Soczi 2014. Stoch czuje, że nawet wiatr wieje tak, jak on chce

Zabrałem do Soczi 23-kilową walizkę pełną sprzętu do zwalczania stresu - mówi psycholog Marek Graczyk. Ale Kamil panuje nad emocjami - dodaje. W niedzielę najlepszy nasz obecnie skoczek narciarski powalczy o swój pierwszy medal na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Relacja Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl od 18:30.

- Płakał nie będę, chyba że z radości - powiedział w Willingen Kamil Stoch po pierwszym w karierze podwójnym zwycięstwie. Nie były to zwykłe zawody, ale ostatnie starty przed igrzyskami w Soczi. W niedzielę na obiekcie K95 zostaną rozdane pierwsze medale w skokach. Bukmacherzy uważają Polaka za głównego faworyta, razem z Gregorem Schlierenzauerem, który w Willingen nie startował. Stoch uzyskał drugi szczyt formy w sezonie, jedyna wątpliwość może dotyczyć tego, czy poradzi sobie ze stresem?

Graczyk, psycholog kadry, uważa, że w przypadku skoczka z Zęba będzie miał mało roboty. - To zawodnik wyjątkowo inteligentny - mówi. - On naprawdę potrafi kontrolować emocje.

Graczyk przekonuje, że w Willingen lider kadry otrzymał pozytywnego, energetycznego kopa. - Kamil czuje, że wszystko mu wychodzi, że nawet wiatr wieje tak, jak on chce.

Jeden z następców mistrza już znaleziony

Stanisław Trebunia-Tutka to pierwszy trener Stocha. Gdy rozmawialiśmy z nim w poniedziałek, był na zawodach juniorskich Lotos Cup odbywających się pod hasłem "Poszukujemy następców mistrza". Kiedy ją rozpoczynano, mistrzem był Adam Małysz, dziś staje się nim wychowanek Trebuni-Tutki. - Spokój, spokój i jeszcze raz spokój - mówi. - Widziałem, że Kamil na Turnieju Czterech Skoczni się męczył, a teraz jest w gazie, skacze fantastycznie, nawet wiatr w plecy nie jest w stanie przedwcześnie strącić go na zeskok. Jestem pewien, że w Soczi będzie dobrze, choć trzeba mieć świadomość, że jakiś boczny podmuch jest w stanie przekreślić wszystkie plany, nawet najbardziej misterne.

Ktoś, kto był na igrzyskach, wie, jaki wpływ na zawodnika ma atmosfera wioski olimpijskiej, kiedy oglądają siebie nawzajem, podglądają, jak trenują, jak wyglądają, co jedzą, jaka jest ich mowa ciała. - W tym ekscytującym dla zawodnika okresie ważne jest jego doświadczenie życiowe - mówi Graczyk. - Przed oczami wyświetli mu się wszystko od dzieciństwa, ważne jest więc, w jakim środowisku się wychował. Kamil jest "czysty", żadnych ukrytych traum, jest w zgodzie ze sobą, bez konieczności samopotwierdzenia się - mówi Graczyk.

- Ojciec Kamila jest doświadczonym psychologiem, zawsze miał świadomość, jak postępować w wypadku sportowca. W dzieciństwie Stoch płakał, wściekał się, gdy coś mu nie szło, nie umiał przegrywać. Ojciec pomógł mu z tego wyrosnąć - opowiada Trebunia-Tutka.

Właśnie ojcu Stoch dedykował sobotnią wygraną w Willingen, niedzielną zaś żonie Ewie. - Ona też ma duży wpływ na Kamila, i to bardzo pozytywny. Umie łagodzić stresy zawodowego sportowca.

Na małych skoczniach jest trudniej

Trebunia-Tutka przyznaje, że Kamil woli skoki na dużych skoczniach. Na niej jest mistrzem świata z Val di Fiemme, w Soczi konkurs na K125 odbędzie się dopiero w sobotę 15 lutego, sześć dni po konkursie na K95. - Kamil jest znakomity technicznie, a tacy zawodnicy wolą duże skocznie. Na małych jest trudniej pokonać rywali, bo wszyscy lądują właściwie w tym samym miejscu. W granicach 2-3 metrów może mieścić się 20 skoczków. Ale Kamil z taką formą jak teraz poradzi sobie wszędzie - przekonuje trener. Trochę martwi się o drużynę, o nieregularne skoki Macieja Kota i Piotra Żyły, ale dodaje, że jest kilka dni, by Łukasz Kruczek i cały sztab popracowali nad ustabilizowaniem ich formy.

Kruczek mawia, że skoki to równanie z niewiadomymi. Na wynik zawodnika składa się czynnik od niego zależny, jak jego własna dyspozycja, a także dwa niezależne, jak warunki na skoczni i forma rywali. Schlierenzauer będzie groźny, choć o jego formie nic nie wiadomo, przerwał starty w PŚ, wybrał się na urlop, a potem trenował samotnie. Sam do igrzysk przygotowywał się też Thomas Morgenstern, który w tym sezonie miał dwa poważne upadki, a ten drugi na Kulm wyglądał tak koszmarnie, jakby miał zakończyć jego karierę. - Czapki z głów przed Morgensternem. Ma chłopak charakter, brawury mu nie brakuje. Za takich chłopaków kciuki same się zaciskają. Patrząc, jak upada na Kulm, sądziłem, że igrzyska straci i jeśli wróci do skoków, to dopiero pod koniec sezonu. A on pozbierał się jak jakiś nadczłowiek - mówi trener Stocha.

Trebunia-Tutka wspomina, że kiedyś zawodnik był zdany na siebie, a dziś pracuje na jego sukces sztab ludzi. Uważa, że sztab polskiej kadry jest absolutnie profesjonalny. Dlatego sam jest spokojny o Kamila. - Nie ma mowy, żeby nagle sparaliżowała go perspektywa życiowej szansy - mówi.

Niedawno trener Austriaków Alexander Pointner mówił o neurocoachingu, czyli metodzie oddziaływania na mózg skoczka falami dźwiękowymi, co ułatwia skupienie na skoku. Pointner mówił o tym po zwycięstwie Thomasa Dietharta w TCS. - Podobną metodę stosowałem już w latach 90., gdy pracowałem z łyżwiarzami figurowymi - chwali się Graczyk. - Wyłączaliśmy zawodników ze świata zewnętrznego za pomocą słuchawek i muzyki. Dziś metody relaksacyjne są bardziej wyrafinowane. - Materac z promiennikiem podczerwieni i z polem magnetycznym niskiej częstotliwości, które sprawia, że zawodnik czuje się, jakby dryfował na wodzie, zupełnie rozluźnia mięśnie, całkowicie odpręża - mówi Graczyk.

Polska kadra na Soczi 2014 - zobacz, za kogo będziesz trzymać kciuki! Kliknij, aby obejrzeć galerię

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.