PŚ w skokach. Mistrz Stoch staje się dominatorem

Prawie połowę ze swych 13 zwycięstw i 26 miejsc na podium w pucharowej karierze Kamil Stoch wywalczył w bieżącym sezonie. We wtorek w Kuopio w 22. starcie trwającego cyklu wygrał szósty raz, a po raz 11. znalazł się w trójce najlepszych. Przed czterema ostatnimi indywidualnymi startami podwójny mistrz olimpijski z Soczi ma 103 punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji Peterem Prevcem. Polak będzie walczył już chyba nie tyle o Kryształową Kulę, co o potwierdzenie, że stał się dominatorem.

Żaden sezon w historii Pucharu Świata w skokach narciarskich nie miał tylu zwycięzców co obecny. W 24 rozegranych dotąd konkursach mieliśmy aż 14 zawodników cieszących się z pierwszego miejsca. W tak wyrównanej stawce o dominatora trudno, ale Stoch bezsprzecznie się nim staje.

W Kuopio zanotował właśnie czwarte zwycięstwo w sześciu ostatnich konkursach. Kiedy nie wygrywał. był czwarty (w Falun) i trzeci (w Lahti). Gdyby nie wietrzna loteria w styczniowym jednoseryjnym konkursie w Zakopanem (zajął wtedy 17. miejsce), wszystkie swoje tegoroczne starty skończyłby w czołowej dziesiątce.

Ale i bez tego jest świetny. Poprzedni sezon, w którym walka o Kryształową Kulę toczyła się do końca, mieliśmy dwa lata temu. Najlepszy okazał się wtedy Anders Bardal. Norweg w 26 startach zgromadził wówczas 1325 punktów, wygrał trzy razy, na podium stanął 12-krotnie. Stoch po 22 startach ma 1231 punktów, sześć zwycięstw i 11 miejsc na podium. Niemal na pewno w czterech ostatnich zawodach poprawi ten wynik. Już teraz średnio zdobywa 55,95 punktu w konkursie, a Norweg swój jedyny Puchar Świata wygrał ze średnią 50,96 punktu.

Średnie punktowe uzyskiwane przez zwycięzców poszczególnych edycji pokazują, jak bardzo dominowali oni w swoich najlepszych czasach. Stochowi daleko jeszcze do tych, którzy wygrywali w najwspanialszym stylu w historii. Osiem razy zdobywca Kryształowej Kuli w drodze po nią zgarniał średnio ponad 70 punktów w każdym konkursie. Po dwa takie wyniki uzyskali Adam Małysz i Martin Schmitt, po jednym Andreas Goldberger, Janne Ahonen, Gregor Schlierenzauer i Simon Ammann.

Stoch ma wszystko, by dokonać czegoś takiego w następnym sezonie, bo w tym z braku odpowiedniej liczby konkursów już tego nie zrobi. Ale zadatki na dominatora widać u niego gołym okiem. W poprzednich sezonach nasz mistrz olimpijski pierwsze zwycięstwa odnosił zawsze dopiero pod koniec stycznia. Teraz, w drodze po jak zwykle szykowany na luty szczyt formy, wygrywać zaczął już w połowie grudnia (najpierw w Titisee-Neustadt, później w Engelbergu).

Właśnie dzięki lepszej niż zwykle postawie w pierwszej część cyklu Stoch jest o krok od wygrania klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. A jeśli zdobędzie pierwszą w karierze Kryształową Kulę, na starcie nowego sezonu w kolekcji wielkich triumfów może mu brakować tylko wygrania Turnieju Czterech Skoczni. Ciekawe, jak szybko rozpędziłby się w takiej sytuacji.

Zobacz wideo

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA