Czy Rosja zostanie za doping wyrzucona z igrzysk w Pjongczang 2018? Tak surowo karano dotychczas tylko za wywoływanie wojen światowych i apartheid

Cztery lata temu w Soczi Rosjanie nie cofnęli się nawet przed podmienianiem próbek dopingowych przez dziurę w ścianie. Czy we wtorek MKOl ukarze ich za to, przymykając drzwi do igrzysk w Pjongczang tak mocno, że nie przeciśnie się nikt, lub niewielu?
Igrzyska w Rio: MKOl nie wykluczył Rosjan. O tym, którzy wystartują, zdecydują federacje. Na zdjęciu: Rosyjskie gimnastyczki po zdobyciu złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie Igrzyska w Rio: MKOl nie wykluczył Rosjan. O tym, którzy wystartują, zdecydują federacje. Na zdjęciu: Rosyjskie gimnastyczki po zdobyciu złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie Gregory Bull (AP Photo/Gregory Bull, file)

Analiza raportów olimpijskich komisji śledzczych

Jest ich piętnaścioro. Są nazywani rządem ruchu olimpijskiego. Mają swoje rady ministrów ledwie trzy, cztery razy do roku. Pełne stenogramy z ich narad są ujawniane dopiero po 30 latach, oni po posiedzeniach przekazują tylko komunikaty z końcowymi decyzjami i uzasadnieniem. We wtorek piętnaścioro członków Komitetu Wykonawczego MKOl przeanalizuje raporty dwóch olimpijskich komisji śledczych, a potem podejmie jedną z najważniejszych decyzji w historii olimpizmu: jak ukarać Rosję za dopingowe oszustwa ostatniego pięciolecia.

Afera na miarę XXI wieku. Wcześniej byłaby niemożliwa

Nie ma tu żadnej przesady. To jeden z najważniejszych dni olimpizmu. To właśnie takimi decyzjami, gdy karę trzeba wymierzyć olimpijskiej i geopolitycznej potędze, sport buduje swoją wiarygodność lub ją niszczy. A mowa o największym odkrytym dopingowym spisku w historii igrzysk. O aferze dopingowej, która mogła się zdarzyć tylko w XXI wieku. Bo dopiero w XXI wieku za ściganie dopingu wzięli się nie tylko kontrolerzy, ale też rządy, prokuratorzy, sądy. I afera rosyjska jest już kolejną - po m.in. upadku Lance'a Armstronga i Marion Jones - w której kary się sypią, mimo że kontrolerzy nie znaleźli ani jednej zanieczyszczonej dopingiem próbki moczu czy krwi. Skandal nie zaczął się od dopingowej wpadki, tylko od śledztw. Najpierw śledztw dziennikarzy ("Mail on Sunday", potem ARD i "Timesa", a na końcu "New York Timesa"), potem śledztw Światowej Agencji Dopingowej i amerykańskich prokuratorów, aż wreszcie - śledztw MKOl. A w międzyczasie zbiegł do USA  i zaczął tam sypać największy dopingowy macher Rosji i byłego ZSRR, Grigorij Rodczenkow. Były szef laboratorium antydopingowego w Moskwie i olimpijskiego w Soczi.

Biały tygrys Soohorang i niedźwiedź brunatny Bandabi - maskotki igrzysk Pjongczang 2018 Biały tygrys Soohorang i niedźwiedź brunatny Bandabi - maskotki igrzysk Pjongczang 2018 AHN YOUNG-JOON/AP

Będzie opcja atomowa? Mało prawdopodobne

We wtorek o 19.30 w Lozannie, po ponad siedmiogodzinnych obradach, szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach ogłosi, jaki wyrok Komitet Wykonawczy wymierza w tej aferze.  Czy MKOl zdecyduje się na opcję atomową i wykluczy z igrzysk całą Rosję? Takie kary, wykluczenia całego kraju, dotychczas zapadały w najcięższych przypadkach: karano tak Niemcy i Japonię za wojny światowe, RPA za apartheid. Wątpliwe, by następna na tej liście była Rosja, to będzie zapewne kara w jakiś sposób złagodzona. Ale w jaki? Czy MKOl dopuści Rosję, ale odsieje wszystkich sportowców którzy byli w Soczi, albo w inny sposób umoczyli się w zorganizowany system dopingu? A może, co wydawało się w ostatnich godzinach przed decyzją najbardziej prawdopodobne, dopuści Rosjan tylko jako sportowców neutralnych, bez własnej flagi i hymnu? Na szczęście, wszystko na to wskazuje, odpadła już opcja handlowania odpustami:  Rosja płaci wielomilionową karę i jedzie do Pjongczang. 

Przed Rio decydowały poszczególne federacje, nie MKOl

"Opcja atomowa" - tak sam Bach nazwał przed Rio 2016 wariant karnego wykluczenia z igrzysk całej Rosji. Wtedy był przeciw, mówił, że ten wariant to tylko "śmierć i zniszczenia", odpowiedzialność zbiorowa. Odrzucał też jako zbyt upokarzający wariant dopuszczenia Rosjan tylko jako sportowców neutralnych, startujących pod flagą olimpijską i słuchających po zwycięstwach olimpijskiego hymnu. Komitet Wykonawczy zdecydował wówczas, że każda z federacji sportów olimpijskich sama zdecyduje, na jakich zasadach dopuścić Rosjan. Federacje dopuściły 271 Rosjan, którzy zdobyli w Rio aż 56 medali. Tylko lekkoatletyka i podnoszenie ciężarów zdecydowały się na bardzo gęste sito weryfikacji.

"Księżna", dziura i magazyn czystego moczu

Wówczas była już znana skala oszustw z Soczi, z MŚ w lekkiej atletyce 2013, były już dwa raporty Światowej Agencji Antydopingowej w tych sprawach, Rodczenkow już zeznawał reporterom "New York Timesa" i amerykańskim śledczym. MKOl wiedział o dziurze w laboratorium, przez którą z pomocą rosyjskiej bezpieki podmieniano próbki moczu na czyste, wiedział o "Księżnej", czyli liście sportowców którym podawano koktajl sterydowy nazywany "Duchess", wiedział o niszczeniu tysięcy próbek w laboratorium w Moskwie, którym też przez lata kierował Rodczenkow. O magazynie próbek z czystym moczem, ulokowanym w budynku Federalnej Służby Bezpieczeństwa niedaleko laboratorium antydopingowego (jak skarży się Rodczenkow w swoim pamiętniku, bezpieczniacy narobili niezłego bałaganu wrzucając tam próbki bez ładu i składu i musiał to potem sortować według nazwisk i dyscyplin olimpijskich).

Rodczenkow: Mutko wszystko wiedział. Mutko: Rodczenkow niech się leczy

Przez następnych 18 miesięcy nie dowiedzieliśmy się już o dopingowej Rosji niczego bardziej wstrząsającego. Dlaczego więc teraz decyzja MKOl miałaby być surowsza niż przed Rio? A wiele wskazuje na to, że będzie surowsza. I że Kreml niekoniecznie odpowie na tę karę bojkotem. Rosja zresztą już od dawna nie zaprzecza, że ma na sumieniu wiele dopingowych win. Nigdy natomiast nie zaakceptowała wniosków, że to mógł być doping państwowy. I że Rosja jest pod względem dopingowym gorsza niż różne Stany Zjednoczone i Norwegie - to ostatnio ulubione przykłady wicepremiera Rosji odpowiedzialnego za sport, Witalija Mutki. Według Rodczenkowa Mutko, ówczesny minister sportu, nie tylko wiedział o wszystkim, ale też włączał się w koordynowanie dopingowego szwindlu. Mutko odpowiada, że Rodczenkow to przestępca, a do tego przypadek dla psychiatry. W MKOl Mutko nie jest mile widziany, zasugerowano mu przed Rio 2016, że nie dostanie olimpijskiej akredytacji. Ale jego sportowcy akredytacje dostali.

Z lewej Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiego laboratorium antydopingowego, z prawej Bryan Fogel, reżyser dokumentu 'Ikar' (fot. materiały prasowe) Z lewej Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiego laboratorium antydopingowego, z prawej Bryan Fogel, reżyser dokumentu 'Ikar' (fot. materiały prasowe)

Wykradziona baza danych potwierdza zeznania Rodczenkowa

Co się więc zmieniło od Rio? Nie było nowych rewelacji. Ale przybyło argumentów na potwierdzenie  dotychczasowych. W październiku do siedziby WADA w Montrealu dotarła wykradziona Rosjanom przez informatora baza danych o rosyjskich testach dopingowych z lat 2012-2015. Czyli z czasów gdy system dopingowego oszustwa był najbardziej rozwinięty. Śledczy WADA Guenther Younger mówił w wywiadzie opublikowanym przez ARD dwa dni przed decyzją MKOl, że są tam wyniki badań tysięcy sportowców. - A naszym priorytetem w sprawdzaniu tych wyników będą sportowcy zimowi. Żeby oszuści nie mogli wziąć udziału w igrzyskach w Pjongczang - mówił w programie "Sportschau". A pot tym wywiadzie WADA przesłała ARD komunikat: śledztwo potwierdziło autentyczność bazy danych, dane potwierdzają wcześniejsze zeznania Rodczenkowa. A śledztwo trwa.

25 sportowców skazanych, jedna osoba uniewinniona

18 miesięcy temu MKOl działał w pośpiechu i decydował w oparciu o cudze ustalenia. Teraz miał czas, powołał dwie własne komisje śledcze, a im bliżej było końca ich pracy, tym ostrzej Bach - przyjaciel Władymira Putina - wypowiadał się publicznie w sprawie oszustwa z Soczi. Jedna komisja, nazwana komisją Oswalda, badała indywidualne przypadki sportowców zamieszanych w dopingowy spisek, by wymierzać dyskwalifikacje lub uniewinniać. Skazała na dożywotnie wykluczenie z igrzysk już 25 sportowców, odebrała im 11 z 33 zdobytych przez Rosję medali z Soczi. Uniewinniła jedną osobę, nie ujawniając o kogo chodzi. W uzasadnieniu do dyskwalifikacji biegacza narciarskiego Aleksandra Legkowa członkowie komisji napisali, że zeznania Grigorija Rodczenkowa są wiarygodne, spisek dopingowy istniał i zatruł igrzyska w sposób bezprecedensowy. W obradującym we wtorek Komitecie Wykonawczym zasiada dwóch członków tej komisji: Denis Oswald i Juan Antonio Samaranch junior.

Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiego laboratorium antydopingowego (fot. materiały prasowe) Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiego laboratorium antydopingowego (fot. materiały prasowe) Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiego laboratorium antydopingowego (fot. materiały prasowe)

Raport komisji Schmida - to on będzie decydujący

Jest też w Komitecie Wykonawczym Robin Mitchell z Fidżi, członek drugiej olimpijskiej komisji śledczej, tej której ustalenia będą kluczowe dla decyzji o karze dla Rosji. To komisja Schmida - Samuela Schmida, byłego prezydenta Szwajcarii, który miał zbadać, czy MKOl ma wystarczające dowody na to, że rosyjski doping był dopingiem państwowym, a nie tylko sprzysiężeniem różnych instytucji publicznych, ale trzymanym w tajemnicy przed prezydentem, premierem, Mutką. Wśród materiałów, które dostała komisja Schmida, znalazła się cała księga zeznań Rodczenkowa, złożonych pod przysięgą (nie opłaca mu się kłamać, wypadłby z amerykańskiego programu ochrony świadków, a w Rosji wydano już nakaz jego aresztowania), oraz jego notatki z lat 2014-2015. Ich fragmenty ujawnił już "New York Times". Mocno obciążają one Mutkę. Rodczenkow opisuje m.in. swoje dopingowe narady ministrem sportu, mówi że cztery dni przed igrzyskami dał mu listę sportowców objętych dopingowym programem. Ale czy to w opinii Schmida wystarcza, by mówić o państwowym dopingu? Dowiemy się we wtorek wieczorem.

Copyright © Agora SA