Jak Holandia została baseballową potęgą

W San Francisco w decydującą fazę wkracza właśnie turniej World Baseball Classic - jedyne prawdziwe mistrzostwa świata reprezentacji narodowych baseballistów. Pierwszego finalistę już znamy. To Portoryko. Drugiego wyłoni mecz Dominikany i Holandii, która sensacyjnie wysoko zabrnęła w tym turnieju, choć w Europie baseball pozostaje prawie zupełnie nieznany.

Baseballiści mają ten sam problem co koszykarze i hokeiści na lodzie. Najważniejsze i stojące na najwyższym poziomie rozgrywki to ligi w Ameryce Północnej. Są co prawda mistrzostwa świata hokeistów na lodzie i koszykarzy, ale tak naprawdę takie tytuły należą się Los Angeles King (hokej) i Miami Heat (koszykówka). I można się śmiać z amerykańskiej megalomanii, że mistrzów NHL, NBA czy MLB nazywają często "world champion", ale wypada się też zgodzić, że lepszych drużyn w tych dyscyplinach sportowych na świecie nie ma. W lidze baseballa nawet finały nazywają się World Series.

Zawodowcy od niedawna

Międzynarodowy turniej, w którym grają reprezentacje narodowe złożone z zawodowców, to w baseballu pomysł bardzo nowy. World Baseball Classic po raz pierwszy rozegrano w 2006 r., akurat wtedy, gdy MKOl wykreślił baseball z programu igrzysk, argumentując to tym, że w turnieju olimpijskim nie mogą występować najlepsi zawodnicy świata. MLB - w przeciwieństwie do NHL - nigdy nie zgodziła się na zwalnianie zawodników na igrzyska.

Holendrzy jako najsilniejsza europejska nacja (20. tytuł mistrza Europy) od początku byli zapraszani do gry z najlepszymi. W pierwszym turnieju nie przebrnęli I rundy, ale już trzy lata później sprawili wielką sensację, eliminując Dominikanę, państwo, które ma najwięcej zawodowych baseballistów w amerykańskiej MLB, nie licząc USA. Holandia zdołała wtedy awansować do najlepszej ósemki turnieju i była uznana za największą rewelację rozgrywek.

To było jednak nic w porównaniu z tegorocznymi rozgrywkami. W I rundzie Holendrzy wygrali z Koreą Południową, wicemistrzem sprzed czterech lat; w drugiej zaś wyeliminowali następnego faworyta - Kubę (25-krotny mistrz świata amatorów), zwyciężając w decydującym o awansie do półfinału meczu 7:6, dzięki punktowi w ostatniej części meczu.

Karaibskie Niderlandy

Warto przy tym dodać, że również rok temu w imprezie mniejszej rangi, Pucharze Świata (nie grali w tej imprezie najlepsi zawodowcy) organizowanym przez Międzynarodową Federację Baseballa, Holendrzy sprawili niespodziankę, zdobywając po raz pierwszy w historii złoty medal. W finale też pokonali Kubę.

Skąd taka baseballowa potęga w Europie?

Co prawda baseball w Holandii ma już ponadstuletnią tradycję, ale reprezentacja Królestwa Niderlandów swoje ostatnie dobre wyniki zawdzięcza przede wszystkim zawodnikom urodzonym tysiące kilometrów od Amsterdamu i Hagi, w miejscu, gdzie baseball jest sportem nr 1. Wśród dwudziestu dziewięciu Holendrów, którzy grają w World Baseball Classic, aż siedemnastu pochodzi z dawnych Antyli Holenderskich (dawnej holenderskiej kolonii). Najsłynniejszym z nich jest 36-letni weteran Andruw Jones, który 17 sezonów grał w MLB (najdłużej w Atlanta Braves). Z europejskiej Holandii trener Hensley Muelens (pochodzi z Curacao, a na co dzień szkoli pałkarzy w mistrzu MLB, San Francisco Giants) zabrał na World Baseball Classic tylko dziewięciu zawodników.

Większość reprezentantów "Pomarańczowych" gra w zawodowych ligach w USA (przeważnie w drużynach, które nazywa się "farmami" zespołów MLB w niższych ligach) albo w Japonii. Części z pewnością - tak jak Jonesowi - uda się przebić do najwyższej ligi na dłużej. Holendrzy mają już w tym tradycję. Pierwszy Holender w MLB wystąpił już w 1970 r. Był to Bert Blyleven, który w najlepszej lidze grał 23 sezony i został niedawno wybrany do Galerii Sław Baseballa. Blyleven, choć urodził się w Holandii, to jednak całe dzieciństwo spędził w USA. Dlatego na miano pierwszego Europejczyka w MLB zasługuje jego rodak Win Remmerswaal, który urodził się i wychował w Hadze, a do tego grał w Holandii, zanim w 1979 r. podpisał kontrakt z Boston Red Sox.

Medale nie dla USA

W World Baseball Classic wysoko zabrnęli też Włosi, którzy awansowali do najlepszej ósemki turnieju, pokonując wyżej notowane Meksyk i Kanadę. Włosi również pełnymi garściami czerpali z zawodników zza oceanu. Korzystają przy tym z ogromnej rzeszy potomków włoskich emigrantów z XX wieku.

Kolejne wielkie rozczarowanie sprawili natomiast baseballiści USA, którzy jeszcze nigdy nie zagrali w finale World Baseball Classic. W pierwszej edycji odpadli w drugiej rundzie, a przed czterema laty w półfinale. Teraz dostali się do najlepszej ósemki, ale tu nie sprostali zarówno Dominikanie, jak i - co już jest dużą niespodzianką - Portoryko.

O finał Holandia zagra w poniedziałek (noc z poniedziałku na wtorek w Polsce) z Dominikaną. Zwycięzca zmierzy się z Portoryko, które sensacyjnie pokonała w półfinale Japonię, mistrza pierwszych dwóch World Baseball Classic. Finał odbędzie się w nocy z wtorku na środę.

Mecze World Baseball Classic można oglądać w Polsce w stacji ESPN America, dostępnej na platformie n i w niektórych telewizjach kablowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.