Justyna czyli faworytka

Wszystko idzie zgodnie z planem - mówi z nutką radości w głosie trener Aleksander Wierietielny po trzecim miejscu Justyny Kowalczyk w prologu Tour de Ski w Oberhofie. Wygrała Słowenka Petra Majdić

Najlepsza biegaczka świata zaczęła najbardziej prestiżową - po igrzyskach i mistrzostwach świata - imprezę w swojej dyscyplinie identycznie jak przed rokiem. Tyle, że wówczas trzecią lokatę w prologu podzieliła z Petrą Majdić. W piątek Słowenka była na mecie pierwsza. - Do półmetka, kiedy było pod górę Justysia miała najlepszy czas. Później, jak sama przyznała, na płaskim trochę osłabła i nie dała rady. Ale i tak jesteśmy zadowoleni z początku Tour de Ski - mówi trener Wierietielny.

Na mecie Kowalczyk wyprzedziły Majdić i Rosjanka Korostieliewa. - Po sprintach w Pradze, kiedy do końca zostaną biegi długie we Włoszech, specjalistki od krótkich dystansów wycofają się z Touru - mówi Wierietielny.

Wśród będzie m.in. Korostieliewa. - Ale spokojnie, i tak będzie komu i z kim powalczyć. Saarinen, Kuitunen, Follis, Majdić to są faworytki imprezy. Justyna też, ale my nie lubimy za wiele obiecywać, ani się przechwalać. Jesteśmy mocni, ale latem rywalki nie spały i nie leżały do góry brzuchami tylko także ciężko pracowały. Właśnie ze względu na szacunek dla ich wysiłku, ani ja ani Justysia niczego nie obiecujemy przed startem. Jednak to, że jest jedną z faworytek TdS spokojnie mogę powiedzieć. Nie będzie się na siłę wzbraniała przed wygraniem tej imprezy. Jak tylko będzie okazja, spróbujemy ją wykorzystać. Na starcie zawsze staje, żeby walczyć.

Na start w Oberhofie Kowalczyk przyszła i wyspana i wypoczęta. Trener Wierietielny poszedł spać przed 22. Jak mówi, usnął błyskawicznie - śpi twardo bez zatyczek do uszu. Nie przeszkadzały mu sylwestrowe hałasy z hotelowej restauracji, Kowalczyk posiedziała w niej ze swoimi serwismenami. Doczekała jednak tylko estońskiego nowego roku [23 w Polsce i Niemczech - rb] - serwismeni Are Mets i Peep Koidu są z tego kraju - i wróciła do pokoju.

Niespełna trzykilometrowy sprint wielkiej historii nie miał, sprawa rozstrzygnęła się między Majdić, Kowalczyk a Korostieliewą. Dalej tak łatwo już nie będzie - do mety TdS zostało dziewięć dni i siedem biegów, do przejechania kilkadziesiąt kilometrów, ale i nagroda zacna - kilkaset punktów PŚ i kilkaset tysięcy franków szwajcarskich dla zwycięzcy.

W sobotę kobiety rywalizują na 10 km techniką klasyczną. Jako pierwsza na trasę ruszy Majdić, Kowalczyk wystartuje jako trzecia - 16,3 sek za Słowenką. - W tym sezonie Justyna jest dobra w "klasyku" - mówi Wierietielny. - Spora w tym zasługa serwismenów, bo odpowiednio przygotowują narty. A jak one dobrze jadą, to i Justyna dokłada coś od siebie. Ma z czego krzesać iskry. Pogoda jest jednak nieprzewidywalna, dlatego chłopaki będą szykować narty od piątej rano. Jak im się uda, to Justyna będzie walczyć ile się da.

Początek Tour de Ski trener ocenił jako "normalny". Wszystko idzie zgodnie z planem nakreślonym zaraz po igrzyskach w Turynie, którego zwieńczeniem będzie lutowa olimpiada w Vancouver. - Starty to teraz najlepszy sposób przygotowań Justyny - mówi Wierietielny. - Mniej siły, energii i nawet nerwów traci w biegach Pucharu Świata podczas kilkugodzinnych, samotnych, treningów. Tego ma w nadmiarze. Teraz chce się ścigać.

TdS jest rozgrywane po raz czwarty w historii. W 2007 roku Polka była jedenasta, w 2008 - siódma, w ubiegłorocznej edycji - czwarta. Biorąc pod uwagę, że w tegorocznym nie startuje m.in. liderka PŚ Norweżka Marit Bjoergen (Kowalczyk traci do niej siedem punków i tyle samo ma przewagi nad Majdić) to Polka jest faworytką imprezy. Tak zresztą wykazała ankieta na oficjalnej stronie Touru, na której na Kowalczyk stawia 55 procent z prawie 1300 głosujących internautów.

Kowalczyk trzecia w pierwszych zawodach Tour de Ski ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA