Małachowski prowadził do ostatniego rzutu ostatniego rywala. Kiedy Christoph Harting osiągnął 68,37 m Polak odpowiedział wynikiem 65,38. Wcześniej miał trzy najlepsze rzuty konkursu - 67,55, 67,32 i 67,06.
Zwycięstwa Polaka pewni byli nie tylko kibice. - Oglądaliśmy finał z trybun, ale po trzech kolejkach wyszliśmy. Mamy start w poniedziałek, przed nami dużo przygotowań, musimy o wszystko dbać, trzeba było zrobić trening - opowiada Kaliszewski, trener murowanej faworytki konkursu rzutu młotem. - O Piotra byliśmy spokojni, a później w autobusie się dowiedzieliśmy, że Harting go przerzucił. To był dla nas szok, ale srebro też jest dobre, to sukces - dodaje Kaliszewski.
- Na pewno Piotr był faworytem, ale Harting zrobił "życiówkę", wygrał w ostatniej chwili i teraz kibice spoza Polski powiedzą, że to dowód piękna sportu, jego nieprzewidywalności. Nam bardzo żal, że Piotr nie zdobył złota, to by było zwieńczenie jego kariery. Ale też nie ma co płakać, srebro nie jest złe. Małachowski stanął na wysokości zadania. Na pewno mu pogratulujemy - kończy Kaliszewski.