Puchar Świata w skokach, czyli Stoch kroczy po trzecie złoto

Dwukrotny mistrz igrzysk w Soczi broni w środę w Falun pozycji lidera Pucharu Świata. We wtorek oddał najdłuższy skok w kwalifikacjach. Transmisja konkursu w TVP 1 o 16.15. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

- Teraz mogę usiąść, nie ruszyć się do końca sezonu i co mi zrobicie? - mówił Kamil Stoch do dziennikarzy, którzy po historycznych lotach w Soczi pytali go o plany na końcówkę sezonu.

Wiadomo, że Polak nie lubi mówić o celach, medalach, rywalizacji, bo to wywołuje presję. Powtarza więc zdanie o frajdzie, którą czuje na skoczni, co skutkuje ostatnio samymi wygranymi. W Willingen przed igrzyskami wygrał dwa konkursy PŚ, w Soczi był dwa razy złoty, nawet w konkursie drużynowym, w którym wyraźnie spóźnił pierwszy skok, znalazł się w trójce najlepszych.

- Eeee, nigdy w to nie uwierzę - skomentował Adam Małysz słowa dwukrotnego mistrza z Soczi. Nie chciał uwierzyć, że Stoch będzie odpoczywał dłużej niż do następnych zawodów PŚ w szwedzkim Falun. I miał rację. We wtorkowych kwalifikacjach Polak, który nie musiał w nich skakać, oddał najdłuższy skok, na 129,5 metra. Wcześniej błysnął też w pierwszej sesji treningowej.

Kwalifikacje wygrał Słoweniec Jernej Damjan, któremu do zwycięstwa wystarczyła odległość 122 m. Polacy do dzisiejszego konkursu awansowali w komplecie - Maciej Kot zajął trzecie miejsce (120,5 m), Dawid Kubacki - szóste (119,5), Jan Ziobro - dziesiąte (116,5), Piotr Żyła - 22. (113,5), a Klemens Murańka - 30. (111 m).

A więc forma Stocha wciąż jest olimpijska, mimo gigantycznego wysiłku wykonanego w Soczi. To były rekordowe igrzyska dla Polaków, Stoch zdobył dwa złota, pozostałe dwa - Justyna Kowalczyk i łyżwiarz Zbigniew Bródka, ale konkursy skoków pobiły rekordy oglądalności. Średnia widzów oglądających w TVP zawody na dużej skoczni wyniosła prawie 10,5 mln. Nawet kwalifikacje do konkursów oraz dekoracje medalowe Stocha oglądało więcej Polaków niż rywalizację w innych dyscyplinach. W Soczi skoki ugruntowały więc status sportu kultowego w Polsce.

Dwukrotny mistrz igrzysk i reszta kadry wrócili do Polski tydzień temu. Stoch poprosił, by zrezygnowano z fet na jego cześć, bo chce odetchnąć i skupić się na rywalizacji. Odpoczywał z rodziną, odcięty od świata, uroczystości odłożono na koniec sezonu.

- Cieszę się, że władze uszanowały moją ciężką pracę i moją decyzję - powiedział portalowi Skijumping.pl. Kamil walczy o pierwszą w życiu Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej PŚ, chce też osiągnąć sukces na mistrzostwach świata w lotach.

Do Falun polecieli też Maciej Kot, Piotr Żyła, Jan Ziobro, Dawid Kubacki oraz Klemens Murańka, którego nie było w Soczi. Puchar Świata wraca tam po 12 latach, po remoncie skoczni. W 2001 r. wygrywał w Falun Małysz, potem jeszcze odbyły się zawody w 2002 i nastąpiła przerwa.

Po środowym konkursie w Szwecji skoczkowie przeniosą się do Lahti na trzy konkursy, w tym jeden drużynowy (drugi indywidualny zostanie rozegrany za odwołane zawody w Kuusamo z 30 listopada). Następnie wezmą udział w konkursach w Kuopio, Trondheim, Oslo, a na koniec w Planicy, gdzie odbędą się dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy. Do końca rywalizacji w PŚ pozostało osiem konkursów indywidualnych.

Stoch ma dziś 13 pkt przewagi nad Prevcem. Słoweniec jest w świetnej formie, co pokazał w Soczi, zdobywając srebrny i brązowy medal. - Nikt mi niczego nie da za darmo. To, że zdobyłem dwa złota olimpijskie, nie znaczy, że rywale będą się przede mną kłaniać i podsuwać zwycięstwa pod nos. Będzie na odwrót. Wiem, że teraz każdy się będzie podwójnie mobilizował, by mnie pokonać. Najlepszym wyjściem jest zachować spokój i normalność - mówi Polak.

W Falun będą skakali wszyscy najlepsi poza Thomasem Morgensternem, który miał dwa groźnie upadki w tym sezonie i choć w Soczi wystartował, uznał, że kończy sezon, bo jest zmęczony. Potem ma się zastanowić nad przyszłością. Morgenstern to ostatni skoczek przed Stochem, który wygrał cztery konkursy z rzędu. Austriak dokonał tego w grudniu 2010 r. Gdyby Polak wygrał dzisiaj, mógłby marzyć o powtórzeniu fenomenalnej serii Simona Ammanna, który po zdobyciu dwóch złotych medali w Vancouver nie stracił formy do końca sezonu i triumfował w klasyfikacji generalnej PŚ. Razem z igrzyskami Szwajcar wygrał aż siedem konkursów z rzędu.

Ale na PŚ rywalizacja w tym sezonie się nie kończy. 14-16 marca w Harrachovie odbędą się mistrzostwa świata w lotach. Polski skoczek nigdy nie stanął w nich nawet na podium, cztery lata temu w Planicy Adam Małysz był czwarty. Dwa lata temu w norweskim Vikersund Stoch był 10., a drużyna w składzie: Kot, Żyła, Stoch, Krzysztof Miętus, zajęła siódme miejsce. Jedno i drugie da się poprawić, zwłaszcza w takiej formie jak obecnie.

Wypadek nastoletniego skoczka

Dwunastoletni narciarz, który wczoraj upadł podczas skoku w trakcie zawodów na Maleńkiej Krokwi w Zakopanem, przeszedł operację ratującą życie w szpitalu w Krakowie. Doznał poważnych obrażeń mózgu, jego stan lekarze określają jako ciężki.

Wypadek zdarzył się podczas zawodów Lotos Cup 2014 "Szukamy następców Mistrza" w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej na najmniejszej skoczni o punkcie konstrukcyjnym K-35.

- Chłopakowi podwinęła się narta i nieszczęśliwie upadł na zmrożony śnieg - powiedział trener LKS Poroniec Stanisław Trebunia-Tutka. Delegat techniczny zawodów Jerzy Pilch potwierdził, że obiekt był dobrze przygotowany. - Wypadek był spowodowany po prostu błędem popełnionym przez zawodnika. Zresztą upadków było dzisiaj więcej.

- Skoczkowie startujący w najmłodszej kategorii Junior E są jeszcze bardzo słabo wyszkoleni, niektórzy mają problemy z jazdą na nartach - dodał Pilch.

CEG, PAP

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.