Igrzyska Olimpijskie. Zabiła dziecko, bo chciała wziąć udział w Igrzyskach

W piątek 15 kwietnia sąd skazał na 18 lat więzienia byłą reprezentantkę Australii w piłce wodnej za zabójstwo swojej nowonarodzonej córki. Głównym motywem zbrodni, której dopuściła się Keli Lane, była chęć zdobycia złotego medalu na Igrzyskach w Sydney - opieka nad dzieckiem odbiłaby się niekorzystnie na przygotowaniach do najważniejszej imprezy sportowej. Australijska opinia publiczna jest zbulwersowana, w mediach nie milkną echa morderstwa, wciąż ujawniane są nowe fakty. Pojawił się również nowy świadek obrony. Prawnicy sportsmenki zapowiedzieli odwołanie od wyroku. Skazana nie przyznaje się do winy.

W 2000 roku na Igrzyskach w Sydney Australijki będące faworytkami zdobyły złoty medal w water polo. Drugie miejsce zajęły Amerykanki. Na najniższym stopniu podium uplasowały się Rosjanki, które pokonały Holenderki. Lane na IO nie została powołana do kadry

Keli Lane zanim zabiła nowonarodzoną córeczkę, między rokiem 1992 - 1999 zaszła w ciążę czterokrotnie. Dwie pierwsze usunęła, dwie pozostałe ukrywając przed rodziną, znajomymi i ojcem dzieci donosiła, po czym noworodki oddała do adopcji.

W 1996 roku w szpitalu Auburn urodziła Teagan. Dwa dni po porodzie została wypisana, by kilka godzin później wraz z partnerem pojawić się na ślubie znajomych. Bez dziecka. Sprawa zaginięcia dziewczynki wyszła na jaw przypadkiem, po trzech latach. Była reprezentantka Australii wróciła do szpitala Ryde, gdzie wcześniej dokonała dwóch aborcji. Ginekolog, który ją przyjął, zauważył, że mimo odnotowania w karcie pacjentki ciąży i narodzin dziecka w 1996 roku, nie ma żadnych wzmianek o późniejszej opiece medycznej nad noworodkiem. Zaniepokojony zawiadomił policję.

Sportsmenka początkowo zaprzeczała jakoby urodziła dziecko. Kiedy jednak udowodniono jej kłamstwo, stwierdziła, że oddała Tegan do adopcji rodzinie w Perth. Gdy i ta linia obrony upadła, Lane zeznała pod przysięgą, że córką opiekuje się jej ojciec - Andrew Norris. Policja ustaliła po pierwsze, że wskazany przez podejrzaną mężczyzna nazywa się Morris, po drugie, że Lane owszem, uprawiała z nim seks, ale 1994 roku.

Zaczęto poszukiwania ciała dziecka, podejrzewano nawet, że zostało zakopane na terenie budowanej wówczas wioski olimpijskiej. Zwłok mimo usilnych starań, jednak nigdy nie odnaleziono.

- Pani Lane była młodą kobietą z bogatym życiem towarzyskim i seksualnym, z chorą wręcz ambicją, aby reprezentować kraj na Igrzyskach Olimpijskich. Posiadanie dzieci i odpowiedzialność z tym związana były jej nie w smak - powiedział w sierpniu zeszłego roku prokurator Mark Tedeschi. To on prowadził śledztwo i po zebraniu materiału dowodowego, skierował sprawę do sądu.

W piątek, po czteromiesięcznym procesie, sędzia Anthony Whealy uzasadniając wyrok skazujący byłą zawodniczkę water polo na 18 lat więzienia, z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 13 latach i 5 miesiącach, stwierdził: - Pozbawiono życia bezbronną istotę jaką jest dziecko. To tragedia matki i córki, bo została zerwana naturalna wieź łącząca te osoby. Myśl o morderstwie prześladuje i będzie prześladowała ją do końca życia.

Australijska opinia publiczna jest wstrząśnięta. Wśród oburzonych głosów pojawiają się żądające dożywotniego więzienia dla byłej sportsmenki.

Nowy świadek

W poniedziałek prawnik Keli Lane w rozmowie jedną z radiostacji ujawnił nowego świadka obrony, mającego zeznawać w procesie odwoławczym. Tą osobą ma być taksówkarz, który zabrał zawodniczkę water polo wprost spod szpitala Auburn i zawiózł na przedmieścia Sydney, gdzie gwiazda sportu porzuciła dziecko.

Kierowca, gdy wysadził Lane pod domem, zorientował się, że na tylnym siedzeniu została torba z ubrankami i pieluchami. Postanowił odwieźć je "niani", u której według słów sportsmenki zostało dziecko. Kiedy dotarł na miejsce, znalazł Tegan leżącą pod krzakiem. Dzieckiem miała rzekomo zaopiekować się obca kobieta.

- Póki co nie mogę potwierdzić, czy ta historia jest prawdziwa. W tym tygodniu jednak, nasz świadek ma zeznawać na policji. Wiadomo, że jeśli skłamie pod przysięgą, zostaną postawione mu zarzuty. Nie wiem też, czemu nie przyszedł wcześniej. Może myślał, że moja klientka zostanie uniewinniona - stwierdził pytany o wiarygodność zeznań Chris Murphy, prawnik Lane.

- To pierwszy raz, kiedy ktoś zgłasza się na świadka. W najbliższych dniach dojdzie do spotkania, podczas którego sprawdzimy, czy ten pan nie kłamie - skomentowała sprawę rzecznik prasowa prokuratury w Sydney.

GALERIA: Sportowcy, którzy zeszli na złą drogę ?

 

kliknij w miniaturkę, żeby przejść do galerii

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.