Ile razy wolno dziękować podczas igrzysk? Amerykanom aż siedem razy, Polakom tylko raz

Amerykanom siedem razy. Aż siedem razy - jak podkreślają zazdroszczący im Brytyjczycy. Mo Farah i inne gwiazdy walczą ze swoim komitetem olimpijskim, bo chcą w mediach społecznościowych mocniej podkreślać, ile zawdzięczają swoim prywatnym sponsorom. U nas spokój. - W Polsce dopuszczona będzie możliwość publikacji jednej wiadomości o charakterze podziękowań dla indywidualnego sponsora - mówi nam Anna Majer-Krukowska, dyrektor Działu Prawnego Polskiego Komitetu Olimpijskiego. - To i tak duża poprawa naszej sytuacji - komentuje Maja Włoszczowska.

Na siedem miesięcy przed igrzyskami w Tokio niektórzy sportowcy zdają się więcej energii wkładać w walkę ze swoimi komitetami olimpijskimi niż w treningi. Ale gra ma bardzo wysoką stawkę.

Książka o tym, czego nie wolno

Walka toczy się wokół Reguły 40. To książka przepisów wydana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Podręcznik opisuje czego nie wolno robić olimpijczykom i ich sponsorom. Ograniczeń jest mnóstwo. I obowiązują nie tylko podczas igrzysk, ale też przez jakiś czas przed ich rozpoczęciem i jakiś czas po ich zakończeniu.

W określonym czasie olimpijczyk nie może w żaden sposób reklamować firm, z którymi współpracuje. A sponsorzy nie mogą korzystać z wizerunku zawodników, których wspierają. MKOl przygotowuje nawet długie listy zakazanych słów. Jeśli sponsor chce się pochwalić, że ma swojego człowieka na igrzyskach, to musi mocno się nagimnastykować. Nie wolno mu użyć nie tylko nazwy zawodów, roku i nazwy miasta ich rozgrywania oraz wszelkich fraz kojarzących się z hasłami "igrzyska" czy "olimpizm". Zabronione są też słowa w odczuciu MKOl-u kojarzące się z igrzyskami. W trakcie rywalizacji sportowców w Rio de Janeiro w 2016 roku zakazane były m.in. słowa: lato, występ, rozgrywki, wyzwanie, wysiłek, medal, złoty, srebrny, brązowy, sponsor.

Reguła 40 jest potrzebna

Po co te wszystkie zakazy? MKOl tłumaczy, że chroni igrzyska przed komercjalizacją, że nie zgadza się, by zostały zalane falą reklam przeróżnych firm z całego świata. Prawda jest taka, że komitet musi chronić swoich sponsorów. Coca-Cola, Nike, McDonald's, Visa i kilku innych gigantów łącznie płacą już grubo ponad miliard dolarów, by reklamować się w trakcie igrzysk. Gdyby MKOl nie zablokował sportowcom możliwości pisania o ich sponsorach, to w coraz więcej znaczących mediach społecznościowych firmy współpracujące z MKOl-em stałyby się niewidoczne. Zwyczajnie ginęłyby w gąszczu sponsorów wymienianych przez tysiące zawodników. A przy tym traciłyby finansowo, bo ich konkurenci promowaliby się mniejszym kosztem. Łatwiej przecież sfinansować kontrakt z jedną gwiazdą, która zdobędzie medale, niż przez lata inwestować w cały ruch olimpijski.

- Dokładnie tak by było - mówi w rozmowie ze Sport.pl Maja Włoszczowska. - Reguła 40 z takich samych przyczyn jest też ważna dla narodowych komitetów olimpijskich. Bez niej te komitety miałyby problem z pozyskaniem sponsorów tak samo, jak kłopoty miałby MKOl. A to, że MKOl i PKOl są finansowane z pieniędzy prywatnych uważam za bardzo dobre rozwiązanie, bo dzięki temu są całkowicie niezależne politycznie - dodaje dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim.

Raz a dobrze. Czyli wszędzie

Srebrna medalistka igrzysk Pekin 2008 i Rio 2016 na Regułę 40 patrzy z dwóch stron: jako zawodniczka przygotowująca się do igrzysk Tokio 2020 i jako przedstawicielka Komisji Zawodniczej PKOl-u oraz kandydatka do Komisji Zawodniczej MKOl-u (wybory odbędą się w trakcie japońskich igrzysk).

- Ze strony zawodników powiedzieć mogę tyle, że cieszy nas, że MKOl trochę poluźnił Regułę 40. Do tej pory nic nie można było, więc nawet jeśli dostaniemy możliwość podziękowania raz, to i tak uważam, że jest to zdecydowanie krok naprzód i duża poprawa naszej sytuacji - mówi.

PKOl potwierdza, że polscy olimpijczycy w trakcie igrzysk będą mogli po razie podziękować swoim sponsorom. Jak to będzie wyglądało w szczegółach? - PKOl będzie stosował zasady analogiczne do zasad ustalonych przez MKOl. W Polsce również dopuszczona będzie możliwość publikacji jednej wiadomości o charakterze podziękowań dla indywidualnego sponsora, przy czym jeśli uczestnik igrzysk ma konto na kilku platformach, może podziękowania, o analogicznej treści, umieścić na każdej z nich - tłumaczy nam adwokat Anna Majer-Krukowska, dyrektor Działu Prawnego PKOl-u.

Deskorolka - nowa dyscyplina na igrzyskach olimpijskich [WIDEO]

Zobacz wideo

Dlaczego Amerykanom wolno więcej?

- Oczywiście wszyscy chcielibyśmy więcej. Wiele firm jest skłonnych inwestować w sportowców, ale każdy by chciał tę inwestycję odebrać najchętniej podczas igrzysk - mówi Włoszczowska.

I właśnie z takimi argumentami do Brytyjskiego Komitetu Olimpijskiego zwróciła się grupa gwiazd tamtejszego sportu. Mo Farah, Laura Muir, Dina Asher-Smith i Adam Gemili to multimedaliści wielkich imprez i kandydaci do olimpijskiego podium w Tokio. Niedawno stanęli na czele około 50-osobowej grupy sportowców, która walczy o to, by swoim osobistym sponsorom podczas igrzysk podziękować nie raz, ale najlepiej siedem razy. Taka liczba podziękowań pojawiała się też w negocjacjach niemieckich sportowców z tamtejszym komitetem olimpijskim. Ale były panczenista Moritz Geisreiter szybciej od brytyjskich gwiazd zrozumiał, że żaden inny komitet nie może sobie pozwolić na takie ustępstwa wobec sportowców, na jakie zdecydował się komitet amerykański.

W USA sport jest zorganizowany na zasadach, które nie obowiązują nigdzie indziej. Tam zawodnicy bazują niemal wyłącznie na osobistych sponsorach, wsparcia od państwa nie dostają wcale albo dostają w bardzo niewielkim zakresie.

- MKOl przesłał do komitetów narodowych swoje wytyczne, z których wynika możliwość jednorazowego opublikowania podziękowań. Zasady te komitety narodowe mogą w pewnym stopniu modyfikować. Co do decyzji Amerykańskiego Komitetu, to w USA system zarządzania sportem jest zupełnie inny i prawdopodobnie dlatego, że finansowanie sportowców w dużej mierze opiera się na indywidualnych sponsorach, komitet Amerykański zdecydował się na takie rozwiązanie - tłumaczy Majer-Krukowska.

- W Stanach Zjednoczonych zawsze było tak, że sportowiec bazował niemal wyłącznie na pieniądzach od swoich sponsorów. Widzę, że to się trochę zmienia. Kiedyś w MTB wszystkie zawodniczki amerykańskie funkcjowały bez wsparcia z federacji kolarskiej czy z komitetu olimpijskiego, a teraz to wsparcie mają, bo żeby zbierać punkty w kwalifikacjach olimpijskich, jeździły na wyścigi, korzystając z pieniędzy ministerialnych. Ale z całą pewnością Ameryka jest tym krajem, który najbardziej bazuje na indywidualnych przygotowaniach - mówi Włoszczowska. - Natomiast Team GB to przykład z zupełnie drugiej strony. Zawodnicy mają tam za sobą sztaby fachowców, mają centralne szkolenie w wielu dyscyplinach i dostają naprawdę bardzo duże wsparcie. Oni bardzo często na największe imprezy nagle wyskakują z jakimś nowym sprzętem. Tak się dzieje np. na torze kolarskim. Bardzo dużo miejsc na podium Brytyjczycy wywalczyli dzięki temu, że mieli sztaby naukowców opracowujących różne zaawansowane technologicznie rozwiązania. Na torze liczą się setne sekundy i tutaj skarpetka, kombinezon, koło, dosłownie wszystko ma wielkie znaczenie. Jeśli ma się grupę ludzi, która codziennie nad tym pracuje, to jest się z przodu. Team GB musi mieć na to wszystko pieniądze, więc musi mieć sponsorów i musi dbać o ich interes - przekonuje Włoszczowska.

PKOl dba o swoich

PKOl o interes swoich partnerów też dba. Przy okazji igrzysk w Rio - odbywały się od 5 do 21 sierpnia - olimpijska cisza zarządzona przez MKOl trwała od 27 lipca do 24 sierpnia. PKOl uznał wówczas, że naszych olimpijczyków i ich sponsorów Reguła 40 będzie obowiązywała dłużej, od dnia ogłoszenia kadry na Rio, a więc od 14 lipca, aż do Gali Olimpijskiej podsumowującej igrzyska, czyli do 18 września.

Wszystkie dane dotyczące Reguły 40 PKOl ma podać na swojej stronie internetowej na początku 2020 roku. Ale komitet już informuje nas, że nie będzie przedłużał ciszy olimpijskiej. - Już podczas igrzysk w Pyeongchangu [zimowe igrzyska z 2018 roku] cisza u nas obowiązywała w terminie ustalonym przez MKOl i tak samo będzie podczas igrzysk w Tokio - mówi Majer-Krukowska.

- Trzeba podkreślić, że jak ktoś osiągnie sukces na igrzyskach, to jego sponsorzy z poślizgiem, ale i tak będą to mogli wykorzystywać. Wymaga to trochę większego zaangażowania ze strony sponsorów i odpowiedniego zaplanowania działań marketingowych, ale da się to zrobić - przekonuje Włoszczowska. - Jako przykład podaję swoją współpracę z Krossem. Zrobiliśmy film "Road 2 Rio", który był promowany dopiero w październiku, po Gali Olimpijskiej. Ale z igrzysk skorzystać mogliśmy i przez cały, okrągły rok temat był wykorzystywany - dodaje.

Nasza mistrzyni już zaznaczała, że w całym zamieszaniu wokół Reguły 40 trzeba docenić ruch wykonany przez MKOl w kierunku sportowców. Na to samo zwraca uwagę Majer-Krukowska. - Warto podkreślić, że podczas wcześniejszych edycji igrzysk tego typu komunikaty nie były dozwolone, a z każdą edycją igrzysk zasady dotyczące wykorzystywania wizerunku członków reprezentacji olimpijskiej ewaluują i stają się bardziej korzystne dla uczestników - podsumowuje dyrektor Działu Prawnego Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.