyny na następny sezon. To, co stało się na Kostaryce - według ich relacji - było dla dziewczyn ogromną katorgą i upokorzeniem. Poczuły się bezwartościowe i pozbawione ochrony. Naruszenie nietykalności osobistej i przedmiotowe ich traktowanie (wszelkie klapsy i lubieżne spojrzenia), oraz zmuszanie do rozbierania się, a także nie płacenie im oraz poniżanie, sprawiło, że w Stanach Zjednoczonych wybuchła afera. Może teraz, gdy część czirliderek zdecydowała się na jawny głos sprzeciwu, pojawią się kolejne ofiary przedmiotowego traktowania kobiet. Wydaje się, że następne afery, które wyjdą na jaw, to tylko kwestia czasu.

Całą historię przeczytacie TU.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.