Amerykański sen Babatundego Aiyegbusiego. Polak dostał zaproszenie na testy z klubu NFL

Po uczelnianych testach w San Antonio, które przeszedł w poniedziałek, 27-letni Babatunde Aiyegbusi dostał zaproszenie na kolejne - tym razem od Minnesota Vikings, klubu grającego w futbolowej NFL. - Nie puszczajcie kciuków, to działa - napisał na Facebooku Aiyegbusi, na którego w środowisku mówi się po prostu ?Babs?.

Aiyegbusi to mający 206 cm wzrostu i ważący blisko 160 kg syn Nigeryjczyka i Polki, który urodził się w Oleśnicy, a wychowywał we Wrocławiu. Najpierw przez cztery lata grał w koszykówkę w Śląsku, w 2005 roku został mistrzem Polski juniorów. - Ale zawsze jako pierwszy schodziłem z boiska za pięć przewinień. Trener Paweł Turkiewicz krzyczał do mnie z ławki, żebym się uspokoił - opowiadał Ayiegbusi.

- W 2005 roku przypadkiem zostałem zaproszony na trening The Crew Wrocław i zobaczyłem, że po kilku pierwszych ćwiczeniach radzę sobie lepiej niż koledzy, którzy trenują o wiele dłużej. Okazało się, że każą mi uderzyć gościa i go powalić. Stwierdziłem, że to coś dla mnie - wspominał trzy lata temu, tuż przed meczem Euro-American Challenge na Stadionie Narodowym.

Film, który zainteresował skautów

I to właśnie we wrześniu 2012 roku, podczas spotkania, w którym czołowi gracze z Europy starli się z drużyną reprezentującą amerykańską Collegiate Development Football League, "Babs" poznał się z trenerem Kirkiem Heidelbergiem, który prowadził zespół Europy. To właśnie Amerykanin przekazał jakiś czas temu filmik z najlepszymi zagraniami Aiyegbusiego trenerom z uczelni Texas Tech. A ci wyrazili zainteresowanie.

30 kwietnia "Babs" miał lecieć do Kolonii na testy dla Europejczyków organizowane przez Texas Tech. - Ale film z moimi zagraniami trafił też do skautów NFL. W międzyczasie poznałem też agenta, który stwierdził, że na NCAA jestem trochę za stary i że chce mi stworzyć lepszą szansę i ściągnąć na Pro Day - opowiadał "Babs" już w USA polonijnemu dziennikarzowi Tomaszowi Moczerniukowi .

Co zobaczyli skauci? Wielkiego, wręcz potężnego faceta, który gra w linii ofensywnej chroniącej rozgrywającego. Pozycja, na której Aiyegbusi występuje w Polsce - left tackle - to najtrudniejsza w tej formacji. - Większość rozgrywających jest praworęczna i cofając się i szykując do podania, odwraca się w prawą stronę. Lewej wtedy nie widzi i polega wtedy całkowicie na mnie - tłumaczy "Babs".

 

"100 kg wycisnąłem 28 razy"

W poniedziałek 23 marca Aiyegbusi przeszedł testy podczas tzw. Pro Day organizowanego przez Uniwersytet Teksasu w San Antonio. Po futbolowym sezonie w całych USA odbywa się ich kilkadziesiąt, umiejętności i możliwości fizyczne prezentują na nich gracze, którzy kończyli uczelnie, ale nie tylko.

- Pokazałem się z dobrej strony - pisał po swoim sprawdzianie "Babs" na Facebooku. - Nie spodziewali się tego, co "przyniosłem do stołu". Zainteresowanie wzrosło już po pierwszym skoku w dal - na dziewięć stóp, który później poprawiłem na 9'2. Skok wzwyż wyszedł mi całkiem całkiem, a 100 kg wycisnąłem 28 razy, co było drugim wynikiem.

- Później były biegi. Pierwsza czterdziestka całkiem nieźle, ale słaby start. Druga próba ze słabszą końcówką przez naciągnięty mięsień dwugłowy uda - 5,3 s. Biorąc jednak pod uwagę blisko 160 kg wagi, to niezły wynik - relacjonował.

- Po zakończeniu testów rozmawiałem z kilkoma drużynami na osobności. Trener uważa, że wypadłem nieźle, a do agenta zgłaszali się chętni po wizytówkę. Myślę, że będą się odzywać, na razie informacja musi pójść wyżej. Możecie być spokojni, wstydu nie przyniosłem - kontynuował Aiyegbusi.

 

Vikings przysłali bilet do Minneapolis

- Skauci? Było ich sporo - mówił Moczerniukowi. - Każdy z nich miał koszulkę, kurtkę lub czapkę z logo swojego klubu. Bezpośrednio rozmawiałem ze skautami z Green Bay, Atlanty, San Diego, San Francisco i Houston. W oczy rzucili mi się też goście z Giants i Panthers. W sumie bodaj 17 lub 18 klubów, czyli więcej niż połowa.

W środę Aiyegbusi zaskoczył po raz kolejny - na Facebooka wrzucił zdjęcie biletu z San Antonio do Minneapolis. - Vikings zapraszają na dalsze testy. Nie puszczajcie kciuków, to działa - napisał.

"Babs" miniony sezon spędził w silniejszej od polskiej Topligi niemieckiej GFL, ale furory w Dresden Monarchs nie zrobił. - Początki miał ciężkie, musiał zapłacić frycowe w mocniejszej lidze. Ale z drugiej strony dzięki temu bardzo dużo się nauczył - mówi Jędrzej Stęszewski, prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego.

Aiyegbusi, który w Polsce grał dotychczas w klubach z Wrocławia, od grudnia jest zawodnikiem Warsaw Eagles. - Do Polski wrócił nie dlatego, że nie dał rady w Niemczech, decydowały sprawy prywatne. Atutem "Babsa" są znakomite, wręcz idealne warunki fizyczne, brakuje mu techniki i doświadczenia. Ale to może przecież nadrobić, już to robi - dodaje Stęszewski.

Marzenia ambasadora

W NFL grało dotychczas czterech Polaków - Czesław Marcol w 1972 roku został uznany za najlepszego debiutanta, Ryszard Szaro w latach 70. zrewolucjonizował sztukę kopania piłki, wprowadzając styl europejski, Zbigniew Maniecki pod koniec lat 90. wystąpił w 18 meczach, kopacz Sebastian Janikowski w Oakland Raiders gra od 2000 roku. Każdy z nich przed NFL grał w futbol na uczelni.

Aiyegbusi uczył się go w Polsce, dlatego jego ewentualny angaż w klubie NFL - nawet w tzw. zespole treningowym, który w trakcie sezonu pełni rolę sparingpartnera czy też drużyny imitującej taktykę rywali - byłby sensacją.

- Do realizacji moich marzeń jeszcze daleko. Bo moim marzeniem nie było samo przebywanie tutaj w towarzystwie tych ludzi, tylko granie przeciwko nim - mówi Aiyegbusi, który został pierwszym ambasadorem polskiego futbolu w jego niespełna 20-letniej historii.

NIKE PIŁKA RUGBY FUTBOL AMERYKAŃSKI

w okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.