Wyjechani na weekend. Na czym polega zaklinanie koni? ''Lepiej pracować na 500 gramach niż 500 kilogramach''

- Koń nie ucieka mi na wolnej przestrzeni. Czuje się przy mnie bezpiecznie, próbuje spełnić moje prośby. Uczę go, że jak zrobi to, czego od niego wymagam, to dam mu spokój. Kiedy jednak mi ucieka, to idę do niego i go gnębię. Robię harmider. Jak do mnie wraca, to daję mu spokój. I on wie, że ma ze mną luz, dlatego przychodzi - mówi Jerzy Sawka, dyrektor Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych.

Termin ''zaklinacz koni'' rozpropagowała książka Nicholasa Evansa, a potem głośny film "Zaklinacz koni" z Robertem Redfordem w roli głównej. Pierwszym, którego tak nazywano był Irlandczyk Daniel Sullivan, zmarły w 1810 r. Ludzie, widząc zmiany w zachowaniu zwierząt, z którymi pracował, przypisywali mu magiczną moc. Prawda jest taka, że nie ma w metodach naturalnych żadnych czarów, a porozumienie z koniem nawiązuje się dzięki zrozumieniu jego języka, zachowań w stadzie i sposobu postrzegania świata.

Zobacz wideo

500 gramów zamiast 500 kilogramów

Nurt "zaklinaczy koni" bazuje na zrozumieniu logiki zwierzęcia. Koń waży 500-600 kilogramów. Mózg 500 gramów. Dlaczego więc, zamiast siłować się z całym ciałem, nie wybrać jego najważniejszego fragmentu?

Konie patrzą inaczej na świat. Zasadnicza różnica między nami jest taka, że one są ofiarami, a my drapieżnikami. My mamy zakodowane zachowania drapieżne, a one cały czas się boją i cały czas są gotowe do ucieczki.

Koń nie widzi tylko niewielkiego skrawka, 3 proc. ślepego obszaru za ogonem, ale wystarczy drobny ruch głową, by zobaczył, co tam się dzieje. Gdy pojawia się zagrożenie, koń odskakuje na trzy metry, sprawdza co się stało i jeśli wciąż ma wątpliwości, to ucieka przez ok. pół kilometra i po przebiegnięciu tego dystansu znów sprawdza, czy już wszystko w porządku. Dlaczego akurat pół kilometra? Bo drapieżniki nie są zaprogramowane na dłuższą pogoń. Tracą energię i przestają ścigać ofiarę.

Zakodować konia

Gdy konie się rodzą, to matki uczą je jak uciekać. Nie chcemy, żeby uciekały, więc korzystamy z rozpropagowanej przez Amerykanów metody imprintingu, czyli wdrukowania. Odkrył ją szwajcarski zoolog i ornitolog Konrad Lorentz. Przykład wdrukowania: młode kaczki podążają za tym, co widziały pierwsze. Np. za człowiekiem. Albo za psem. Tak samo jest z końmi. Po porodzie człowiek przejmuje rolę klaczy i przekodowuje końskie instynkty. Kiedy źrebię próbuje się wyrwać, ty przytrzymujesz mu nogę, odpuszczasz wtedy, kiedy zwierzę odpuszcza.

Potem wkładasz mu ręce w różne otwory ciała, więc gdy dorasta, nie ma problemu z różnymi zabiegami. Jest zupełnie inny, łagodny, współpracujący, nie ma w nim bojaźni. Te wszystkie naturalne zabiegi sprawiają, że łatwiej się z takim koniem pracuje. Zwierzę nic przy tym nie traci ze swoich sportowych możliwości.

Nagroda za posłuszeństwo

Dlaczego konie słuchają się zaklinaczy? To nie jest żadna magia. To ustalenie hierarchii. Przychodzisz do konia, jest przerażony, więc się rzuca. On się boi, ty się boisz. Nie rozumiesz, co chce ci powiedzieć. Spirala się nakręca. Kiedy dasz mu sygnał, że przejmujesz dowodzenie, on się zgodzi i będzie cię słuchał. Dziś nie pracujemy już z dzikimi końmi, od wielu lat są to nasi partnerzy socjalni, przyzwyczajeni, że przebywamy w ich przestrzeni.

Koń mi na wolnej przestrzeni nie ucieka. Czuje się przy mnie bezpiecznie, próbuje spełnić moje prośby. Uczę go, że jak zrobi to, czego od niego wymagam, to dam mu spokój. Kiedy jednak mi ucieka, to idę do niego i go gnębię. Robię harmider. Jak do mnie wraca, to daję mu spokój. I on wie, że ma ze mną luz, dlatego przychodzi.

Często spotykam się z brakiem zrozumienia końskiej logiki wśród ludzi. Jak koń raz skoczy dobrze, to ludzie chcą, by zrobił to drugi raz. Więc znów skacze dobrze. Potem skoczy źle, a człowiek daje mu spokój, bo uznaje że się zmęczył i dlatego psuje skok. I koń zapamiętuje, że będzie miał wolne, jeśli skoczy źle. Tylko że on nie wartościuje w ludzkich kategoriach - dobrze/źle. Po prostu zapamiętuje czyny i ich konsekwencje.

Kiedy zrozumiałem mechanizmy sterujące zachowaniem koni, całkowicie zmieniłem do nich podejście. Dla mnie, który całe życie spędził przy koniach, to była rewolucja.

Materiał powstał w ramach akcji "Wyjechani na Weekend", której partnerem jest firma Continental.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.