Kornelia Marek przyznała, że brała zastrzyki domięśniowe i dożylne - powiedział Nurowski, który rozmawiał z biegaczką. Ta jednak zaznaczyła, że wierzyła, że substancje, które przyjmowała nie były na liście zakazanych.
Nurowski jest przekonany, że zawodniczka sama dopingu nie wzięła, musiał jej ktoś go podać. - Ja cały czas liczę, że PZN w ramach swojego wewnętrznego dochodzenia odpowie, czy to Kornelia brała sama te środki, czy ktoś ją do tego namawiał, doradzał, aplikował - mówił prezes PKOl.
Nurowski stanowczo zapowiedział, że taka osoba będzie także dożywotnio zdyskwalifikowana. - Dla takiego człowieka, czy to będzie lekarz, trener, masażysta, ktokolwiek, nie będzie miejsca w polskim sporcie - dodał.
Skreślenie z kadry, cofnięte stypendium - doping Kornelii Marek ?