Hokej. Polska awansowała do Dywizji 1A

Polscy hokeiści na mistrzostwach świata Dywizji 1B pokonali Chorwatów 4:1. Tym samym zapewnili sobie zwycięstwo w rozgrywanym na Litwie turnieju i awans do Dywizji 1A, zaplecza hokejowej elity

Przed meczem jasne było, że jeśli podopieczni Igora Zacharkina pokonają Chorwację, zapewnią sobie awans do hokejowej "drugiej ligi". Ale choć ich czwartkowym przeciwnikiem byli debiutujący w Dywizji 1B Chorwaci, mecz nie zapowiadał się na łatwy. Chorwacja, prowadzona przez kanadyjskiego trenera Dona MacLeana okazała się "czarnym koniem" imprezy. Do meczu z nami nie poniosła porażki i jako jedyna, oprócz "biało-czerwonych", liczyła się w walce o awans.

Ale Polacy od pierwszych minut pokazali rywalom, że chcą dyktować warunki na lodzie - oddali cztery strzały na bramkę Mate Tomljenovicia, a rywale nie odpowiedzieli ani razu. Wreszcie w 9. minucie Tomljenović skapitulował. Świetną akcję doskonałego w czwartek na lodzie ataku Aron Chmielewski - Grzegorz Pasiut - Sebastian Kowalówka wykorzystał ten ostatni i strzelił pierwszego gola. Gdyby nie Tomljenović, już po pierwszej tercji bylibyśmy spokojni o awans, bo przewaga w strzałach wynosiła 17-4. Ale druga też toczyła się pod nasze dyktando. Polacy grali w przewadze, ale przez niemal pełne dwie minuty nic z tego nie wynikało. Wreszcie Paweł Dronia świetnym podaniem obsłużył Marcina Kolusza, a kapitan "biało-czerwonych" nie miał kłopotów ze strzeleniem drugiego gola.

Potem powinno być 3:0, ale nasi hokeiści nie wykorzystali kilku świetnych szans na strzelenie gola. Udało się to za to Chorwatom. Po strzale Kanadyjczyka w barwach Chorwacji, Alana Letanga polski bramkarz Przemysław Odrobny odbił krążek, ale przejął go Dominik Kanaet i zmieścił w naszej bramce.

Reszta tercji upłynęła pod znakiem przewagi Polaków, ale Tomljenović nie dał się pokonać. Za to w trzeciej odsłonie natarli Chorwaci. To właśnie wtedy Odrobny zapracował na statuetkę najlepszego gracza w polskiej drużynie. Chorwaci atakowali, ale świetną akcją znów popisali się Chmielewski z Kowalówką. Ten pierwszy najpierw zamarkował strzał, po czym odegrał do jadącego lewym skrzydłem kolegi. Kowalówka objechał bramkę Tomljenovicia i wepchnął krążek obok słupka i zdezorientowanego bramkarza. I było po sprawie! W ostatnich sekundach czek na czwartego gola, pieczętującego wygraną i awans podpisał Leszek Laszkiewicz, strzelając do pustej bramki - trener MacLean wycofał bowiem bramkarza, wprowadzając szóstego zawodnika z pola.

Polacy mają jeszcze do rozegrania w turnieju jeden mecz - z Wielką Brytanią - ale nie ma on już żadnego znaczenia. "Biało-czerwoni" awansowali do Dywizji 1A.

Czy Polacy utrzymają się w dywizji IA?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.