- Zebraliśmy się tutaj, by doprowadzić do zmiany w sporcie. Chcemy być liderami tych zmian, a nie ich obiektami. Musimy stawić czoła wyzwaniom - mówił Thomas Bach, przewodniczący MKOl.
W głosowaniu wzięło udział 96 ze 104 członków MKOl. Wszyscy byli za zmianami.
Zmiany to przede wszystkim obniżka kosztów ubiegania się o organizację igrzysk i możliwość integracji imprezy w plany miast-kandydatów, a nie na odwrót. Dodatkowo, proces ubiegania się będzie poprzedzony dyskusją z MKOl-em, która ma wyjaśnić ewentualne wątpliwości potencjalnych organizatorów.
MKOl. jest chętny do zmian, bo chce uniknąć sytuacji z zimowymi igrzyskami z 2022 roku. Z sześciu kandydatów aż czterech zrezygnowało z dalszych starań z powodów finansowych. W wyścigu pozostały tylko Ałmaty (Kazachstan) oraz Pekin (Chiny), których koszty nie odstraszają. Według szacunków samo kandydowanie kosztuje około 100 mln dolarów. Organizacja imprezy o wiele, wiele więcej. Jak wyliczono, Rosja na organizacje zimowych igrzysk w Soczi przeznaczyła 51 miliardów dolarów.
MKOl. chce ograniczyć koszty także przez zachęcanie potencjalnych kandydatów do wykorzystania istniejącej infrastruktury, by uniknąć wysokich kosztów budowy nowych obiektów. Żeby było taniej, wygodniej i efektowniej MKOl. pozwoli nawet na to, by niektóre konkurencje rozgrywane były w innych miastach a nawet w innych krajach. Spekuluje się, że pierwsza taka sytuacja może mieć miejsce już podczas zimowych igrzysk w 2018 roku, których gospodarzem jest Pyeongchang. Koreańczycy chcą przenieść konkurencje rozgrywane na torze saneczkarskim i bobslejowym do Japonii. Głównie dla tego, że nie są w stanie pokryć kosztów budowy obiektów.
Zmiany zaakceptowane przez MKOl. w poniedziałek otwierają furtkę nie tylko do rozgrywania części imprezy w innym mieście, ale wręcz kandydatury dwóch lub więcej miast, regionów lub państw.
Nie wszyscy są do tego pomysłu przekonani. Swój opór argumentują wyższymi kosztami podróży, kłopotliwością dla sportowców, a także utratą pierwotnego charakteru igrzysk. - Wioska olimpijska nie będzie wyglądała tak samo jak do tej pory. Wszystko będzie raczej przypominało mistrzostwa świata. To nie będzie prawdziwie olimpijskie przeżycie - powiedział Denis Oswald ze Szwajcarii.
Sceptyków uspokajał John Coates, wiceprezes MKOl., który mówił, że kluczem zawsze będzie to, by igrzyska rozgrywane były w jak najbardziej kompaktowej formie, a wszystkie odstępstwa od tej zasady będą absolutnie wyjątkowe.
MKOl. gotów jest także zrezygnować z limitu 28 dyscyplin podczas igrzysk, przez co da możliwość włączenia do programu igrzysk nowych konkurencji, jak np. baseball czy softball, które miałby się znaleźć w programie letnich igrzysk w Tokio w 2020 roku.
Reforma przegłosowana przez MKOl. zakłada także otwarcie kanału telewizyjnego, który promowałby olimpijskie sporty pomiędzy igrzyskami. Komitet chce w ten sposób dotrzeć do młodszych widzów. Stacja miałaby pokazywać materiały archiwalne a także transmisje z zawodów pucharowych.
MKOl. chce także rozszerzenia zasady szóstej z Karty Olimpijskiej o kwestie orientacji seksualnej. Nowy zapis w dokumencie powinien brzmieć: "Każda forma dyskryminacji w stosunku do kraju lub osoby ze względu na rasę, wyznanie religijne, poglądy polityczne, płeć, orientację seksualną lub z jakiegokolwiek innego względu, jest niemożliwa do pogodzenia z przynależnością do Ruchu Olimpijskiego.
Sex sells? Kto w sporcie stosuje to marketingowe hasło? Przykłady