Vancouver 2010. Brąz lepszy niż srebro - wykryli naukowcy

Amerykańscy naukowcy przeanalizowali emocje medalistów igrzysk tuż po zawodach, ich zachowanie podczas dekoracji na podium oraz wywiady udzielane tuż po zejściu z niego - z badań wynika, że większą radość przeżywają ci, którzy wywalczyli brąz niż ci, którzy zdobyli srebro.

- Kiedy zajmujesz drugie miejsce, naturalną rzeczą jest to, że patrzysz dalej, przed siebie - tłumaczy Thomas Gilovich, psycholog z Uniwersytetu Cornella. - Myślisz: "Mam srebro i to już coś, ale czego nie mam? Złota".

- Z brązowym medalem bardziej naturalnym zachowaniem jest patrzenie w dół, za siebie. "Mam brąz, to już coś. Jestem na podium, a nie poza nim - mówi Gilovich.

Naukowcy podają przykłady - rosyjski łyżwiarz figurowy Jewgienij Pluszczenko twierdził po zawodach, że to jemu należało się złoto, a nie Evanowi Lysackowi, który nie wykonał poczwórnego skoku. Radował się umiarkowanie, raczej narzekał na system oceniania. Trzeci na podium Japończyk Daisuke Takahasi był wniebowzięty. - Co za emocje, aż się popłakałem - mówił.

Inny przykład - po zawodach kobiet w jeździe po muldach typowana do pierwszego złota dla Kanady Jennifer Heil nie potrafiła ukryć rozczarowania po tym, jak w ostatnim przejeździe wyprzedziła ją Amerykanka Hannah Kearney. Trzecia w klasyfikacji Shannon Bahrke z USA była uśmiechnięta, zadowolona, kipiała energią.

Są oczywiście przypadki odwrotne - np. wielka radość Julii Mancuso, srebrnej medalistki w zjeździe i superkombinacji. - Odnotowaliśmy rzecz jasna przypadki, w których srebrni medaliści byli zachwyceni swoim wynikiem, a brązowi byli zdołowani - przyznaje Gilovich. - Z naszych danych wynika jednak, że tendencja jest odwrotna - to brązowi medaliści są zwykle bardziej szczęśliwi - dodaje Amerykanin.

Zespół Gilovicha w trakcie badań brał pod uwagę to, z jakimi aspiracjami startował udział w swojej konkurencji dany sportowiec. To ważne, co najlepiej widać na przykładzie Adama Małysza i jego czterech medali - srebrnego i brązowego z Salt Lake City z 2002 roku i dwóch srebrnych z Vancouver. - Te z Vancouver smakują jednak minimalnie lepiej. Tam [w Salt Lake City] byłem głównym faworytem i nie udało się wygrać, a teraz zdobyłem medale jako ktoś, na kogo mało kto liczył. To smakuje lepiej - mówił Małysz po drugim srebrze w Vancouver.

Pięć powodów, dla których Justyna Kowalczyk nie zdobyła złota

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.