Rząd RFN tolerował stosowanie dopingu wśród sportowców. "Zło konieczne..."

Dwie grupy niezależnych badaczy przyznały, że rząd Republiki Federalnej Niemiec akceptował stosowanie dopingu przez sportowców z RFN w latach 70. i 80. Zażywanie zabronionych środków interpretowano jako ?zło konieczne potrzebne do osiągnięcia sukcesów na olimpiadzie?

Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?

Pierwsza grupa badaczy pracowała na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie, druga na Westfalskim Uniwersytecie Wilhelma w Münsterze.

- Stosowanie dopingu nie było nakazywane przez samo państwo, ale dotarliśmy do informacji, że ministerstwo spraw wewnętrznych, na czele z samym ministrem, który wtedy piastował również funkcję ministra sportu, brało udział w specjalnych spotkaniach, gdzie zapadały decyzje o stosowaniu niedozwolonych środków pomagających sportowcom - mówi Giselher Spitzer z Uniwersytetu Humboldtów.

- Przecież oni nie byli idiotami. W ministerstwie pracowali specjaliści z różnych dziedzin. Jesteśmy zdania, że rząd RFN wiedział o procederze stosowania dopingu wśród sportowców - kontynuuje Spitzer.

We wschodnich Niemczech, gdzie panowały rządy komunistów, stosowanie dopingu było na porządku dziennym. Wnioski z wyżej opisanych badań wskazują na to, że RFN nie zmuszało swoich sportowców do korzystania z niedozwolonych środków, ale rząd nie był obojętny wobec wyników swoich atletów, a co za tym idzie korzyści jakie płynęły z ich sukcesów.

W 1970 powstał kontrolowany i finansowany przez rząd RFN Federalny Instytut Nauk o Sporcie, gdzie badano jak sterydy mogą wpływać na organizm sportowców. Pod lupę wzięto szeroki wachlarz środków anabolicznych. Później, w latach 80., kiedy anaboliki zostały zakazane, Instytut ten zaczął badania nad działaniem testosteronu.

- Widać zamiary stosowania sterydów stworzonych na bazie testosteronu. Z dokumentów i rozmów ze świadkami jasno wynika, że stosowanie dopingu było jasną intencją ze strony państwa. To się nazywa "systematyczny doping. Prowadzono badania, wyciągano odpowiednie wnioski i wcielano je w życie - tworzono substancje, które miały posłużyć sportowcom z RFN do poprawiania ich wyników. Zresztą sami świadkowie przyznali "Tak, system polityczny stoi za naszymi plecami" - tłumaczy profesor Spitzer.

Prowadzący badania Spitzer podkreśla jednak, że w RFN - w przeciwieństwie do wschodnich Niemiec -nie wszyscy zawodowi sportowcy byli zmuszani do stosowania dopingu.

- W konkurencjach siłowych i dyscyplinach rzutowych, zamieszanych w doping mogło być aż 90% atletów, ale znaleźliśmy też dyscypliny, w których doping odgrywał mniejszą rolę - zakończył Spitzer.

Badacze powoli kończą ponad trzyletnie badania. Raport z tych prac zawiera aż 500 stron, zawiera konkretne nazwiska, ale chronione jest prawem prywatności.

Na granicy żartu i skandalu. Historia Twittera Szczęsnego

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.