Marcin Horecki: Poker to gra umiejętności

- Zakazanie pokera w Polsce, to pokłosie walki z całym sektorem hazardowym. Ale poker to gra umiejętności - nie powinien być regulowany przez ustawę hazardową. Nie ma żadnych badań wskazujących na to, że jest bardziej uzależniający niż inne gry, które są dozwolone. A w Lotto można grać - mówi Sport.pl najlepszy polski pokerzysta Marcin Horecki.

Jacek Kapica, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów w rozmowie z Bankier.pl: Gra w pokera jest grą hazardową opartą na elemencie losowym (rozdaniu kart), co potwierdził wyrok sądu administracyjnego. Podobnie ta gra jest traktowana w wielu krajach. Jednocześnie ze względu na bezpośrednie uczestnictwo w grze oraz następujące w jej toku rozstrzygnięcie, gra w karty buduje uzależnienia w większym stopniu niż np. zakłady wzajemne, których wynik jest ogłaszany w określonym odstępie czasowym od ich zawarcia.

***

Dominik Szczepański: Czym jest hazard?

Marcin Horecki*, członekTeamu PokerStars Team PRO : To gra, w której jesteś z góry skazany na porażkę. Przykładami są ruletka, black jack czy automaty.

A poker?

Jest sportem, bo opiera się na umiejętnościach. Gracz ma bezpośredni wpływ na przebieg rozgrywki, podejmuje decyzje i to od niego zależy, jak gra się potoczy. Karty są tylko narzędziem. W krótkim okresie występuje element losowy, natomiast w długim okresie jest on niwelowany do zera poprzez podejmowanie trafnych decyzji.

To dlaczego Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie, w którym poker jest zakazany?

My także stawiamy sobie to pytanie. Wydaje mi się, że jest to pokłosie walki z całym sektorem hazardowym w Polsce, choć w ocenie środowiska pokerowego nie znajduje ono oparcia w rzeczywistości. Poker to gra umiejętności, nie powinien być więc regulowany przez ustawę hazardową, a jeśli już, to na pewno nie powinien być w niej tak drastycznie opodatkowany lub zakazywany. Co więcej, dysponujemy ekspertyzami, które dowodzą, że taka regulacja pokera jest sprzeczna z prawem Unii Europejskiej. Z powodu restrykcji prawnych gracze z zagranicy przestali do nas przyjeżdżać, natomiast polscy pokerzyści muszą jeździć za granicę, żeby w ogóle grać. Tymczasem wystarczyłoby pokera licencjonować, opodatkować i zalegalizować, by zapewnić bezpieczeństwo graczom i znaczące wpływy do budżetu państwa. Do takiego rozwiązania staramy się przekonywać.

Jak wygląda kwestia opodatkowania pokera w innych krajach?

Organizator gry, czyli kasyno albo klub pokerowy, pobiera opłatę od rozdania albo wpisowego do turnieju. Od tej opłaty odprowadza się pewną część, czyli podatek. W Polsce tzw. gry stolikowe (między graczami - przyp. red) zostały całkowicie zabronione. Turnieje zostały opodatkowane dodatkowym 25-procentowym podatkiem, poza dodatkowym kosztem uzyskania licencji przez kasyno. Porównując z innymi państwami - największy podatek jest w Danii i Estonii, gdzie wynosi odpowiednio 3 i 5 procent. W Polsce jest 10-procentowa prowizja, którą pobiera kasyno i jeszcze wspomniane 25 procent od każdej wygranej. Ten system oznacza, że nawet najlepsi gracze nie mogą wygrywać. Nie opłaca im się to wszystko. Teoretycznie więc możemy grać w pokera w kasynach, ale przy takim opodatkowaniu, poker został faktycznie zdelegalizowany.

To jak wygląda twoje życie?

Jeżdżę na międzynarodowe turnieje pokera. Do 2009 roku graliśmy normalnie w Polsce, w warszawskim hotelu Hyatt odbywały się turnieje European Poker Tour. Korzyści czerpali z tego zarówno pokerzyści, jak i budżet państwa.

Jaki procent był wtedy odprowadzany?

Od całej 10-procentowej prowizji, jaką pobierało kasyno, 45 procent było odprowadzane do budżetu jako podatek, czyli około 4,5 procent wpisowego. Po wprowadzeniu ustawy wpływy podatkowe z tego tytułu spadły kilkunastokrotnie. Gracze zaczęli wyjeżdżać za granicę, a w Polsce odbywają się tylko małe, symboliczne wręcz turnieje.

W ogóle nie opłaca się u nas grać?

Nie. W tym momencie gracz poza środkami idącymi na pulę nagród musi zapłacić jakieś 50 procent dodatkowo ponad wpisowe w formie prowizji i podatków. Załóżmy, że zawodnik płaci 1100 zł. 100 zł to prowizja za możliwość gry, a 250 zł to podatek. Do puli nagród idzie tylko 750 zł, a 350 zł to prowizje i podatki. Rachuba jest prosta. Najlepsi gracze osiągają zwrot z inwestycji właśnie w okolicach 50 procent. Dobrzy czy średni grają na poziomie 20 - 30 procent zwrotu. Już wówczas gra się nie opłaca, korzystniej jest wyjechać zagranicę, nawet uwzględniając koszty przejazdu i zakwaterowania.

Rząd tłumaczy się, że poker jest zakazany, bo ma wysoką szkodliwość społeczną.

Nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Nie ma żadnych badań wskazujących na to, że jest bardziej uzależniający niż inne gry, które są dozwolone. Warto natomiast zwrócić uwagę, że poker - w odróżnieniu od ruletki, lotto czy automatów, w których nic od gracza nie zależy - wymaga umiejętności, dobrej strategii gry i doświadczenia. Trzeba analizować to, co się wydarzyło do tej pory na stoliku, obserwować strategię rywali i antycypować ich ruchy. Poker uczy podejmowania rozsądnych decyzji, które można potem przenieść do prawdziwego życia, do takich spraw, jak analiza opłacalności zaciągania pożyczek czy do podejmowania najlepszych przedsięwzięć inwestycyjnych. Moje kilkuletnie doświadczenie w pokerze wskazuje jasno, że znakomita większość graczy gra sporadycznie dla przyjemności albo są zawodowcami i grają w celach zarobkowych, traktując pokera jako pracę. W żadnym z tych dwóch przypadków nie ma mowy o uzależnieniu.

Na pewno?

Odwołam się do przykładu. Jak wyglądają reklamy lotto? Dominują w nich zachęcające hasła, takie jak: "zagraj, skreśl szczęśliwe numerki, wielka kumulacja" itd. Dla mnie to jest bardziej uzależniające. Argumentowanie, że poker jest szkodliwy, kiedy dopuszcza się inne formy hazardu, których niekorzystny wpływ na graczy jest niepodważalny, nie ma pokrycia. Jesteśmy przekonani, a wraz z nami grono naukowców i ekspertów, że poker to gra umiejętności.

Jaka jest szansa, że przy stole może dojść do oszustwa?

Bardzo niewielka. Gry na żywo odbywają się w kasynach albo klubach pokerowych, w których zainstalowane są kamery, a grę obserwują sędziowie stolikowi i sędziowie główni turnieju. Także sami gracze zwracają uwagę na wszelkie nieprawidłowości. To nie są sceny z Wielkiego Szu albo filmu, w którym ktoś siedzi we fraku, u pasa ma rewolwer, a w dymie papierosowym można powiesić siekierę. Teraz gra się w dużych salach konferencyjnych, jak na turniejach szachowych czy brydżowych. Jeśli chodzi o grę on-line, szansa na oszustwo jest jeszcze mniejsza, bo istnieją specjalne programy, które śledzą historię rozdań graczy. Poza tym dla dobrych graczy zyski z długofalowej gry są o wiele wyższe, niż możliwość oszustwa w pojedynczym rozdaniu. To nie jest dawny poker, gdy można było wyciągnąć kartę z rękawa. Dziś wszystkie karty są na stole.

Rząd zapowiedział, że będzie walczył ze stronami pokerowymi. Nawet zagranicznymi, które mają polską wersję.

Musimy rozgraniczyć strony szkoleniowe od tych, na których gra się na pieniądze. Te pierwsze to tylko zbiór zasad, strategii czy filmów szkoleniowych. Nie ma tu żadnej kolizji z prawem.

Ale po co uczyć się grać, skoro nie można?

Jak już mówiłem, umiejętność gry w pokera to także znajomość zasad rozsądnego inwestowania i podejmowania dobrych decyzji biznesowych i strategicznych, co może przydać się nie tylko przy stole. Nauka gry procentuje przez całe życie. Wierzymy też, że przepisy dotyczące pokera wkrótce się zmienią i polscy gracze, nie tylko przebywający zagranicą, będą mogli legalnie grać.

Ale co rząd może zrobić stronom, na których gra się na pieniądze? Jak śledzić graczy i czy to w ogóle jest możliwe? Czy to się opłaca rządowi?

Przykłady z zagranicy pokazują jasno, że to, co się naprawdę rządom opłaca, to licencjonowanie pokera, które pozwala zarówno chronić graczy, kontrolować operatorów, jak i zapewnić solidne wpływy do budżetu. Dlaczego Polska nie miałaby pójść tropem Włoch, Danii, Estonii, Hiszpanii czy Francji?

* Marcin Horecki. Pierwsze kroki jako pokerzysta stawiał 7 lat temu. W turniejach na żywo zadebiutował w 2006 roku podczas Barcelona Open. Największe sukcesy: podczas turnieju EPT w Londynie w 2008 r zajął trzecie miejsce i wygrał ponad 500 000 USD. Wynik ten powtórzył w turnieju EPT w Pradze w 2010 r, kiedy wygrał niemal 250 000 euro. Zanim zaczął grać, był doradcą finansowym.

Więcej o:
Copyright © Agora SA