Skoki narciarskie. Morgenstern czuje się lepiej. Ale ma zaniki pamięci

Stan zdrowia Thomasa Morgensterna, który w piątek upadł na mamuciej skoczni Kulm, uległ znacznej poprawie. Austriak wciąż jednak przebywa na oddziale intensywnej terapii. - Nie ma powikłań, ale stwierdzono u niego zaniki pamięci - powiedział lekarz austriackiej kadry Juergen Barthofer.

Trzykrotny mistrz olimpijski przebywa w szpitalu w Salzburgu. W wyniku koszmarnego upadku na skoczni Kulm doznał poważnego obrażenia głowy i stłuczenia płuc. Wygląda jednak na to, że za kilka dni opuści oddział intensywnej terapii, bo jego stan zdrowia znacznie się poprawił. Wyniki przeprowadzonej w sobotę tomografii były pozytywne. - Wszystko idzie w dobrym kierunku i wkrótce powinien być zdrowy - przekazał Barthofer.

Nie oznacza to jednak, że Morgenstern szybko wyjdzie ze szpitala. Zostanie tylko przeniesiony z oddziału intensywnej terapii do normalnej sali. Jego rany się jeszcze nie zagoiły i lekarze wolą "dmuchać na zimne".

- U Thomasa na szczęście nie ma żadnych powikłań, jest przytomny, ma tylko zaniki pamięci. Swojego upadku nie pamięta - powiedział Barthofer.

Upadek Morgensterna

Do upadku Morgensterna doszło podczas piątkowych kwalifikacji. Austriak uderzył w zeskok głową i plecami, stracił przytomność i bezwładnie zsunął się ponad 100 metrów. - Pacjent znajduje się w stanie ciężkim, obecnie niezagrażającym życiu. Jest przytomny, odpowiada logicznie na pytania, ale musi być pod stałą kontrolą - mówił kilka godzin po wypadku Josef Obrist, lekarz, który zajmuje się skoczkiem.

Zdarzenie poruszyło wszystkich skoczków. "Chyba wszyscy z nas na chwilę stracili ochotę do skakania" - napisał na Facebooku Maciej Kot. W sobotę podczas konkursu na nartach naszych skoczków pojawiły się napisy "Morgi, alles gute (wszystkiego dobrego)". - Myślami jestem przy Thomasie i jego rodzinie. To straszne, że znów spotkało go coś takiego - stwierdził kolega z drużyny Gregor Schlierenzauer.

Był to drugi upadek Austriaka w tym sezonie. W grudniu w Titisee-Neustadt Morgenstern upadł już po lądowaniu i szybko wrócił do skakania. Tymczasem na skoczni Kulm runął w dół z kilku metrów zaraz po wyjściu z progu. Tym razem na powrót z pewnością będzie musiał poczekać dłużej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.