ME siatkarzy: Z kim warto, a z kim nie warto jadać śniadania

- Ciekawe kto i według jakich kryteriów układa listę sportowych gości premiera. Czy pierwszeństwo mają ci, których nazwiska i sukcesy ?grzeją? Polaków najbardziej - po śniadaniu siatkarzy z premierem zastanawia się na blogu Przemysław Iwańczyk z "Gazety Wyborczej" i Sport.pl.

- Podczas ostatniej podróży do Canberry na mistrzostwa świata w kolarstwie górskim zagadnąłem trenera kadry Andrzeja Piątka, czy jego multimedalistów, w tym wicemistrzynię olimpijską Maję Włoszczowską, spotkał kiedyś zaszczyt śniadania z premierem. Piątek wzbraniał się przed tym pytaniem, nie chciał, by odebrano to, że wprasza się na spotkanie, ale w końcu odpowiedział: "Zdobyliśmy w sumie 27 medali, ten z igrzysk też, ale jak dotąd cisza" - opisuje na blogu Iwańczyk .

- Cisza, nawet SMS-a czy depeszy, była także po mistrzostwie świata Aleksandry Dawidowicz- dodaje.

- Skoro o politykach i sportowcach mowa, ci pierwsi bardzo chętnie wskakują w szaty mistrzów. Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera, zrobił to jeszcze przed dekoracją siatkarskich mistrzów Europy, wpisując na twitterze: "bravo siatkarze! jesteśmy z Was dumni! wystarczyło uporządkować PZPS i już jedzie. Może kiedyś PZPN"... - przypomina Iwańczyk.

- Tak, tak, mistrzostwo Europy to rzeczywiście zasługa polityków i działaczy. Tyle że, jak napisał dziś w "Fakcie" Jerzy Wenderlich, obecny rząd wszystkich zasług na swoje piersi nie weźmie, bo przecież złoto na olimpiadzie w Montrealu było za Gierka, a wicemistrzostwo z Japonii za Kaczyńskiego - kończy.

Cały wpis na blogu Iwańczyka ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.