Kiedrosport. Demony Ronniego O'Sullivana

Najsłynniejszy snookerzysta świata Ronnie O'Sullivan nie będzie bronił tytułu mistrza świata w przyszłym roku. Zawiesił karierę. Jego menedżer mówi, że Anglik zamierza odpocząć pół roku. Wielu dziennikarzy i kibiców wątpi jednak, czy 36-letni zawodnik jeszcze zagra w poważnym turnieju.

Oczywiście, biorąc pod uwagę temperament O'Sullivana, niewykluczone, że za miesiąc zmieni zdanie. Nieprzewidywalny i prędki w podejmowaniu decyzji - za to chyba najbardziej kochają go kibice - bywa bowiem nie tylko przy snookerowym stole. Już w maju po mistrzostwach świata, gdy świętował czwarty tytuł, zapowiadał, że nie podpisze kontraktu z organizatorem najważniejszych zawodów - World Snooker, by po kilku tygodniach zmienić zdanie. Teraz miał lecieć do Chin na otwierający sezon turniej, zrezygnował, wymawiając się zaleceniami lekarza. Zaczęto plotkować, że znów zmaga się z depresją. Ale przecież nie zamknął się w czterech ścianach. W ostatnim tygodniu był częstym gościem na widowni tenisowego turnieju Masters w Londynie.

Agent Anglika Django Funga poinformował, że O'Sullivan rezygnuje z gry z powodów osobistych - więcej czasu chce poświęcić dzieciom i rodzinie. A trzeba wiedzieć, że czterokrotny mistrz świata znacznie gorzej radzi sobie w prywatnym życiu niż w sporcie. Może dlatego, że szybko musiał zmierzyć się z naprawdę poważnymi problemami.

Zaczynał dzień od jointa...

Pochodzi z dość bogatej rodziny. Jego rodzice prowadzili sieć sex shopów i pozwolili młodemu Ronniemu rzucić szkołę i poświęcić się całkowicie snookerowi. Gdy O'Sullivan miał 16 lat, przeszedł na zawodowstwo. Niedługo potem jego ojciec trafił do więzienia. Za morderstwo podczas pijackiej awantury w barze został skazany na dożywocie. Wyrok był tak surowy, bo uznano to za atak na tle rasowym - ofiarą był ciemnoskóry mężczyzna. Potem zamieniono karę na 18 lat. Snookerzysta w swojej autobiografii przytoczył wersję ojca, według której to Ronnie O'Sullivan senior został zaatakowany w wyniku nieporozumienia, a nóż chwycił, by się bronić.

Gdy przyszły mistrz świata miał 18 lat, w więzieniu za przestępstwa podatkowe znalazła się również jego matka. Młody Ronnie przez rok jej nieobecności musiał opiekować się młodszą siostrą i prowadzić rodzinny interes. Wtedy zaczęły się jego problemy z nałogami. W autobiografii napisał, że musiał zaczynać dzień od jointa, by dobrze funkcjonować. Potem pił i obżerał się. W 1998 r. odebrano mu zwycięstwo w Irish Masters, bo wykryto w jego organizmie marihuanę. Swoją partnerkę, Jo, z którą ma dwoje dzieci, poznał na spotkaniu Anonimowych Narkomanów. Rozstali się po kilku latach. Gdy leczył się z depresji, zaczął biegać. Jak wiele innych rzeczy w swoim życiu robił to z bezgranicznym poświęceniem. Był czas, że całe noce spędzał na biciu rekordów w pochłanianiu chińskiego jedzenia, dziś biega po 6 mil dziennie w czasie 6 minut na milę.

Ojciec pomagał z więzienia

Ojciec, choć w więzieniu, czuwał nad karierą syna. To on poprosił byłego sześciokrotnego mistrza świata Raya Reardona, by pomógł synowi w mistrzostwach świata w 2004 r. 72-letni wówczas Walijczyk został w teamie O'Sullivana na dłużej. Wtedy Anglik zdobył swój drugi tytuł mistrza świata. Tak jak pierwszy, zadedykował go ojcu. - Kiedy prowadziłem już 14:8 [O'Sullivan wygrał 18:8], myślałem o moim tacie, który oglądał finał w telewizji w więzieniu. Nie mogę się doczekać, kiedy znów go odwiedzę. Ten tytuł jest dla niego - powiedział po zwycięstwie w 1994 r.

O'Sullivan nigdy nie ukrywał, że to, co trzyma go przy snookerze, to nie pieniądze (w karierze zarobił ponad 6 mln funtów), ale właśnie ojciec. - Powiedział mi kiedyś: ile razy widzę cię w telewizji, to tak, jakbyś mnie znów odwiedził - opowiadał mistrz świata w nadanym w ubiegłym tygodniu w telewizji ITV4 filmie dokumentalnym, który został nagrany, zanim podjął decyzję o rezygnacji z tytułu.

Depresja snookerowa

Tam też odniósł się do demonów, które męczyły go całe życie. - Najważniejszą rzeczą, największą miłością mojego życia jest snooker. Żadna osoba, sprawa, rzecz, nie mogą równać się z tą namiętnością. Myślę, że nigdy nie cierpiałem na depresję. Nie sądzę, abym był depresyjnym typem. Sądzę, że cierpiałem raczej na depresję snookerową i nie mogłem sobie z nią poradzić. Umiałem grać, ale nie umiałem żyć. Moje życie było koszmarem. Widziałem, że gdy przestanę grać, mnóstwo moich demonów odejdzie, ale ja nie mogłem przestać.

Niemal równo dwa lata temu jego ojciec wyszedł z więzienia. Zanim to się stało, w wywiadzie ze swoim ghost writerem (osoba, która pisze autobiografię na podstawie rozmów z jej bohaterem) Simonem Hattenstone'em powiedział: - Kiedy byłem dzieckiem, zawsze musiałem coś udowadniać. Czułem presję, aby zaimponować tacie, aby był ze mnie dumny. Teraz już wiem, że jest dumny.

Gdy w tym roku wygrał po raz czwarty mistrzostwo świata, wziął na ręce syna - trzeciego już z kolei Ronnieego O'Sullivana. Chyba naprawdę nie ma już niczego do udowodnienia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.