Soczi 2014. Mistrzostwo Kowalczyk, Kasina bawiła się do rana

Justyna Kowalczyk w wielkim stylu wróciła na szczyt. - To był fantastyczny dzień. Kto wątpił w tę dziewczynę, niech teraz zamilknie - cieszą się w jej rodzinnej Kasinie Wielkiej.

Po szóstym miejscu w biegu łączonym na 15 km i ujawnieniu zdjęcia złamanej kości śródstopia wielu zwątpiło w sukces Polki. Ale nie jej przyjaciele i dalsi oraz bliżsi sąsiedzi, którzy od lat przy okazji jej najważniejszych występów gromadzą się w dwóch miejscach - Domu Strażaka i Barze u Rafała.

- Sala pękała w szwach. Ludzie przyszli z flagami i trąbkami, a atmosfery nie da się opisać - to trzeba przeżyć. Okrzyki zagłuszały telewizyjny przekaz - mówi Bolesław Żaba, wójt gminy Mszana Dolna, organizator spotkania w Domu Strażaka.

Kowalczyk ma już w dorobku pięć medali olimpijskich, w tym dwa złote. Ten sukces jednak kosztował ją najwięcej. Biegła ze złamaną stopą. - Justyna nigdy się nie poddaje. Harda z niej góralka! Ten sukces rodził się w bólach, smakuje wyśmienicie - cieszył się wójt.

- Cieszymy się niesłychanie. Tyle lat ciężkiej pracy. Teraz tylko trzeba się radować i bawić do rana - mówił Rafał Kubowicz, szef fanklubu Kowalczyk i właściciel baru.

Kasina Wielka przeżyła w czwartek prawdziwe oblężenie. - Tylu ludzi chyba nigdy u nas nie było. I nikt się nie zawiódł. Przyjechali zobaczyć, jak wieś kibicuje Justynie, i przekonali się, że warto częściej przyjeżdżać - podkreśla Kubowicz.

Wójt: - Goście przede wszystkim pytają o rodzinny dom Kowalczyk. Chcą wiedzieć, gdzie wychowała się mistrzyni.

Zwycięstwo Kowalczyk ani przez chwilę nie podlegało dyskusji. - W takich warunkach liczy się przede wszystkim siła. Gdy tylko zobaczyliśmy z innymi biegaczami te warunki, to wiedzieliśmy, że kwestią otwartą będzie jedynie rozmiar przewagi Kowalczyk nad rywalkami - zapewnia Dariusz Serafin, komandor Biegu Piastów.

Nie wszyscy oglądali bieg. - O sukcesie Justyny dowiedziałem się od sekretarek. Gdy tylko mi powiedziały, to bardzo, bardzo się ucieszyłem. Od razu sprawdziłem, jak wyglądał bieg. Druzgocąca przewaga, wielki wyczyn, wspaniale. - cieszył się Jan Puchała, starosta limanowski.

Władze gminy i powiatu już się zastanawiają, jak przywitać mistrzynię. - Na pewno przygotujemy coś wspaniałego. Jestem w kontakcie z wójtem Mszany Dolnej, bo on będzie gospodarzem. Zapowiada się wielki, huczny powrót! - zapowiada starosta.

- Na razie nie mamy konkretnych planów, bo liczymy, że Justyna zdobędzie jeszcze jakiś medal. Potem zastanowimy się, co zrobić, ale to będzie powrót godny najlepszej biegaczki na świecie. Najważniejsze, by wróciła cała i zdrowa - dodaje wójt.

Są też twarde dowody, że po sukcesach Kowalczyk nie będzie spalonej ziemi. Właśnie budowana jest trasa biegowa na górze w Mogielicy. Liczy osiem kilometrów, docelowo będzie trzy razy dłuższa. Wszystko ma być gotowe we wrześniu. Inwestycja będzie kosztować 3,5 mln zł. - Mogą tam się odbywać zawody rangi krajowej, a także biegi rekreacyjne. Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli gościć Puchar Świata, ale czekamy na informacje z Kasiny. Jeśli upadnie tam pomysł stworzenia trasy z prawdziwego zdarzenia, poszerzymy ofertę - dodaje starosta.

Co z trasą w Kasinie? Były plany stworzenia biegowej, ale gmina samodzielnie nie udźwignie inwestycji. - Jeżeli mówimy o trasach, na których miałyby się odbywać zawody rangi Pucharu Świata czy mistrzostw świata, to zdecydowanie piłka musi być po stronie państwa - mówi wójt Żaba.

W trakcie kariery Kowalczyk wreszcie udało się wyremontować drogę wojewódzką nr 964. Przed mistrzostwami świata w Libercu (2009 rok) była jedną z najgorszych w Małopolsce - dziura na dziurze. Przez dwa lata modernizacja objęła blisko 40 km. Wymieniono nawierzchnię, powstały chodniki, zatoczki i krawężniki. Koszt 38,7 mln zł, z czego unijna dotacja wyniosła ponad 25 mln zł. - To bardzo ważna droga, bo stanowi alternatywę dojazdu do zakopianki. Fakt, że Kasina jest rodzinną miejscowością Justyny na pewno miał znaczenie przy szybszej realizacji inwestycji, ale nie był decydujący - uważa wójt.

Przed igrzyskami grupa kibiców wystąpiła do władz gminy, by nazwę miejscowości zmienić na Justysia, Wielka. Radni stwierdzili - wskazując na kilkusetletnią historię Kasiny Wielkiej - że to byłaby przesada. Wniosek przepadł w głosowaniu. Radni są jednak pewni, że gdy w Kasinie Wielkiej powstanie trasa do biegów narciarskich na wysokim poziomie, to zostanie nazwana imieniem Justyny Kowalczyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.