Vancouver 2010. Szybko, szybciej, Fischbacher

Fenomenalne przejazdy Austriaczki Andrei Fischbacher i Słowenki Tiny Maze sprzątnęły sprzed nosa Lindsey Vonn drugi złoty medal igrzysk. - Po prostu mnie rozwaliły, ale i tak się cieszę - stwierdziła Amerykanka, która ostatecznie zdobyła brąz.

Głosuj na bohatera dnia igrzysk na Z czuba.pl ?

Złoto Fischbacher, która jest kuzynką Hermanna Maiera, spadł Austriakom jak manna z nieba. Media, wściekłe po fatalnym występie męskiej kadry w supergigancie i zjeździe (nikt nie stanął na podium), zaczynały już powoli zwalnianie trenerów i szefów związku. Po 14 na 30 krążków, które Austriacy wywalczyli cztery lata temu w Turynie, oczekiwania były znów ogromne, a mało kto brał pod uwagę, że Michaela Dorfmeister, Hermann Maier i Renate Goetschl, zakończyli już kariery. Austriacy na igrzyskach zawsze chcą mieć "Wunderwaffe".

Dlatego widok błogo szczęśliwych austriackich twarzy był wczoraj w Whistler dominujący. Przynajmniej u podnóża Blackcomb Mountain.

24-letnia Fischbacher to nie jest jakaś nowa twarz na alpejskich stokach, wygrywała już w PŚ, a na zeszłorocznych MŚ w Val d'Isere zdobyła w supergigancie brązowy medal. Zaskoczył styl zwycięstwa, bo Austriaczka na niezwykle wymagającej trasie wyprzedziła Vonn aż o 0,74 sekundy. Amerykańska królowa prędkości nie zwykła przegrywać w aż tak pokaźnych rozmiarach. A przegrała wczoraj podwójnie, bo oprócz Fischbacher szybsza była od niej też Słowenka Tina Maze, która uchodziła dotąd raczej za specjalistkę od technicznych gigantów. - Po prostu tak przeraziłam się kilka dni wcześniej na trasie zjazdu, że ten supergigant wydał mi się łatwizną - uśmiechała się Maze.

Słoweńscy dziennikarze na ceremonii wręczania medali płakali, bo jak mówili, Tina to super dziewczyna. Moment był zresztą historyczny, bo po pięciu zimowych brązowych medalach, Maze zdobyła dla swojego kraju pierwsze srebro. I pierwszy alpejski medal od 1994 r., gdy w Lillehammer trzecia w slalomie była Katja Koren.

- Rywalki mnie zniszczyły, bo nie popełniły błędów, a ja po przejechaniu górnej, bardzo trudnej części, zupełnie niepotrzebnie zwolniłam. Zapomniałam, że agresywnie trzeba jechać do końca. Na tak szybkiej trasie, musiało się to tak skończyć. Cieszę się, że w ogóle przetrwałam na podium - powiedziała na mecie Vonn.

Amerykanie uśmiechali się i rozpowiadali na prawo i lewo, że mają już siedem medali, co jest ich rekordem wszech czasów, ale doskonale wiadomo, że w przypadku Vonn, liczyli na więcej. Z trzech konkurencji, w których była murowaną faworytką, wyszła z jednym złotem i brązem. W superkombinacji prowadziła po zjeździe, ale nie dojechała do mety slalomu. Teraz tak łatwo o złote medale już nie będzie, bo w slalomie i gigancie Vonn napotka potężny opór ze strony Austriaczek.

Do mety nie dojechało aż 15 z 53 startujących. Najgroźniej wyglądał upadek Emily Brydon, ale Kanadyjce nic poważnego na szczęście się nie stało. Wśród tych, którym udało się nie przewrócić była polska jedynaczka - Agnieszka Gąsienica-Daniel, która zajęła 23. miejsce.

LICZBY AUSTRIAKÓW

102 - złote medale zdobyli w sumie na igrzyskach, Szwajcarzy - 53

16 - lat temu po raz ostatnie zabrakło Austriaka na podium w męskim zjeździe

Igrzyska w Vancouver na portalu Sport.pl

Codzienne relacje Z Czuba i na żywo, relacje prosto z Kanady specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A rano o godz. 9 w TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola. Zapraszamy do śledzenia igrzysk w Sport.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.