Londyn 2012. Siatkówka plażowa, czyli piknik olimpijski przy Downing Street 10

Człowiek po prostu dostaje oczopląsu od tego piknikowego seksu na piasku, więc siatkówka plażowa idzie w dobrym kierunku. Ale moim zdaniem z większym biustem pójdzie szybciej

Tak sobie wykombinowaliście, wąsaci działacze? Bikini, plaża, dziewczyny i zabawa? OK, wczujmy się w wymarzonego kibica wg Międzynarodowej Federacji Siatkówki.

Zanim pojechałem na plażę, przejrzałem kandydatki w necie, chyba tak to się robi.

Jest wybór, par aż 24. Ale dlaczego podają wyłącznie wzrost i wagę? Czy naprawdę w tym sporcie chodzi o te wymiary?

Dużo czasu na casting nie było, trzeba jechać. Obejrzy się na miejscu. Wolałbym na mecz Czeszek, ale grają wieczorem - w cieplejszych strojach. Wybrałem Rosjankę Wasinę. 187 cm, więc pewnie długie nogi.

Autobusem i piechotą minąłem budynki, z których Anglia zarządzała imperium, minąłem okna Churchilla, obok Whitehall, Admiralicja. Minąłem Downing Street z Davidem Cameronem w środku, dobrze, że nie z Hugh Grantem, bo ten pewnie by wyskoczył ze mną na skaczące panienki.

I wpadłem prosto na copacabanę, macarenę, maracanę i marihuanę.

Przyznam, nigdy wcześniej nie widziałem Anglików robiących gdziekolwiek na jakimkolwiek stadionie meksykańską falę. Zwykle wstają,

rozebrani do pasa

(wtedy widać tatuaże), i robią takie dziwne ruchy rękami w górę i w dół naprzemiennie, wypinają brzuchy i bardzo ryczą wszyscy razem, ale dopiero po kilku dużych piwach. A tutaj fala. Nawet żołnierze falują, berety spadają im na oczy i zdaje się, że właśnie na Horse Guard Parade najchętniej przychodzą - chyba się zmieniają na trybunach, bo więcej ich chyba wokół plaży nad Tamizą niż w Afganistanie. W prasie angielskiej lamenty, że tu i ówdzie są puste miejsca i wojsko musi je sobą zalepiać, ale akurat na plażówce zastępować nikogo nie trzeba. Oj, nie tu. Tu Tom Jones śpiewa "Pussy Cat", Barry White mruczy miłosne kawałki, na telebimie prężą się Spice Girls, pojawia się Fat Boy Slim. No i dziewczyny przebijają przez siatkę.

Przerwa. Wyskakuje z boku ansamble tancerek i tancerzy salsy i jakiegoś bongo-bongo w szortach i bikini, z kwiatami we włosach (panie).

Ups, dzwoni żona.

- Kochanie, relacjonuję siatkówkę plażową teraz.

- Aha, oglądasz sobie laski.

- Nie, służbowo tutaj jestem - powiedziałem, ale właśnie Wasina pięknie wpadła w piach, nurkując za piłką, więc zgubiłem wątek. Anastasija Wasina, Tasia, 24 lata. Nie miała szansy piłki złapać, ale jakie to było cudowne. Leżała i leżała, aż ziarenka piasku przykleiły się do jej spoconego, opalonego brzucha bardziej malowniczo niż do Pameli w "Słonecznym patrolu". Trybuny zakrzyknęły z zachwytu, ja prawie też, ale przecież jestem w pracy. Gazeta mnie wysłała.

Tasia otrzepała się z piasku.

Właściwie dlaczego co chwilę gra meksykańska trąbka? Czy to ma związek z siatkówką? Jeden angielski dziennikarz stwierdził, że to nie meksykańska, tylko hiszpańska trąbka, i że ten piach przypomina mu korridę - widocznie innym też - a stadion jest jak plaza de toros, tylko krwi tu nie ma na piasku, a jeśli nawet gdzieś się pojawi, to gdy złamie się którejś paznokieć.

Dlaczego właściwie nikt nie wpadł na to, aby w basenie olimpijskim dziewczyny pływały w bikini obowiązkowo? Trzeba powiedzieć Pawłowi Słomińskiemu, on chce zrobić karierę w związku pływackim, może pchnie sprawę do przodu. 20 lat prawie piszę o sporcie, kilkanaście o pływaniu i teraz przyszło mi do głowy, że może to były lata stracone z powodu tego niedopatrzenia.

Albo może...

Albo to ten piknik nie pasuje do igrzysk olimpijskich!

Powiedzmy sobie szczerze, tutaj nie chodzi o sport, tylko o seks, chyba że jestem starym satyrem dewiantem. Kiedy ludzie się dowiedzieli o zmianie przepisów, że można zakładać szorty po kolana i koszulki z długim rękawem, chcieli oddawać bilety, zapanowała ucieszna panika. Czytałem takie wpisy na forum, naprawdę. A wcześniej się o wejściówki zabijali. Tylko stadion olimpijski w dniu finału 100 m miał większe obłożenie. Niewiele większe.

Tasia robi znów nura w piach. Ech, w sumie nic dziwnego, że plażówki

nie zyskały aprobaty ajatollahów.

Skupiam się na sporcie. Skupiam się na sporcie. Słońce błyska w ich raybanach.

Skupiam się na sporcie. No tak, ale sportu tu tyle, co w "Na dobre i na złe" albo w "Nad rozlewiskiem". Pomysł jest boleśnie komercyjny u źródeł, skierowany prosto w rzesze samców na plażach świata śledzących z leżaka laski przy swojej porannej margericie czy siedzących przed telewizorami z browarem w ręku. Następnym etapem pewnie będzie powiększanie biustów. O ile pamiętam byłego szefa siatkówki Rubena Acostę i jego prawą rękę Jeana Pierre'a Seppeya, którzy wprowadzili do siatkówki komercję w ciemnej postaci, w głowie mieli głównie ten widok i widok zer na koncie, bo pobierali słoną prowizję od kontraktów federacji z telewizjami. Chateau les Tourelles w Lozannie, w którym odwiedziłem Seppeya w jego gabinecie z widokiem na jezioro Leman, trochę kosztuje w utrzymaniu.

Sportowo - piknik nad Zegrzem, zabawa na Bielanach. Dziewczyny przebijają przez siatkę, aby trafić w wolne pole, które ewidentnie jest dla nich za duże. Cała sztuka, aby przyjąć, wystawić i zbić, atak zwykle kończy się punktem, bo raczej nikt nie zablokuje ataku. Tak właśnie powiedziała Tasia, gdy z koleżanką przegrały z Greczynkami - że im to wszystko dziś, no, nie wychodziło. Taktyka złożona jak u nas w Zalesiu Górnym, gdy gramy z sąsiadami na działce.

No ale my jesteśmy facetami, nie gramy w bikini i nie mamy ambicji startu w Rio. Bo nikt by nas tam nie oglądał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.