Rolland Garros. Wygrana Kuertena w pięciu setach

Faworyci - Szwajcarka Martina Hingis i Brazylijczyk Gustavo Kuerten - awansowali do ćwierćfinałów French Open. Kuerten musiał jednak pracować na zwycięstwo nad Amerykaninem Michelem Russellem przez trzy godziny i 25 minut.

Rolland Garros. Wygrana Kuertena w pięciu setach

Faworyci - Szwajcarka Martina Hingis i Brazylijczyk Gustavo Kuerten - awansowali do ćwierćfinałów French Open. Kuerten musiał jednak pracować na zwycięstwo nad Amerykaninem Michelem Russellem przez trzy godziny i 25 minut.

Korespondencja Andrzej Fąfara, Paryż

Nie ma szczęśliwszych ludzi na Roland Garros niż Amerykanie lub Australijczycy, którym udało się tu wygrać kilka meczów. Poza Andre Agassim, który zwyciężał w Paryżu w 1999 roku, a na dodatek dwa razy był w finale (1990-91). Cała reszta ma na konferencjach prasowych miny jak miliarder Dennis Tito, który powrócił cały i zdrowy z podróży kosmicznej. - Kocham spędzoną tu każdą minutę - wyznał w niedzielę 30-letni Wayne Arthurs z Australii, który po czterech tie-breakach pokonał Francuza Nicolasa Coutelota.

Arthursowi, podobnie jak 23-letniemu Amerykaninowi Michaelowi Russellowi, korty ziemne kojarzyły się głównie z niepowodzeniami. - Kiedy nadchodził wiosenny okres turniejów na ziemi, wpadałem w depresję - mówił Australijczyk. - Wiedziałem, że w pierwszej lub drugiej rundzie zawsze trafię na Hiszpana lub Argentyńczyka i wtedy, chcąc zdobyć punkt, będę musiał odbić piłkę co najmniej 50 razy.

Drugi sobowtór Dennisa Tito Michael Russell, by wziąć udział w turnieju głównym, musiał startować w kwalifikacjach. Kiedy jego późniejsi rywale dopiero zjeżdżali do Paryża, on miał już w kościach trzy trudne mecze. Niewiele brakowało, by po pierwszym musiał pakować manatki. Jego rywal Francuz Olivier Patience (po polsku - cierpliwy) prowadził 6:4, 5:4 i miał kilka piłek meczowych. Amerykanin wybrnął z opresji, wygrał, podobnie zresztą jak pięć następnych pojedynków. W ten sposób niespodziewanie dobrnął do niedzielnego spotkania z samym Gustavo Kuertenem, dwukrotnym zwycięzcą z Roland Garros.

W Paryżu Russell zamieszkał w tanim hoteliku. W upalne dni cierpiał z powodu braku klimatyzacji. - Była jednak ciepła woda - chwalił się dziennikarzom dwa dni wcześniej, po swoim pięciosetowym zwycięstwie nad Belgiem Xavierem Malisse'em.

- Zagrasz pojutrze z Kuertenem. Jak się z tą myślą czujesz? - mówili Russellowi dziennikarze. - Kuerten, Kuerten? - żartował Amerykanin. - Coś mi się obiło o uszy.

W niedzielę na korcie centralnym Russell już nie wykazywał ochoty do żartów. Zastosował znakomitą taktykę przeciw faworytowi turnieju - to zwalniał grę, to przyspieszał, nie pozwalał Kuertenowi złapać rytmu. W godzinę i 16 minut wygrał dwa sety i wcale nie zamierzał na tym poprzestać. W trzecim secie objął prowadzenie 5:2 i wydawało się, że lada moment sprawi największą niespodziankę w turnieju. Przy 5:3 serwował i miał meczbola. Brazylijczyk obronił się szczęśliwym trafieniem w linię i to był przełomowy moment meczu.

Amerykanin nadal walczył jak lew, ale przynosiło to już dużo skromniejsze efekty, gdyż Kuerten zaczął grać znacznie lepiej. - Uwielbiam taką bitwę - mówił później Brazylijczyk. - Wiem doskonale, że to nie był mój najlepszy mecz, ale mam satysfakcję, że przetrwałem trudne chwile.

Dzień wcześniej nie udała się podobna sztuka rozstawionemu z numerem 2 Rosjaninowi Maratowi Safinowi. Walcząc w trzeciej rundzie z Francuzem Fabrice'em Santoro, też przegrał dwa pierwsze sety, potem dwa następne wygrał, ale w piątym, decydującym, stracił rozpęd i zszedł z kortu pokonany. Wściekły na cały świat nie przyszedł na konferencję prasową, co według przepisów ATP jest równoznaczne z karą w wysokości 10 tys. dolarów.

Ciekawsze wyniki. Sobota.

Kobiety: S. Testud (Francja) - J. Bowina (Rosja) 6:3, 7:6 (7-3); M. Hingis (Szwajcaria, 1) - R. Mcquillan (Australia) 7:5, 6:1; C. Black (Zimbabwe) - C. Martinez (Hiszpania, 8) 3:6, 6:3, 6:4; F. Schiavone (Włochy) - A. Coetzer (RPA, 10) 7:5, 6:4; S. Williams (USA, 6) - Z. Gubacsi (Węgry) 6:1, 6:2; J. Capriati (USA, 4) - M. Lucic (Chorwacja) 6:3, 6:1.

Mężczyźni: A. Corretja (Hiszpania, 13) - M. Larsson (Szwecja0 6:0, 6:3, 6:4; F. Santoro (Francja) - M. Safin (Rosja, 2) 6:4, 6:4, 4:6, 0:6, 6:1; F. Squillari (Argentyna, 16) - A. Montanes (Hiszpania) 6:3, 6:3, 5:7, 6:3.

Niedzielne wyniki 1/8 finału.

Kobiety: M. Hingis (Szwajcaria) - S. Testud (Francja) 6:1, 2:6, 6:2; K. Clijsters (Belgia, 12) - H. Nagyova (Słowacja) 6:4, 4:6, 6:3; J. Capriati (USA, 4) - M. Shaughnessy (USA, 16) 7:5, 6:1; P. Mandula (Węgry) - R. Grande (Włochy) 6:2, 6:3; F. Schiavone (Włochy) - C. Black (Zimbabwe) 7:6 (7-2), 6:1; L. Krasnoruckaja (Rosja) - S. Farina Elia (Włochy) 6:2, 6:4; J. Henin (Belgia, 14) - B. Schett (Austria) 6:3, 6:4; S. Williams (USA, 6) - N. Pietrowa (Rosja) 6:3, 6:1.

Mężczyźni: G. Kuerten (Brazylia, 1) - M. Russell (USA) 3:6, 4:6, 7:6 (7-3), 6:3 6:1; J. Kafielnikow (Rosja, 7) - T. Robredo (Hiszpania) 6:3, 6:4, 1:6, 6:4; J C. Ferrero (Hiszpania) - T. Enqvist (Szwecja, 14) 6:2, 6:4, 6:2; G. Canas (Argentyna) - L. Hewitt (Australia, 6) 6:3, 7:6 (7-3), 2:6, 3:6, 2:4 mecz przerwany przez zbyt słabe światło.

Copyright © Agora SA