Rio 2016. 52 godziny Agnieszki Radwańskiej

Po koszmarnie długim locie, u bramy wioski olimpijskiej Agnieszkę Radwańską przywitał w czwartek alarm bombowy - powiedział jej trener Tomasz Wiktorowski. W sobotę lub niedzielę Polka zagra pierwszy mecz w Rio - z Chinką Zheng Saisai.

Agnieszka Radwańska i kilka koleżanek z turnieju w Montrealu kilkadziesiąt godzin podróżowały do Rio. "Leciał ktoś kiedyś z Nowego Jorku do Rio przez Lizbonę? Drugi dzień w podróży i końca nie widać" - pisała na Facebooku Radwańska.

- Agnieszki podróż naprawdę trwała 52 godziny z czekaniem na lotnisku, ze zmianami lotów, ze wszystkimi możliwymi przygodami. Łącznie z alarmem bombowym przed wjazdem do wioski i w samej wiosce - powiedział trener Wiktorowski podczas oficjalnego powitania polskiej reprezentacji w wiosce olimpijskiej. - Pierwsza odpowiedź linii lotniczych była taka, że możemy polecieć z Nowego Jorku w piątek, czyli w dniu otwarcia igrzysk. Dopiero później, wraz z kolejnymi zamianami i godzinami spędzonymi na telefonie okazało się, że możemy dotrzeć do Rio przez Lizbonę. Bardzo nam pomogła w kwestii przelotu Agnieszka Dziedzic z Polskiego Związku Tenisowego. W pewnym momencie było intensywnie, ale jesteśmy w miarę przyzwyczajeni, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. Wiem, że zdarzały się dłuższe przeloty, więc w sumie nie było aż tak źle - mówi trener.

- Ale wieczorem Agnieszka powinna być już w pełni zaaklimatyzowana. Mamy jeszcze w piątek dzień treningowy, czekamy na plan gier, wiemy z kim zagramy w pierwszym meczu, znamy przeciwniczkę [rozstawiona z nr 4 Radwańska zagra z Chinka Zheng Saisai, 64 WTA]. Zobaczymy kiedy Agnieszka będzie grała - w sobotę, czy w niedzielę. Nie oceniam nigdy losowań, więc i o tym nic nie powiem. Widziałem już dużo potencjalnie dobrych losowań zagranych słabo i na odwrót. O taktyce porozmawiamy z Agnieszką w piątek - dodaje.

Wie, ale nie powie

- Igrzyska są wyjątkowe. Ale Agnieszka w każdym turnieju jest skoncentrowana. Tutaj rangę zdecydowanie podnosi fakt, że to są igrzyska, że gra się dla Polski. To jest zupełnie inne odczucie - choćby po tej ceremonii w wiosce - niż wtedy, kiedy jesteśmy na turniejach WTA. Natomiast jeżeli chodzi o poziom koncentracji, to zawodowy gracz jest zawsze w najwyższym stanie skupienia - mówi.

Wiktorowski zdradził, że zapadła już decyzja w sprawie partnera w mikście dla Radwańskiej, ale wstrzymują się z ogłoszeniem nazwiska do wtorku, do dnia zamknięcia zgłoszeń. Będzie nim któryś z deblistów, bo Jerzy Janowicz ma za niski ranking. Par jest 16 par, 12 z rankingu plus cztery na zaproszenia ITF.

Słabiej z podrzutem

- Zawsze w sezonie zdarzają się przejściowe problemy, i teraz też takie są [Agnieszka przegrała w Montrealu z Anastazją Pawliuczenkową w 1/8 finału - red]. Nie postrzegamy tego jako czegoś poważnego, zauważyliśmy to już wcześniej. Ogólnie mówiąc, jest to dyspozycja serwisowa, ale bardziej chodzi o podrzut. To jest detal, nad którym musimy popracować. Będzie to wymagało trochę czasu. I też dużej koncentracji od Agnieszki. Ale na takie rzeczy przedłużona podróż nie ma żadnego wpływu. Ja teraz nie zastanawiam się nad tym co może jej przeszkadzać w grze, ale bardziej nad tym, jak to wszystko poskładać - kończy Wiktorowski.

Zobacz wideo

Starty Polaków na igrzyskach w Rio. O której trzeba wstać, żeby nie przegapić [TERMINARZ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA