Kłopoty w Atenach. Igrzyska bez dachów?

Ukończenie tej wioski jest dyskusyjne - czytam w oficjalnym piśmie z Aten. Za pięć miesięcy mam mieszkać w tej wiosce olimpijskiej, nadając korespondencje z igrzysk

Za miejsce w hotelu "Gazeta" zapłaciła już w styczniu. W materiałach prasowych jest jednak zdjęcie z samolotu, na którym widać wielki plac budowy w miejscu, gdzie powinna być wioska. Obok rysunek - wioska wśród gaju. - Byłem tam, stoją już budynki - zapewnia attaché olimpijski Jacek Gmoch. Według niego organizatorzy igrzysk obawiają się, że zostaną oszukani przez wykonawców i będą narażeni na wypłatę odszkodowań. Dlatego zawczasu ostrzegają o swoich kłopotach.

- Komitet organizacyjny zleca wykonawstwo i nie jest winien opóźnień - twierdzi Gmoch.

7 marca br. odbyły się w Grecji wybory parlamentarne. Wygrała je dotychczasowa opozycja. Premierem został Costas Caramanlis, który jednocześnie wziął tekę ministra sportu odpowiedzialnego za sukces igrzysk. To ryzykowne, ponieważ podczas wizyty MKOL-u na pięć miesięcy przed otwarciem okazało się, że organizatorzy mają cztery główne problemy.

Tramwaj łączący centrum miasta z najdalszymi obiektami, w tym akwenem żeglarskim, skłócił mieszkańców z organizatorami. - To głównie przedsiębiorcy prowadzący nadmorskie tawerny i restauracje. Niektórym tory tramwaju przechodzą przez magazyny - mówi Jacek Gmoch. - Podczas prac w dzielnicy Allimos koparki natrafiły na stare mury, a w Grecji, jeśli coś takiego się stanie, natychmiast prace są przerywane.

Drugi problem - droga z Maratonu do Aten, którą przed niemal 2500 laty Filipides dotarł do miasta z wieścią o pokonaniu Persów. Miała być poszerzona, dwukierunkowa. - Przedsiębiorca, który poszerzał odcinek zaczynający się w Maratonie, zbankrutował. Nowy wykonawca musi zostać wyłoniony w drodze przetargu, takie są w Grecji przepisy - mówi Gmoch. - Chyba że nowy rząd przeforsuje wyjątkowy przepis o uchyleniu przetargu. To możliwe, bo w sprawie igrzysk w parlamencie jest pokój olimpijski między opozycją a rządem.

Następny problem to zadaszenie stadionu i basenu. Bez tego trudno wyobrazić sobie zawody - temperatura w Atenach w cieniu w końcu sierpnia może przekroczyć 40 st.C. Woda w basenie "wrze", tartan się topi. - Przyjechał do Aten hiszpański projektant Santiago Calatrava - mówi Gmoch. - Twierdzi, że wszystko jest na najlepszej drodze, aby ukończyć konstrukcję dachu. Tyle tylko że stadion i basen nie będzie po zmianach stanowił całości ze stacją kolejki dojazdowej. A tak miało być w oryginalnym projekcie.

To mimo wszystko postęp, bo jeszcze niedawno mówiło się, że "najwyżej dachu nie będzie". - Głęboko wierzę, że dach będzie. A jak nie, to start zostanie przesunięty na późny wieczór albo kibice założą kapelusze.

Czwarty problem to kolejka Pallini Express, łącząca lotnisko z węzłem metra ateńskiego. To zwykłe opóźnienie. Po prostu była niezbyt dobra pogoda do budowy.

Wreszcie - niejako na dodatek - ostatnio burmistrz Dora Bakoyannis stwierdziła, że jeśli podczas igrzysk miasto odwiedzi milion osób, Atenom grozi epidemia - wodociągi nie uradzą. Jest po prostu za mało wody.

- To jakaś bzdura, ale wiem skąd się wzięła - wyjaśnia Gmoch. - Kiedy niedawno Ateny nawiedziła klęska śniegu i popękały niektóre rury z wodą, jeden z dziennikarzy popularnej stacji powiedział, że rada na to jest jedna - odkręcić kurki z wodą, tak aby nie mogła zamarznąć. I 5 mln ateńczyków odkręciło wodę, której oczywiście natychmiast zabrakło. Jednak 15 sierpnia w Atenach nie będzie 5 mln Ateńczyków, ale 200 tys. Reszta wyjedzie na wieś, do miejsc urodzenia, bo to okres bardzo ważnych świąt dla Grecji - Matki Boskiej Zielnej. Ateny będą puste.

Copyright © Agora SA