W USA był już kilkadziesiąt razy, ale do tej pory wracał do Polski zawsze w dobrym humorze. Jednak w ten weekend Amerykanie zaleźli Mariuszowi Pudzianowskiemu za skórę. I to na lata! Najsilniejszy człowiek świata podczas Pucharu Świata w Los Angeles został oszukany w perfidny sposób. Organizatorzy byli na tyle bezczelni, że powiedzieli mu o tym prosto w twarz! - pisze "Super Express".
- To nie były zawody, tylko kabaret. Przed ostatnią konkurencją miałem nad drugim w klasyfikacji aż siedem punktów przewagi. W decydującej rozgrywce startowało tylko siedmiu najlepszych zawodników i tak jak na całym świecie obowiązywać miała skala: pierwszy dostaje 7 punktów, siódmy tylko 1. Tak punktują nawet w Kambodży - opowiada Pudzianowski. - Z matematyki nie jestem najlepszy, ale już uczeń pierwszej klasy by szybko policzył, że nawet nie wychodząc do tej konkurencji i tak bym wygrał. Spokojnie powrzucałem kule, zająłem czwarte miejsce i zacząłem się cieszyć. Niestety, za wcześnie.
Jeden z organizatorów oświadczył, że jednak nie wygrałem! Jak już zobaczyli wyniki, to zmienili punktację, mnożąc punkty razy dwa. Byli na tyle bezczelni, że powiedzieli mi to prosto w twarz. Oświadczyli, że musiał wygrać Amerykanin, że moje wygrane już wszystkich nudzą i że lepiej to wygląda, jak "Pudzian" jest drugi. Wtedy podobno będzie więcej emocji podczas następnych zawodów. Ja mogę przegrać, ale nie z zawodnikiem, który nie dorasta mi do pięt! Chamstwo Amerykanów nie zna granic. Za rok wrócę i ich po prostu zmiażdżę! - zapowiada "Pudzian"
więcej w "Super Expressie"