Szachiści będą poddawani testom antydopingowym

Szachiści będą poddawani testom antydopingowym

Międzynarodowa Federacja Szachowa kierowana przez Kirsana Ilumżynowa od kilku lat stara się o wejście szachów do letnich igrzysk olimpijskich. Z pewnością nie stanie się to podczas olimpiady w Atenach w 2004 r., gdyż już wiadomo, że wystąpi na niej ponad dziesięć tysięcy sportowców. Jednak FIDE nie rezygnuje.

Jednym ze wstępnych kroków ma być wprowadzenie obowiązkowych testów antydopingowych dla szachistów, na wzór testów z innych dyscyplin olimpijskich. Pierwszą próbę przeprowadzono niedawno podczas turnieju młodzieżowego w Argentynie i okazało się, że wszyscy szachiści byli czyści.

- Zażywając hormony, będziemy mocniej uderzać w zegar. Takie badania są po prostu śmieszne - stwierdził ostatnio Jim Leade, delegat USA do FIDE. Innego zdania jest dr Stephen J. Press, wiceprzewodniczący komisji medycznej FIDE. - Kofeina, amfetamina, ritalina mogą dawać niesportową przewagę w grze. Znamy narkotyki, które zwiększają koncentrację podczas długotrwałego wysiłku umysłowego. W ciężkim meczu podczas kolejnej partii dawka takiego narkotyku może przesądzić o wyniku partii.

Nie wierzy w takie działania szachistów amerykański arcymistrz Joel Benjamin. - Amfetamina i inne narkotyki mogą mieć korzystny wpływ podczas biegu, ale nie w szachowym pojedynku. Zażywanie ich przy szachach to forma samookaleczenia.

Wiadomo, że najważniejszym środkiem dopingującym dla szachistów są beta-blokery, czyli substancje hamujące stres i zdenerwowanie, umożliwiające skuteczniejsze myślenie. Szachiści radzieccy - i nie tylko - stosowali jako środek odstresowujący alkohol. Zdarzało się, że nie byli w stanie samodzielnie podejść do stołu, ale grali na bardzo wysokim poziomie. Dziś nikt ze światowej czołówki nie pije alkoholu, słusznie uważając, że przynosi on więcej szkody niż pożytku.

Czy zabranianie szachistom kawy ma jakikolwiek sens? Kontrola antydopingowa wzmoże tylko niechęć wielkich szachistów do igrzysk olimpijskich. Już dziś niektórzy, m.in. Wasilij Iwanczuk, grający w barwach warszawskiej Polonii Plus GSM, głośno krytykują pomysł robienia z szachów dyscypliny olimpijskiej, uważając, że olimpijski hałas nie sprzyja szachowej koncentracji. Mają oni sprzymierzeńców wśród niektórych członków MKOl. Niedawno jeden z nich Kanadyjczyk Dick Pound stwierdził, że od sportów olimpijskich wymaga się pewnej tężyzny fizycznej i z tego powodu szachy mają niewielkie szanse na wejście do grona sportów zrzeszonych w MKOl. Pound chyba nigdy nie grał w szachy i nie wie, jak kolosalnych sił fizycznych wymaga wielogodzinna i wielodniowa rywalizacja przy szachownicy, ale to inna sprawa. Pewne jest, że kontrole antydopingowe upodobnią turnieje szachowe do rywalizacji średniowiecznych mnichów w zakonach kontemplacyjnych. Woda, chleb i... niewiele więcej.

Dla "Gazety" Romuald Grąbczewski - eksmistrz Polski, trener, publicysta:

- W 1935 r. podczas meczu o mistrzostwo świata Euwe zarzucił Alechinowi, że ten pije alkohol i odwołał się do komisji FIDE. Komisja stwierdziła, że Alechin rzeczywiście pije (a pił jak gąbka), ale przypomniała, że w szachach doping jest dozwolony, więc i alkohol też jest dozwolony, pod warunkiem że pijący nie przeszkadza partnerowi w grze. Inny mistrz świata Botwinnik był wdzięczny towarzyszom z NRD, że nauczyli go pić kawę, dzięki której potrafił przetrwać piątą godzinę gry. Zakazywanie picia kawy szachistom to kompletna bzdura. Jeśli chodzi o inne środki, to chodziły słuchy, że stosowano efedrynę, aby pokonać zmęczenie. Ziołami dopingował się pod koniec życia mistrz Polski i olimpijczyk Kazimierz Makarczyk, ale wielkich efektów nie było widać. Byłoby wielką rewelacją, gdyby wynaleziono środek poprawiający myślenie. Czy jest nim amfetamina? Żaden szachista po nią nie sięgnie, bo wie, jakie są skutki stosowania jej na dłuższą metę, a kariera szachisty nie trwa jeden sezon.

Bartłomiej Macieja - arcymistrz Polonii Plus GSM, trzykrotny finalista indywidualnych mistrzostw świata:

- Wiem, że kontrole mają być wprowadzone. To straszny cios dla tych wszystkich, którzy piją kawę, a jest ich większość. Może jednak przy obecnym, skróconym czasie gry wytrzymają bez kofeiny. Zakazany jest też alkohol. Podobno nie wolno nawet pić herbaty. Nie każdy lubi tylko wodę. Ja jestem czysty, bo nie piję ani alkoholu, ani kawy. Moim zdaniem kawa nie ma wpływu na poziom gry. Jeżeli chodzi o amfetaminę, to nie wiem, bo nie stosowałem, ale gdyby miała korzystny wpływ, to z pewnością bym słyszał o jej stosowaniu. Ciężko mówić, żeby kawa szkodziła zdrowiu, a chyba właśnie w celu ratowania zdrowia walczy się z dopingiem.

Bartosz Soćko - arcymistrz Polonii Plus GSM:

- Szachiści dopingują się przede wszystkim kawą. Ja jej nie piję, więc jestem czysty. Amfetamina może pomagać, ale nie słyszałem, żeby ją zażywano. Gdy odbierze się szachistom kawę, to większości będzie bardzo ciężko. Alkoholu już nie wolno pić. Ale jako sport , musimy się dostosować do wymogów MKOl. Tylko czy to jest potrzebne? Tego nie jestem pewien.

Copyright © Agora SA