Lotos Polish Open to turniej zaliczany do cyklu Pro Golf Tour. To trzeci poziom zawodowych rozgrywek w Europie. Tutaj swoje kariery zaczynali czołowi gracze Starego Kontynentu, jak np. Niemiec Martin Kaymer, który w czerwcu wygrał US Open.
- Poziom tego turnieju jest porównywalny z rozgrywkami akademickimi w USA. Tam też trzeba mieć podobne wyniki, by liczyć się w walce o zwycięstwo - mówi Meronk, który na co dzień studiuje na uczelni East Tennessee. Jesienią rozpocznie trzeci rok nauki. Zawodowstwo dopiero ma w planach, skupia się na treningach.
Dla niego tegoroczny turniej na polu Sand Valley w Pasłęku był udany, choć po ostatniej rundzie czuł niedosyt, bo była szansa na ciut więcej niż piąte miejsce - Z turnieju jestem zadowolony. Celowałem w pierwszą dziesiątkę, jest piąte miejsce. To kolejne ważne doświadczenie - mówił.
Meronk po pierwszym dniu zajmował doskonałe trzecie miejsce, które utrzymał po wtorkowej rundzie. W finale szedł w ostatniej grupie razem z późniejszym zwycięzcą Berniem Reiterem oraz Maxem Kramerem. Meronk zaczął bardzo dobrze. Na pierwszych dziewięciu dołkach miał wynik -3, ale potem zaliczył dwa bogeye i stracił nieco pewności siebie. - Nieco opadłem z sił i już nie odnalazłem rytmu - powiedział. Z wynikiem par w ostatniej rundzie i -3 w całym turnieju zajął piątą lokatę.
Po grze słuchał rad Mateusza Kusznierewicza, żeglarskiego mistrza, golfowego amatora i ambasadora turnieju. - Naucz się odgradzać od złych zagrań, żeby nie miały wpływu na dalszą grę. To ci bardzo pomoże - sugerował Kusznierewicz, a Meronk słuchał z uwagą.
21-letni golfista z roku na rok prezentuje coraz wyższy poziom, a Lotos Polish Open jest dobrym punktem pomiarowym - przed rokiem Meronk był 18. z wynikiem +1. Teraz był piąty i miał cztery uderzenia mniej. - Szkoła w USA poprawiła mnie technicznie, choć nad moją krótką grą muszę jeszcze pracować. Jestem też spokojniejszy, a to też może mieć znaczenie - mówi Meronk.
Nauka i przede wszystkim gra w turniejach w USA na dobre wychodzi też Mateuszowi Gradeckiemu. Rok młodszy od Meronka zawodnik na Sand Valley był 18. Obaj szybko doskoczyli poziomem do europejskich zawodowców.
Turniej wygrał Austriak Bernie Reiter. - Pole świetnie pasuje do mojego agresywnego stylu gry - mówił po finałowej rundzie. Prowadził od pierwszego dnia, gdy pobił rekord pola (66 uderzeń), świetnie grał w rundzie finałowej (67). W jego karcie wyników dominowały birdie, czyli uderzenia o jedno lepsze od normy dołka. - Rzeczywiście Berni i birdie brzmią podobnie, ale nad zmianą imienia się jeszcze nie zastanawiałem - żartował.
Za zwycięstwo otrzymał czek na 5 tys. euro i ma spore szanse na grę w finałowym turnieju cyklu Pro Golf Tour, który we wrześniu pod marką Deutsche Bank Polish odbędzie się na polu w Sobieniach Królewskich nieopodal Warszawy. Czy tam zagra, nie wiadomo. Austriak większość sezonu gra w Ameryce Południowej. - Poziom jest podobny do europejskiego, ale są wyższe nagrody pieniężne - tłumaczył.