KSW. Umarł król, niech żyje król! Mamed Chalidow przegrał z Tomaszem Narkunem! Bolesna porażka Michała Materli i sensacyjna wygrana Karoliny Owczarz

Łódzka gala KSW 42 była pełna spektakularnych nokautów, zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Pierwszy raz od ośmiu lat Mamed Chalidow musiał uznać wyższość rywala. Pokonał go Tomasz Narkun, mistrz wagi półciężkiej. Ale to nie jedyne zaskoczenie sobotniej nocy. Przegrał także Michał Materla i to już w pierwszej rundzie. Karolina Owczarz, czyli była pięściarka i dziennikarka Polsatu Sport, wygrała z Pauliną Raszewską, która była zdecydowaną faworytką.
Mahmed Chalidow podczas oficjalnego ważenia Mahmed Chalidow podczas oficjalnego ważenia Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl

Umarł król, niech żyje król


W listopadzie 2015 roku Czeczen z polskim paszportem zdobył pas wagi średniej, kiedy po zaledwie 31 sekundach znokautował Michała Materlę. W maju zeszłego roku pokonał jednogłośnie na punkty Borysa Mańkowskiego, czempiona dywizji półśredniej (to był tzw. extra fight, bo stawką walki nie był tytuł). Ale Mamedowi wciąż było mało. Dlatego przyjął propozycję Tomasza Narkuna, mistrza wagi półciężkiej.

Eksperci byli podzieleni, połowa typowała Mameda, a reszta Narkuna. Zawodnik ze Szczecina (choć trenował także w warszawskim klubie WCA) miał dominować warunkami fizycznymi (dziesięć kilogramów różnicy na jego korzyść), a więc siłą. Narkun jest także posiadaczem czarnego pasa bjj, więc fenomenalne umiejętności parterowe Czeczena, nie robiły na nim wrażenia. Tyle teorii...

A w praktyce?

Pierwsza runda była kapitalna w wykonaniu Mameda. Chalidow świetnie ruszał się na nogach, kapitalnie czuł dystans i zadawał piekielnie mocne ciosy. Dwukrotnie swoimi ciosami sierpowi posyłał Narkuna na deski. Druga runda wyglądała podobnie, Chalidow znowu przeważał, ale gdy Polak zapraszał rywala do parteru, Czeczen odmawiał.

- Czułem jego ciosy - mówił po walce mistrz wagi półciężkiej.

Dopiero w trzeciej rundzie zmierzył się z Narkunem w brazylijskim ju-jitsu, ale Chalidow wcale tego nie chciał. Został do tego zmuszony, bo przyjął kilka potężnych ciosów. Najpierw kolanem, a potem Narkun poprawił to pięściami.

Osiem lat, czyli niemal sto miesięcy. Dokładnie tyle czasu nikt nie był w stanie pokonać Mameda Chalidowa. Dopiero w łódzkiej Atlas Arenie Czeczen musiał uznać wyższość rywala.

- Już jako młody chłopiec oglądając Mameda w telewizji, mówiłem do brata, że kiedyś się zmierzę z Chalidowem. I tak też się stało, jestem przeszczęsliwy - mówił, a właściwie krzyczał Narkun.

Dziennikarka, ale i prawdziwa bestia na ringu

Kibice sportów walki często narzekają, że KSW opiera się w dużej mierze na walkach celebrytów - takich jak Popek Monster czy Tomasz Strachu Oświeciński - przez co tracą na tym zawodnicy mniej medialni. W Łodzi jednak nie było żadnego starcia freaków. Wszystkie pojedynki można z czystym sumieniem określić jako stricte sportowe. Nawet pojedynek dwóch debiutantek, Karoliny Owczarz i Pauliny Raszewskiej.

- Irytuję się, gdy ktoś naszą walkę określa freak fightem. OK, w Polsacie pracowałam pięć lat i wtedy faktycznie mało uprawiałam sportu, ale wcześniej spędziłam niemal dziesięć lat na sali bokserskiej. Trenowałam w czasach, gdy kobiecy boks był w opłakanym stanie - mówiła przed walką 24-letnia Owczarz, była pięściarka i dziennikarka Polsatu. W boksie dobrze jej szło. Wygrała wszystkie cztery zawodowe pojedynki, ale później rzuciła pięściarstwo i pracowała w mediach.

W debiucie mierzyła się z Raszewską, która też nie miała doświadczenia zawodowego w klatce, ale w ostatnich latach trenowała sporty walki znacznie intensywniej niż Owczarz. Fakt, że wywodzi się z boksu tajskiego, a więc dysponuje szerokim wachlarzem technik kopanych, miał być jej ogromną przewagą. W tajskim nie miałabym pewnie większych szans, ale to będzie walka w MMA. A w nim, ona też nie ma żadnego zawodowego doświadczona - przekonywała Owczarz.


screen

Szok

Eksperci i bukmacherzy mieli jednak złe przeczucia. Owczarz wygrała walkę po zaledwie 60 sekundach. Od początku starcia unikała walki na pięści, od razu chciała obalić Raszewską i bardzo łatwo jej to przyszło. W parterze bez większych kłopotów udusiła rywalkę duszeniem zza pleców.

A przecież naukę parteru rozpoczęła zaledwie osiem miesięcy temu. Chociaż ukończyła zaledwie podstawówkę brazylijskiego ju-jtsu, to zdała z niego maturę. I to na piątkę z plusem.

"To był głupi herozim, nic więcej"

Juras to człowiek instytucja w polskim MMA, a właściwie człowiek orkiestra. Brał udział w pierwszym w historii KSW w 2004 roku, gdzie w finale turnieju przegrał z Antonim Chmielewskim. Karierę zakończył w 2011 roku i skupił się całkowicie na komentatorce, a także byciu ekspertem telewizji Polsat. Został także ambasadorem i spikerem Legii Warszawa, i choć każdy kojarzy go ze stołecznym klubem, to szacunkiem cieszy się w całej Polsce. Nawet w Łodzi, gdzie Legia, delikatnie mówiąc, nie jest zbyt lubianym klubem.

Do zawodowego sportu wrócił w maju 2017 roku kiedy podczas gali na PGE Narodowym przegrał z nim na punkty doświadczony Rameau Thierry Sokoudjou. Podczas prezentacji zawodników na KSW 42 przywitały go wielkie brawa. A w klatce czekał na niego Martin "King Kong" Zawada, czyli Niemiec o polskich korzeniach, który już walczył z Jurasem, ale było to w... 2006 roku. Wówczas na punkty zwyciężył Zawada. W Łodzi obejrzeliśmy bardzo wyrównaną rundę, po której sędzia był zmuszony przerwać pojedynek. Juras nie mógł wyjść do kolejnej rundy ze względu na pęknięty mostek. Urazu nabawił się już podczas przygotowań, ale zataił tą informację przed opinią publiczną. - To był głupi heorizm, nic więcej, ale cholernie chciałem pokazać się przed kibicami - mówił po walce 36-letni Juras.

Planowałem być dużo bardziej aktywny, ale nie udało się. Jestem jednak zawodnikiem, który rozkręca się z rundy na rundę. Teraz nie miałem do tego okazji. Ale nie bójcie się, "King Kong" jeszcze wróci! - oświadczył Zawada.


"Królowa przemocy" nie straciła korony

Poza oktagonem urodziwa, skromna i sympatyczna, a w klatce? Co tu dużo pisać, wystarczy że, przypomnimy wam jaki pseudonim nadali jej właściciele federacji: "Królowa przemocy". Taka właśnie jest Ariane Lipski. W swoich trzech ostatnich pojedynkach w KSW nie wyszła poza pierwszą rundę. Wszystkie walki wygrała, a rywalki nie tyle co odprawiała z kwitkiem, a rozjeżdżała. Tym razem było inaczej. Argentynka Silvana Gomez Juarez postawiła się Brazylijce. Wytrwała aż pięć rund, ale Waldemar Kasta (konferansjer KSW) wykrzyczył słynną frazę "and still" (z ang. i wciąż), Lipski pozostała mistrzynią. Chociaż tym razem w klatce nie było fajerwerków.

Kop za kopem

Do tej pory Scott Askham wygrał 15 walk, a odniósł tylko cztery (m.in. z Krzysztofem Jotką), ale nigdy nie został ani znokautowany, ani poddany. 29-letni Anglik przegrywał jedynie przez decyzje sędziowskie. Występował w przeszłości na galach najlepszej organizacji świata, czyli UFC, a także w czeczeńskiej federacji ACB. Już przed pierwszym gongiem było wiadomo, że Polaka czeka trudna przeprawa.

"Może zabraknąć mi techniki, umiejętności, ale nigdy charakteru" - deklarował przed walką Materla. Niestety, kibice nie zdążyli się o tym przekonać, bo ból wątroby, był zbyt mocny. Po piekielnie mocnych kopniakach Materla padł na matę, a sędzia od razu przerwał walkę. Wszystko wskazuje, że Askham został właśnie nowym pretendentem do tytułu mistrza wagi średniej.

PODSUMOWANIE

Mamed Chalidow (34-5-2, 13 KO, 17 SUB) przegrał przez nokaut w trzeciej rundzie walki z Tomaszem Narkunem (15-2, 3 KO, 12 SUB)

Michał Materla (25-6, 7 KO, 12 SUB) przegrał w 1. rundzie ze Scottem Askhamem (16-4, 10 KO, 2 SUB)

Mateusz Gamrot (14-0-1NC, 5 KO, 3 SUB) pokonał przez poddanie w czwartej rundzie Grzegorza Szulakowskiego (9-2, 2 KO, 5 SUB), broniąc pasa wagi lekkiej

Ariane Lipski (11-3, 6 KO, 2 SUB) pokonała jednogłośnie na punkty Silvanę Gomez Juarez (6-2, 3 KO, 2 SUB)

Łukasz Jurkowski (16-11, 4 KO, 6 SUB) przegrał z Martinem Zawadą (28-14-1, 17 KO, 5 SUB) - "Juras" odniósł kontuzję i nie mógł przystąpić do drugiej rundy.

Marcin Wójcik (11-5, 4 KO, 5 SUB) pokonał przez TKO po drugiej rundzie Hatefa Moeila (4-4, 4 KO)

Karolina Owczarz (1-0, 1 SUB) pokonała przez poddanie (duszenie zza pleców) w pierwszej rundzie Paulinę Raszewska (0-1)

Filip Wolański (11-2, 3 KO, 2 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Bartłomieja Koperę (9-4, 7 SUB)

Krystian Kaszubowski (6-0, 1 KO, 1 SUB) pokonał przez TKO w pierwszej rundzie Christophera Henze (8-1, 2 KO, 2 SUB)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.