Igrzyska Pjongczang 2018 bez reprezentacji Rosji. A Władimir Putin zaskakująco łagodny po karze MKOl. - Startujcie, nawet pod neutralnymi barwami - mówi prezydent do sportowców

- MKOL zastosował odpowiedzialność zbiorową, ale nasi sportowcy powinni jechać do Pjongczang i startować pod neutralnymi barwami, jeśli tylko chcą - mówi Władimir Putin. To potwierdza tezę, że MKOl tak dobrał karę, by zapiski drobnym drukiem osłabiły rosyjską wolę bojkotu
Żeby pojechać na igrzyska paraolimpijskie do Korei Południowej, Rosjanie będą musieli zapłacić Żeby pojechać na igrzyska paraolimpijskie do Korei Południowej, Rosjanie będą musieli zapłacić AP Photo/Matthias Schrader

MKOl ukarał Rosję zakazem wystawienia reprezentacji w Pjongczangu

We wtorek MKOl za dopingowe grzechy ukarał Rosję zakazem wystawienia reprezentacji w igrzyskach w Pjongczang, zawiesił do końca tej olimpiady rosyjski komitet olimpijski, nałożył 15 milionów dolarów grzywny, wykluczył dożywotnio z igrzysk Witalija Mutkę, który był ministrem sportu w czasach oszustw z Soczi 2014, a teraz jest wicepremierem. MKOl uchylił furtkę indywidualnym sportowcom, ale żeby przez nią przejść trzeba być nieskazitelnym jeśli chodzi o doping i zgodzić się  na start bez rosyjskiej flagi, bez rosyjskiego hymnu. Tacy sportowcy utworzą w Pjongczang drużynę Olimpijczyków z Rosji - oznaczaną w tabelach jako OAR, od skrótu wersji angielskiej: Olympic Athletes from Russia. Ich medale nie będą uwzględniane w historycznych tabelach jako medale Rosji.

Kontrola dopingowa w Rosji Kontrola dopingowa w Rosji LEE JIN-MAN/AP

"Wielkie narody nie jeżdżą na igrzyska incognito"

W rosyjskich mediach bliskich Kremlowi zawrzało po ogłoszeniu decyzji. Telewizja publiczna zasygnalizowała, że może w ogóle nie transmitować takich igrzysk. Rządowa "Rossijskaja Gazieta" pisze o pluciu w twarz, upokorzeniu, szaleństwie MKOl. Polityczni zagończycy też się licytowali w radykalnych komentarzach. Pojawiały się głosy, że "wielkie narody nie jeżdżą na igrzyska incognito", że trzeba mieć swój honor i bojkotować. Nawet szef rosyjskiego komitetu olimpijskiego Aleksander Żukow, pokorny we wtorkowych rozmowach z MKOl, zhardział później i mówił o krzywdzie, zapowiadając że rosyjscy sportowcy uzgodnią między sobą do 12 grudnia, czy wystartować. A Władimir Putin milczał.

Prezydent Władimir Putin na igrzyskach zimowych w Soczi, 2014 r. Prezydent Władimir Putin na igrzyskach zimowych w Soczi, 2014 r. Fot. Alexei Nikolsky / AP Photo

Putin wycisza emocje

Wydawało się, że ma  idealną okazję by uderzyć pięścią w stół. Jeszcze niedawno dawał do zrozumienia, że cała ta dopingowa nagonka na Rosję to dzieło Amerykanów, którzy chcą zdestabilizować kraj i wpłynąć na marcowe wybory prezydenckie. Ojczyzna w niebezpieczeństwie - woda na młyn każdej kampanii wyborczej. Ale gdy w środę, dzień po decyzji MKOl, Putin ogłaszał że wystartuje w marcowych wyborach, wątek olimpijski zmarginalizował. Nie było nic o amerykańskim spisku, ani słowa o igrzyskach ze sceny. Tylko bardzo wyważona wypowiedź dla agencji TASS: - Nie będziemy stawać na drodze naszych sportowców do igrzysk. Jeśli mają ochotę, niech startują, nawet jako neutralni olimpijczycy. Ciężko na to zapracowali - mówił Putin.

Igrzyska olimpijskie, Soczi 2014 Igrzyska olimpijskie, Soczi 2014 Fot. Dmitry Lovetsky / AP Photo

Kara surowa, ale pełna furtek

Karę dla Rosji nazwał odpowiedzialnością zbiorową, ale dał do zrozumienia, że jest z tym pogodzony. Jeśli nawet była tyczkarka Jelena Isinbajewa, blisko związana z ekipą Putina, mówi rosyjskim sportowcom: "nie bawcie się w takie głupoty jak bojkot", to znaczy że sprawa jest postanowiona: Rosja nie będzie wojować z MKOl, przyjmuje wtorkowe warunki rozejmu. I właściwie, jeśli ktoś się uważnie wczytał w werdykt MKOl, to takiej reakcji powinien się spodziewać. MKOl okazał się surowy, ale to jest wyrok bardzo niejednoznaczny. Dużo w nim furtek, gwiazdek, groźnie brzmiące zapisy łagodnieją przy bliższym poznaniu, ale też odwrotnie - te z pozoru łagodne, jak choćby dopuszczenie indywidualnych sportowców, mogą się okazać furtką trudną do sforsowania.

Rosyjscy sportowcy nie wezmą udziału w ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu Rosyjscy sportowcy nie wezmą udziału w ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu MARK HUMPHREY/AP

Hajo Seppelt: wszyscy sportowcy neutralni są równi, ale niektórzy równiejsi

Do rozładowania napięcia najbardziej przyczyniło się jedno słowo: Russia. Olympic Athletes from Russia. To jest odejście od dotychczas stosowanych formuł. Gdy jako neutralni startowali sportowcy innych zawieszonych komitetów olimpijskich, nie pojawiała się przy nich nazwa kraju. Nazywali się np. Independent Olympic Athletes. - Czyli wszyscy sportowcy neutralni są równi, ale niektórzy okazali się równiejsi - krytykuje Hajo Seppelt, dziennikarz niemieckiej ARD, który swoimi śledztwami doprowadził do zdemaskowania rosyjskiego systemu dopingu. - To trochę tak, jakby ogłosić dziecku: nie zorganizujemy ci urodzin. A potem wyprawić mu neutralną imprezę z tortem - kpi komentator "Wall Street Journal".

Żukow dziękuje MKOl-owi za "Rosję"

Pomysł jest rzeczywiście kontrowersyjny. Ostatnio jako Independent Olympic Athletes startowali np. Kuwejtczycy, których jedyną winą było to, że ich rząd ingerował w działania komitetu olimpijskiego. A Rosjanom osłodzono karę "Rosją", choć ich minister i wiceminister sportu są dożywotnio wykluczeni z olimpizmu za dopuszczenie do systematycznego dopingu. Wspomniany Aleksander Żukow właśnie za tę "Rosję" dziękował we wtorek MKOl-owi. I możliwe że to było ze strony MKOl kluczowe ustępstwo, dzięki któremu dziś nie ma poważnych dyskusji o bojkotach.

Są też inne furtki. MKOl zawiesił komitet olimpijski Rosji, ale odwiesi go ostatniego dnia igrzysk w Pjongczang, jeśli Rosjanie zaakceptują wymierzoną karę. MKOl pozbawił Rosjan prawa rywalizacji pod własną flagą, ale pozwoli im na wniesienie flagi na uroczystość zamknięcia igrzysk, jeśli wcześniej rosyjski komitet wypełni warunki odwieszenia go przez MKOl. Ceremonia zamknięcia to ma być symboliczne zakończenie czasu rosyjskiej pokuty.

Jak gęste będzie sito dla Rosjan?

Jest też jednak wspomniany przypadek, gdy kara z pozoru łagodna może się okazać dotkliwą. Chodzi o warunki dopuszczenia indywidualnych sportowców z Rosji. Niewykluczone, że to właśnie od tego, jak gęste będzie sito dopuszczenia zależy, jak świat zapamięta karę dla Rosji. Wszystko w rękach czteroosobowej komisji dopuszczającej, kierowanej przez byłą francuską minister sportu Valerie Fourneyron. Szefową zaczynającej właśnie pracę Independent Testing Authority (ITA). Czyli ciała, które ma teraz ścigać doping na świecie i wnieść tu nową jakość dzięki niezależności od federacji sportowych (pozostaje mieć nadzieję, że skuteczność ITA będzie odwrotnie proporcjonalna do fantazji, z jaką tę organizację nazwano).

Jurij Ganus, dyrektor RUSADA Jurij Ganus, dyrektor RUSADA PAVEL GOLOVKIN/AP

WADA sięga po nową zdobycz: bazę danych z Rosji

Sprawa Rosji to test bojowy ITA i pani Fourneyron. MKOl dał czteroosobowej komisji pod przewodnictwem Francuzki ogromną władzę: w igrzyskach w Pjongczang będą mogli wystartować tylko ci Rosjanie, których komisja po przeanalizowaniu dostępnych jej materiałów uzna za godnych zaproszenia. Komisja ma pełną swobodę oceny i decydowania, kogo uważa za nieskalanego dopingiem, a kogo nie. Potem listę zaproszonych przejrzy jeszcze MKOl i jeśli kogoś uzna za umoczonego w jakikolwiek sposób w doping, skreśli go z listy. A w selekcji olimpijczyków z Rosji kluczowa może się okazać najnowsza zdobycz śledczych ze Światowej Agencji Antydopingowej (WADA będzie miała swojego człowieka w komisji Fourneyron), czyli wykradzionej Rosjanom bazy danych moskiewskiego laboratorium antydopingowego z lat 2012-2015. Śledczy WADA zapowiedzieli już, że przy analizie danych dają priorytet sportowcom zimowym, żeby jak największą liczbę oszustów odsunąć od startu w Pjongczang.

"Mapa, która prowadzi do tysięcy sportowców chronionych przez system"

W bazie danych są wyniki tysięcy testów. Również testów które dały zatuszowany później wynik pozytywny.  Jim Walden, adwokat Grigorija Rodczenkowa, czyli byłego szefa laboratorium, który tę bazę wykradł, uciekając z Rosji, ale przekazał WADA dopiero po wielu miesiącach (zapewne by coś wynegocjować od Amerykanów, którzy mu udzielają schronienia w zamian za informacje), w bazie danych był tajny folder z listą próbek zanieczyszczonych dopingiem, a zastąpionych próbkami z czystym moczem. - To jest jak mapa prowadząca do tysięcy sportowców chronionych dotychczas przez rosyjski system - mówi Walden. Co oznacza, że wprawdzie kara już jest wymierzona, ale zabawa może się dopiero rozpoczynać.  

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.