W tegorocznym Super Bowl zmierzą się Atlanta Falcons i New England Patriots. Ceny reklam znów osiągnęły historyczny rekord za 30 sekund trzeba zapłacić 5,02 milionów dolarów. Średnia widownia meczu tylko w USA osiągnie ok. 115 mln widzów. Z samych tylko przychodów z reklam przy okazji meczów stacja Fox, która w tym roku pokaże finał NFL, osiągnie ok. 380 mln dolarów. Gospodarka miasta Houston, które w tym roku gości Super Bowl, z powodu tego meczu wzrośnie o 350 mln dolarów. To sześć razy więcej niż Mediolan w ubiegłym roku skorzystał na organizacji finału Ligi Mistrzów.
Ale NFL to nie tylko Super Bowl. Liga futbolu amerykańskiego to najpopularniejsze rozgrywki sportowe USA. Jeśli chodzi o telewizyjną oglądalność dystansuje wszystkie inne ligi na świecie. W sezonie 2016, choć oglądalność w USA spadła, każda transmisja przyciągała przed ekrany średnio 16,6 mln widzów. Najlepsze ligi piłkarskie - biorąc pod uwagę cały świat - nie osiągają nawet połowy tej wielkości. Największa na świecie jest też średnia widzów na trybunach - 69,5 tys. na mecz.
Roczne przychody NFL (sezon 2015) wynoszą ok. 12 miliardów euro - tyle samo co roczne przychody pięciu najbogatszych lig piłkarskich (sezon 2014/15 wg Annual Review of Football Finance 2016 opracowanego przez firmę Deloitte) - angielskiej, niemieckiej, hiszpańskiej, włoskiej i francuskiej - razem wziętych.
A gdybyśmy nagle obudzili się w alternatywnym świecie, gdzie to nie futbol amerykański podbił USA, a piłka nożna? Jak wtedy wyglądałby futbolowy świat?
Już przy przychodach 12 miliardów euro rocznie amerykańska liga byłaby najpotężniejszą na świecie, ale... W futbol amerykański Amerykanie grają tylko przez pięć miesięcy. Każda drużyna - nie licząc play off - rozgrywa tylko 16 meczów w jednym sezonie. Co to jest w porównaniu do liczbą występów drużyn piłkarskich, które grają niemal przez cały rok? Najpopularniejsze kluby - licząc wszystkie rozgrywki ligowe, pucharowe, międzynarodowe i komercyjne spotkania towarzyskie - wychodzą na boisko ponad sześćdziesiąt razy w ciągu roku. Barcelona w ubiegłym roku rozegrała 67 spotkań, Real Madryt - 60 (tylko jedno w Pucharze Króla, z którego został wyrzucony), Manchester United - 63.
Gdyby więc piłka nożna w USA była tak popularna jak futbol amerykański, to amerykańskie kluby piłkarskiej mogłaby liczyć na dużo wyższe przychody tylko z powodu o wiele większej liczby meczów, które rozgrywają. Na pewno bardzo wzrosłaby cena praw do transmisji, cena reklam na bandach na stadionie, klub sprzedałby dużo więcej biletów na mecze oraz więcej hamburgerów czy piwa. Oczywiście, na pewno nie byłoby tak, że np. trzy razy większa liczba meczów, generowałaby trzy razy wyższe dochody. Ale licząc dużo skromniej - grająca przez dziewięć miesięcy piłkarska liga w USA - przy popularności, jaką cieszy się teraz NFL - mogłaby generować przychody rzędu 24-25 miliardów euro rocznie, biorąc pod uwagę również spotkania w rozgrywkach międzynarodowych. 25 miliardów euro to mniej więcej tyle, ile teraz wynoszą przychody całej europejskiej piłki nożnej!
Przy przychodach rzędu 25 miliardów euro, każdy z 32 klubów tej ligi (tyle gra teraz w NFL) generowałby przychody na poziomie 750 milionów euro, czyli o 100 mln więcej niż wynosiły najwyższe w historii przychody Manchesteru United w 2016 roku.
Gdyby więc piłka nożna była popularna w USA, mielibyśmy 32 kluby bogatsze od Manchesteru United. 32 kluby, które stać byłoby na transfery za grubo ponad 100 mln euro. O ile do transferów w ogóle by dochodziło. Bo na przechodzenie z klubu do klubu Amerykanie mają inne pomysły. O czym dalej.
W dodatku byłby to kluby, które nie potrzebowałyby kibiców z innych kontynentów. Ameryka Północna wystarczyłaby im w zupełności. Tak jak teraz NFL, która spoza USA ma mniej niż jeden procent przychodów. W dodatku wszystkie kluby są dochodowe dzięki prostemu mechanizmowi, który ogranicza koszty takiemu jak salary cap.
Zarobki zawodników NFL uzależnione są od przychodów ligi. W ubiegły roku każdy klub miał do wydania 155 mln dolarów (144 mln euro) na swoich zawodników. Łatwo więc obliczyć, że w przypadku hipotetycznej piłkarskiej NFL, ten limit wzrósł dwa razy. To każdy klub miałby do wydania prawie 300 mln euro, czyli trochę więcej, ile wynosi obecnie budżet płac w Realu Madryt. Innymi słowy każdy z 32 klubów piłkarskiej wersji NFL mógłby zatrudnić sobie od razu całą trójkę BBC: Ronaldo, Bale'a i Benzemę. Każdy klub mógłby zaoferować swoim piłkarzom średnie zarobki na poziomie ok. 10 mln euro. Średnie! A ile zarabiałby gwiazdy? Gaże rzędu 50 milionów euro nie byłby czymś wyjątkowym. Dziś w NFL jest już ponad dwudziestu zawodników, których kontrakty warte są ponad milion euro za jeden mecz!
Gdyby w USA istniała liga piłkarska o popularności NFL, to żadne rozgrywki z Europy nie byłby w stanie nawiązać z nią rywalizacji na polu ekonomicznym. Gigantyczne zarobki, podparte kontraktami reklamowymi z amerykańskimi firmami, skruszyłyby każde przywiązanie do barw klubowych. Tym bardziej, że USA - poza zarobkami - przyciągałby np. piłkarzy z Ameryki Południowej podobną strefą czasową i bardzo liczną grupę kibiców hiszpańskojęzycznych.
Ciekawe, jaka taka potężna piłkarska NFL, traktowałaby Europę? Tu najtrudniej przewidywać, bo nie ma odpowiedniego modelu. Może byłoby tak jak MLB traktuje baseballową ligę japońską - płaci za transfery zawodników, choć są ustalone limity, za które można zawodnika pozyskać. Czy też byłby jak z NHL, gdzie do draftu zgłaszają się już 18-letni zawodnicy z Europy, a kluby z ligi nie płacą za nich ani grosza. A może byłoby jak w NBA, gdzie wielu Europejczyków decyduje się, by grać najpierw w lidze akademickiej, by rozwinąć umiejętności i zaaklimatyzować się w USA przed zgłoszeniem do draftu?
Trudno powiedzieć. Raczej nie byłoby tak, że europejskie kluby żyłyby z transferów piłkarzy do USA. Znając praktyki z innych zawodowych lig amerykańskich, właściciele klubów, zrobiliby wszystko, co możliwe, aby zbyt wysokich kosztów na pozyskanie Europejczyków nie ponosić.
Ciekawe też, jak zachowaliby się kibice w Europie. Czy patrzyli na amerykańską ligę piłkarską wrogo, czy też traktowaliby jak niedościgniony wzór - tak jak teraz fani koszykówki patrzą na NBA?
Na szczęście dla nas Ameryka w większości kocha swój futbol, a piłkę nożną traktuje jako niezrozumiałe nudziarstwo. Kopaną wersję futbolu za swój sport nr jeden uważa jedynie cztery procent ludzi w USA. I na razie nic nie wskazuje, żeby ta liczba miała wzrosnąć jedenastokrotnie, by dorównać futbolowi amerykańskiemu.
Żadna tam Premier League. To jest najbogatsza i najbardziej oglądana liga świata