Przebywając w Tatrach powyżej 2 tys. m n.p.m., oddycha się powietrzem pozbawionym ok. 10 proc. tlenu. Wraz z osiąganą wysokością jest go mniej. Dla himalaistów przebywających w Karakorum to codzienność, wykonanie jednego kroku wiąże się z niewyobrażalnym wysiłkiem. Ruszenie nogą powyżej 8 tys. m n.p.m. wymaga zaczerpnięcia kilku wdechów, powietrze jest rozrzedzone do niewyobrażalnych rozmiarów. W komercyjnych wyprawach wspinacze wspierają się dodatkowym tlenem, sztucznym, podawanym z butli. Polacy chcą dokonywać niemożliwego, ich celem są wejścia bez precedensu, polegają na sile organizmu. Dzięki tym wartościom powstała legenda polskiego alpinizmu zbudowana przez Rutkiewicz, Kukuczkę, Wielickiego, Kurtykę i innych. Im trudniej, tym lepiej - to było ich motto.
Do zabezpieczenia pakistańskiej piramidy potrzeba ok. pięciu kilometrów. One są gwarantem, żyrantem bytu. Liny poręczowe bywają kluczowe na zejściu, kiedy organizm odmawia posłuszeństwa i brakuje koncentracji. Stają się ostoją w świecie zagrożeń, w którym każdy zły ruch można przypłacić życiem. Himalaizm to rosyjska ruletka.
Polacy, choć chcą być postępowi, bezpieczeństwo stawiają na pierwszym miejscu.
- Liczę na to, że do Polski wrócimy wszyscy, jako przyjaciele - mówił w rozmowie ze Sport.pl Janusz Gołąb, kierownik sportowy wyprawy.
"Poręczówki" uratowały wielu, wspierały alpinistów wpinających się w nie na zejściu lub działały jak latarnie morskie - wskazywały kierunek, w którym należy podążać. Zespół z Polski oplata nićmi ziejącego smoka - jak określa K2 członek kadry Rafał Fronia - z należytą starannością, nie powielając błędów poprzednich wypraw w Himalaje i Karakorum.
W niedzielę Denis Urubko założył C1 na wysokości 6 tys. m n.p.m., co oznacza, że w pionie pokonał odległość jak z redakcji Sport.pl do Mostu Siekierkowskiego w Warszawie. Od rozbicia się przy zboczach szklanej góry minęło dwanaście dni, wspinacze kilkukrotnie wychodzili w górę próbując różnych wariantów, badając teren. Postawienie obozu pierwszego przez Rosjanina z polskim paszportem oznacza, że grupa dowodzona przez Krzysztofa Wielickiego (zdobywcę korony Himalajów i Karakorum) wykonała jedną piątą planu. Droga na szczyt prowadzi przez cztery obozy, a ten ostatni ma być szturmowym, umożliwiającym atak szczytowy. Na pionierskie osiągnięcie wierzchołka Polacy mają czas do 20 marca, kiedy w Karakorum kończy się zima.
Dzisiaj w bazie piękna pogoda. U góry Denis z dwójką Haps-ów @AdamTheClimber#K2DlaPolaków #PolskieHimalaje pic.twitter.com/Ybqb7uEU6n
- Polskie Himalaje (@PolskieHimalaje) 21 stycznia 2018
W ekstremalnych warunkach, jakie panują u podnóża K2, na kolejnych etapach niezwykle istotną rolę odgrywa odżywianie. Tu już 5 proc. różnicy w stosunku do standardowej diety, może mieć kluczowe znaczenie. CZYTAJ WIĘCEJ >>
Dobra pogoda umożliwiła stabilne łącze i grupa polskich wspinaczy przesłała krótki film z pierwszych dni wyprawy w bazie, na lodowcu Godwin Austei, u podnóża K2. "Wszystko zamarzło: krem, pasta do zębów, chusteczki. Zapalam lampkę, oszroniony termometr wskazuje -31. Aby do rana..." CZYTAJ WIĘCEJ >>
- Naprawdę warto przenieść się na chwilę w ten świat. Trochę dziwny, nierealny, ale też przerażający - mówi Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii Warszawa o swojej wyprawie w Karakorum. CZYTAJ WIĘCEJ >>