Jak dzieci garną się do sportu

- Dzieci aktywne lepiej się uczą, są zdrowsze, i w przyszłości mają szansę na lepszą pracę. A co z tego wynika - dłużej żyją, płacą wyższe podatki, rzadziej korzystają ze służby zdrowia. To dla państwa czysty zysk - mówi Magdalena Rejniak-Romer, ekspert programu Multisport.

Łukasz Cegliński: W 2014 roku program MultiSport dotarł do 13 województw i 15,4 tys. uczestników, czyli dzieci z klas 4-6. Jak było w mijającym roku?

Magdalena Rejniak-Romer: Lepiej, zdecydowanie. Zrobiliśmy krok do przodu, w 2015 roku MultiSport był jedynym programem, który działał w każdym województwie, samorządowcy zobaczyli, że to ma sens. W sumie mieliśmy 19,2 tys. uczestników, a kolejni chętni czekają. Strategicznym partnerem Ministerstwa Sportu i Turystyki są Urzędy Marszałkowskie, koszty programu dzielone są po połowie. Zauważamy już, że same zaczynają się dokładać chętne samorządy, których wkład na początku zależał tylko na zapewnieniu obiektów. W sumie, w 2015 roku, na realizację zajęć przeznaczono 9,1 mln zł dotacji.

Ministerstwo, urzędy i samorządy program finansują, Instytut Sportu jest jego operatorem, a kto jest odbiorcą?

- Niektóre urzędy marszałkowskie oferty kierowały do gmin, które nadzorują szkoły, inne kierowały się do klubów. Program nie precyzuje, że muszą to być tylko kluby lub tylko szkoły - generalnie chodzi o zajęcia pozalekcyjne, mniejsze znaczenia ma to, kto je organizuje. Początkowe założenie było takie, że program skierowany będzie głównie do klubów, ale okazało się, że 70 proc. zajęć odbywa się w szkołach.

Dlaczego?

- Bo ich oferta, ze względu na brak pieniędzy, zubożała jakiś czas temu o SKS, czyli właśnie pozalekcyjne zajęcia sportowe. MultiSport wszedł w tę lukę - z jednej strony dał szansę nauczycielom na prowadzenie dodatkowych zajęć za godziwe wynagrodzenie przy jednoczesnym dostarczeniu sprzętu oraz wsparciu metodycznym w postaci szkoleń czy podręczników, a z drugiej strony pozwolił szkołom na wzbogacenie oferty. A efekt jest taki, że dzieciaki częściej się ruszają.

Trzeba je zaciągać na salę gimnastyczną, czy przychodzą chętnie?

- Po obserwacjach i regularnych ocenach projektu moja teza jest taka, że dzieci nie tyle nie lubią sportu, co potrzebują odpowiednich bodźców i warunków, by go uprawiać. Potrzebują programu dostosowanego do ich zainteresowań. Jeśli taką ofertę mają, to częściej decydują się na zajęcia sportowe, niż siedzenie przed komputerem. Ale to nie może być sztampowe realizowanie programu nauczania.

Jak wygląda dobra oferta sportowa dla dzieci?

- Z odpowiedzi dzieci, nauczycieli i rodziców, których przepytujemy w ankietach, wynika, że jest to właśnie multisport. Innymi słowy: różnorodność. W ramach programu prezentujemy dzieciom 65 dyscyplin - narty, rowery, kajaki, rolki, łuki, piłka nożna, slackline, hokej, speedbadminton, elementy windsurfingu... Wszystko, co kojarzone jest z ruchem. Dana grupa może zdecydować, które sporty wybiera, które uprawia, a nauczyciel nie musi, jak w szkole, realizować ściśle określonego programu. MultiSport daje tylko ramy organizacyjne, choć wydzieliliśmy trzy bloki główne. W pierwszym stawiamy na ćwiczenia kształtujące podstawowe cechy motoryczne - siłę, szybkość, zwinność, gibkość i wytrzymałość. Drugi gry i zabawy ruchowe, czyli np. siatkówka, piłka nożna czy unihokej. A trzeci - sporty charakterystyczne dla danego regionu lub sezonowe. O konkretnych dyscyplinach decyduje trener wyczuwając zainteresowania grupy.

Co najczęściej wybierają dzieci?

- Jednak te najbardziej popularne sporty, czyli piłkę nożną, siatkówkę, piłkę ręczną, które łatwiej uprawiać w szkolnych halach niż np. hokej. Ale to też trochę zależy od trenera, który jeśli jest np. specjalistą od koszykówki, to może takie zajęcia poprowadzić inaczej, ciekawiej. Powtórzę: nadrzędnym celem MultiSport jest aktywność dzieci, pokazywanie im najróżniejszych możliwości ruchowych. Coroczne ewaluacje, których dokonujemy za pomocą ankiet dla dzieci, trenerów i rodziców, ale też badań postawy czy testów sprawnościowych, wskazują, że uczestnicy program oceniają dobrze, a ich sprawność i aktywność rośnie.

W marcu 2015 roku omawialiście raport, w którym jeden z wniosków był zaskakujący dla was samych - że spora część dzieci biorąca udział w programie miała wysoką sprawność fizyczną, pozwalającą myśleć o wyczynowym uprawianiu sportu. Bardziej zależy wam na rozwijaniu najlepszych czy przyciągnięciu mniej aktywnych?

- Na jednym, i na drugim, ale najbardziej na wypełnieniu luki, na stworzeniu atrakcyjnej sportowej przestrzeni między sportem uprawianym tylko na zajęciach WF, a szkoleniem klubowym. Tej oferty brakowało i w wielu miejscach ciągle jeszcze brakuje. Także ze względu na przeszkody obiektywne - brak pieniędzy lub czasu rodziców. MultiSport szczególnie popularny stał się w mniejszych miastach, o mniejszej ofercie. Tam, w odróżnieniu od dużych ośrodków, nawet sprawne, zainteresowane sportem dzieci, często nie mają gdzie pójść, by trenować.

Zauważacie wpływ tzw. dużego sportu na aktywność dzieci? W wielu sportach mamy ostatnio sukcesu, powody do zadowolenia.

- Dzieci to widzą i mają swoich bohaterów. Nazwisko Roberta Lewandowskiego jest odmieniane przez wszystkie przypadki wszędzie, gdzie docieramy. Znają go wszyscy, dla wielu jest wzorem. Rozpoznawalni są oczywiście też inni polscy sportowcy. Nie wiem, na ile ci bohaterowie sprawiają, że dzieci garną się do sportu, ale im więcej takich postaci, tym lepiej. Poza tym sukcesy, medale, które zdobywają polscy sportowcy, ułatwiają związkom i innym organizacjom pozarządowym organizację własnych programów - jest tak np. w lekkiej atletyce, w kolarstwie i w wielu innych dyscyplinach.

Maciej Zieliński, były świetny koszykarz, który uczestniczy w akcji Stop zwolnieniom z WF, zauważa, że w niższych klasach problemu z ruchem, aktywnością nie ma. Gorzej jest w gimnazjum, liceum. Tam MultiSportu nie ma. Rozszerzycie program?

- MultiSport już jest tylko z jednym elementów szerszego spojrzenia na sport dzieci i młodzieży. Trzy lata temu w ministerstwie zorientowano się, że mamy z tym spory problem i wdrożono nie jeden, a kilka programów. Mały Mistrz skierowany był dla najmłodszych z klas 1-3, MultiSport dla starszych, a Animator Sportu Dzieci i Młodzieży dla gimnazjalistów. Do tego doszły takie inicjatywy jak np. Umiem Pływać, współorganizowana przez Sport.pl akcja WF z klasą, czy też kolejny projekt - Stop zwolnieniom z WF. Z punktu widzenia rozwoju psychomotorycznego dzieci najważniejsze są klasy 1-3 i ten nieco późniejszy okres. Dzieci w wieku około 10 lat mają jeszcze tę naturalną aktywność, która u kilkulatków jest po prostu czymś oczywistym. Złotym okresem pod tym względem jest przełom przedszkola i szkoły podstawowej.

Co się stało, że kilka lat temu taką próbę aktywizacji dzieci podjęto?

- Na fali ogólnego wzrostu zainteresowania sportem w Polsce zaczęliśmy bliżej przyglądać się badaniom dotyczącym sprawności najmłodszych. A problem jest ogólnoświatowy - w 2012 roku ogłoszono wyniki badania zleconego przez Nike, z którego wynikało, że 10-latkowie, czyli obecnie nastolatkowie, będą pierwszym pokoleniem w historii, które będzie żyło krócej niż ich rodzice. Powstał wymowny filmik pod tytułem "Co byś zrobił, gdybyś mógł żyć o pięć lat dłużej?". Z wnioskiem, że jak nie będziesz aktywny, nie będziesz się ruszał, to tych swoich planów nie zrealizujesz. To dało do myślenia wszystkim, okazało się, że niewiele krajów wypełnia normę Światowej Organizacji Zdrowia, która dla dzieci wynosi 60 minut ruchu dziennie. Do tego doszły badania wskazujące problemy z otyłością i wadami postawy. MultiSport, inne programy oraz inne akcje społeczne, to odpowiedź na to wyzwanie.

Kto jest winny tego, że ta aktywność dzieci jest niezadowalająca, że są problemy z otyłością, wadami postawy?

- Od transformacji ustrojowej na początku lat 90., zaczęliśmy więcej pracować. Dłużej, do późna, co skutkowało tym, że mieliśmy mniej czasu dla dzieci. Druga kwestia, to rozwój technologiczny i mnogość atrakcji dla dzieci, które są wciągane w świat gier i konsumpcji. To jest po prostu wielki biznes, który wychowuje sobie klienta od dziecka. A łącząc jedno z drugim - zmęczony rodzic często idzie na łatwiznę i daje dziecku tablet, bo nie ma siły zorganizować mu atrakcji ruchowych. Do tego dochodzi wciąż jeszcze powszechne niezrozumienie roli sportu w procesie wychowania młodych ludzi. Sport w Polsce, w rozumieniu szeroko pojętej aktywności fizycznej, nigdy nie był ważnym elementem publicznej dyskusji. O sporcie się wspomina, ale poświęca na niego tylko ułamek czasu przeznaczonego na rozmowy o chociażby problemach związanych z branżą górniczą, reformie służby zdrowia czy systemu ubezpieczeń społecznych.

A przecież wychowanie w sporcie oznacza, że mamy więcej aktywnych dzieci, które dzięki temu lepiej się uczą, są zdrowsze, i w przyszłości mają szansę na lepszą pracę. A co z tego wynika - dłużej żyją, płacą wyższe podatki, rzadziej korzystają ze służby zdrowia. To dla państwa czysty zysk. Tylko jego perspektywa - kilkunastu lub kilkudziesięciu lat, sprawia, że trudno rozmawiać o tym tu i teraz. Ale ta dyskusja powinna się rozpocząć.

Największe wyzwania na przyszłość, jeśli chodzi o MultiSport?

- Rozwój programu, możliwość objęcia nim wszystkich chętnych. Kontynuacja powrotu sportu, w formie zajęć pozalekcyjnych, do szkół. Aktywizowanie dzieci, trenerów i uświadamianie rodziców. Nieważne pod jakim szyldem będzie się to działo . Najważniejsze jest to, żeby nasze dzieci się ruszały. Wiemy jak dużo chętnych czeka za zajęcia w przyszłym roku.

Wybierz Ikonę Sportu 2015 czytelników Sport.pl [GŁOSOWANIE]

 

Mobilna wersja plebiscytu na Ikonę Sportu 2015 czytelników Sport.pl [GŁOSOWANIE]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.