W sobotę 18 września w łódzkiej hali Atlas Arena odbyła się czternasta Konfrontacja Sztuk Walki (KSW). Mariusz Pudzianowski pokonał w pojedynku wieczoru przez nokaut Erika "Butterbeana" Escha. Wcześniej zmierzyli się między innymi Przemysław Saleta z Marcinem Najmanem. Obie te walki nie miały wiele wspólnego z prawdziwym MMA.
Media w USA , centrum sportów walki, wytknęły gali atmosferę festynu, nazywały ją "wieczorem wariatów", a głównej walce nadano miano pojedynku "Pudziana" z "wielorybem".
Wobec tych opinii obojętni nie pozostali szefowie KSW.
- Uznaliśmy, że Mariuszowi Pudzianowskiemu dajemy teraz przerwę. Mariusz jest takim magnesem, który przyciąga tłumy do dużych hal - powiedział Martin Lewandowski w rozmowie z MMARocks.pl . Współwłaściciel KSW zdaje sobie sprawę, że dzięki takim celebrytom w Łodzi był komplet publiczności, ale zapewnia, że piętnasta KSW będzie galą skupiającą się na wysokim poziomie sportowym.
Niektóre polskie media spoglądały na problem z innej perspektywy , niż media zza oceanu. Dostrzegały odchylnie "cyrkowe", ale sugerowały, że za takie podejście do sprawy trzeba właścicieli pochwalić. Dlaczego? Bo zainteresowanie widzów rośnie w tempie zastraszającym, a korzystają na tym prawdziwi polscy wojownicy MMA, którzy powoli przestają być anonimowi dla szerszej publiczności, łatwiej jest im pozyskać sponsorów i rozwijać talent. Tak było z Mamedem Khalidovem, tak może być z Janem Błachowiczem, bohaterem najlepszej walki sobotniego wieczoru, w której pokonał renomowanego Hiszpana Daniela Taberę.
Martin Lewandowski uważa jednak, że KSW może obronić się samym poziomem sportowym.
- Warszawę z Pudzianem sobie odpuścimy. Będziemy chcieli pokazać, że jesteśmy zainteresowani popularyzowaniem MMA nie tylko przez tych zawodników, którzy mają mniejsze umiejętności sportowe, ale są rozpoznawalni. W Warszawie wystąpią nie tylko gwiazdy kalibru KSW Team. Nikt nie będzie mógł narzekać - zapowiedział Lewandowski.
Saleta po walce z Najmanem