Igrzyska olimpijskie Rio 2016. Piłka ręczna. Polska -Niemcy 25:31 w meczu o trzecie miejsce

Niemcy wzięli rozpęd i przejechali po medal jak ruchoma ściana, niewiele sobie robiąc z zatrzymujących ich Polaków. Mecz o brąz dobrze się zaczął, ale skończył wysoką porażką

Zostawią ładne wspomnienia, nawet jeśli gra czasem zgrzytała, a runda grupową trzeba było przecierpieć. Ale potem, wtedy gdy się to najbardziej liczyło, bywały takie chwile, gdy przeskakiwali w Rio samych siebie: w ćwierćfinale z Chorwacją i przez długie minuty półfinału z Danią. W meczu o brąz już nie przeskoczyli. Determinacja była, ale zabrakło paliwa, pomysłów w ataku, fruwającego Piotra Wyszomirskiego z ćwierćfinału i półfinału, skuteczności Karola Bieleckiego z najlepszych momentów turnieju. Dobrych ataków ze skrzydeł, ale akurat one były podczas całego turnieju wyjątkiem.

Niemcy, młodzi giganci

Krótko mówiąc, wiele zabrakło. Niemcy, mistrzowie Euro 2016 w Polsce, młoda i głodna wygrywania drużyna, która wciągnęła Polskę do ćwierćfinału, gdy los awansu nie zależał już od niej, byli po prostu lepsi. W rundzie grupowej o trzy bramki. W meczu o brąz o sześć. Medal z 1976 roku, brąz zdobyty w meczu z RFN, pozostanie na kolejne cztery lata jedynym dla polskich piłkarzy ręcznych.

Wiele było przed meczem rozważań o oczyszczeniu głów po półfinale z Danią, o tym jak szybko da się przestać rozpamiętywać taki mecz. Ale to nie mogło być kluczowe w tym starciu, bo akurat początek meczu się Polakom udał. To był taki czas, gdy obie strony jeszcze się dostrajały, hala się zapełniała, atmosfery walki o medale było niewiele. Obie drużyny grały chaotycznie w ataku. Słupki, poprzeczki, boczne siatki, faule w ofensywie, straty piłki. Polacy w takiej nerwowej wymianie ciosów byli lepsi, prowadzili w pewnym momencie już 8:5. - Polacy są bardzo doświadczeni, wykorzystywali na początku nasze błędy, co wystawia piękne referencje ich trenerowi - mówił o Tałancie Dujszebajewie trener Niemców Dagur Sigurdsson. Problem zaczął się, gdy Niemcy znaleźli odpowiedni rytm i zaczęli się rozpędzać. Ta drużyna budzi respekt nawet przy hymnie, gdy staje na boisku szereg objętych ramionami gigantów, niemal równych sobie wzrostem. Jeśli chodzi o warunki fizyczne, ich przewaga nad Polakami była ogromna. A do tego to są piłkarze, którzy bardzo lubią pokazać rywalowi, które mięśnie mają najmocniejsze, i do każdego doskakują bez respektu. Zwłaszcza Paul Drux i Patrick Wiencek, którzy rozpędzeni są niemal nie do zatrzymania.

Waleczni, ale nieskuteczni

Niemcy byli do meczu o brąz najczęściej karaną drużyną turnieju. Drużyną bardzo zdyscyplinowaną w obronie. Gdy znaleźli sposób na Polaków, już nie odpuścili. Od wspomnianego 8:5 zaczął się ich bieg po brąz, a popsuła skuteczność polskich ataków. Rzucili pięć bramek z rzędu, potem nieco zwolnili tempo, i znów przyspieszyli. Po polskiej stronie to przypominało zapaść z początku dogrywki z Danią. Do tego doszło mnóstwo strat, jedna za drugą. Szybkie, proste akcje, jak ta zakończona golem Adama Wiśniewskiego na 12:15, były rarytasem. Przygotowanie każdego rzutu kosztowało Polaków mnóstwo sił i czasu. Niemcy byli świetni w przechwytach i pilnowali bezpiecznej przewagi. Ich akcje były przygotowane, moc imponująca. Piotr Wyszomirski odbijał piłki tylko od czasu do czasu, w pierwszej połowie pięć razy na 22 próby. Niemcy prowadzili do przerwy czterema golami.

Jurecki: Rzucaliśmy w biegu, a oni pilnowali

Druga połowa niczego nie zmieniła. Poza tym, że coraz bardziej było widać, kto dłużej odpoczywał przed tym starciem. Przewaga Niemców raz rosła, raz malała, ale Polakom od pewnego momentu już nie udało się jej zmniejszyć do mniej niż czterech bramek. - Oni sobie wypracowali przewagę, potem jej pilnowali w drugiej połowie, mądrze się broniąc. A my rzucaliśmy w biegu - mówił po meczu Bartosz Jurecki. Jedyny który zatrzymał się do rozmowy, pozostali nie byli w stanie. Wracali do szatni załamani, jak po półfinale. - Gdyby ktoś mi powiedział, kiedy obejmowałem kilka miesięcy temu kadrę, że zagramy w półfinale igrzysk, brałbym to w ciemno. Dla mnie moi piłkarze są bohaterami. Nie oceniajcie ich tak skrajnie. Sukcesy miały tutaj 38 milionówi ojców, porażka była niczyja. Mojemu następcy życzę by był tak samo dumny z chłopaków - mówił Dujszebajew. Jego kontrakt wygasa z końcem listopada 2016. Trener nie chciał rozmawiać o ewentualnym przedłużeniu. - Decyzję podejmie prezes - mówił. Prezes Andrzej Kraśnicki, szef i związku piłki ręcznej, i Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Ostatnia szansa

Dujszebajew miał rację: prowadził tutaj grupę, której się należy uznanie. Źle zaczęła turniej, ale potem nie raz przekraczała swoje ograniczenia, odmieniła ćwierćfinałem z Chorwacją polskie nastroje na igrzyskach, zapewniła pierwszy półfinał drużynowego turnieju od 1992 roku, emocje do ostatniej olimpijskiej niedzieli. A żegnała Arenę do Futuro z płaczem. Nawet w spazmach, jak Piotr Wyszomirski. Piłka ręczna to jeden z tych sportów na igrzyskach, w których brąz jest piękny, bo zdobywa się go zwycięstwem (a srebro dostaje się po porażce). Niemcy schodzili z boiska w euforii. Dla najważniejszych polskich piłkarzy ręcznych tego pokolenia to była zapewne ostatnia szansa, by takiej euforii posmakować.

Najpiękniejsze kobiety igrzysk olimpijskich w Rio. Będziemy tęsknić! Nie tylko za Polkami [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.